Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

Andrzej Ziemiański „Miecz Orientu”

Obraz
Andrzej Ziemiański to nazwisko dobrze znane fanom fantastyki, choćby z „Achai”. Gdy natrafiłam w bibliotece na „Miecz Orientu” pomyślałam, a co mi tam, może czas się znajdzie i przeczytam? No i czas się znalazł.          II wojna światowa, a właściwie jej ostatnie akordy. Wszędzie chaos i zamieszanie. Marek Brener ucieka z obozu i wycieńczony pościgiem postanawia schronić się w… innym obozie, na który natknął się w lesie. Jak to przeczytałam, serce mi ostrzegawczo piknęło. Bo nie powiem, rozwiązanie dość karkołomne i niewiarygodne. Ale czytam dalej.          Obóz zagubiony na odludziu wśród lasów jest jednak dość dziwnym miejscem. Więźniowie nie pracują (nie licząc szycia worków), szwendają się gdzie chcą i w ogóle nie widują strażników, z wyjątkiem chwil, gdy wpadają oni, by skatować więźnia trudniącego się handlem żywnością. Zresztą tylko jego.          Atmosfera nierealności rosła, ale wciąż liczyłam na sensowne powiązanie wątków i jasne zakończenie, więc brnęłam dalej. Tym

Marcin Pągowski „Zima mej duszy”

Obraz
„Zima mej duszy” to debiut Marcina Pągowskiego, który zawiera trzy opowiadania: tytułowe „Zima mej duszy”, oraz „Audovera” i „Cena ułudy”.          Wszystkie łączy w jedno główny bohater – Hedaard. Jeżeli ktoś odpuszcza sobie czytanie tego, co wydawca umieszcza na tylnej okładce, to owszem, zagadka Hedaarda może być zagadką. Ja zawsze zaczynam od przestudiowania okładki, więc tożsamość bohatera nie była zaskoczeniem. No i kupiłam tę książkę, bo spodobał mi się tytuł ;)          Zaczyna się od „Zimy mej duszy” – czytam i po kilku stronach odczuwam zniechęcenie. Karczma, bohater w drodze, który z lekka trąci mi Geraltem, jakiś tam trójkąt miłosny… Na szczęście, potem jest już lepiej. Pągowski oparł swój świat fantasy przede wszystkim na religii, która przypomina chrześcijaństwo, ale z jednym wyjątkiem – Mesjasz okazał się zbuntowany. Poza tym – bolączki, reformy, herezje i wojny w imię jedynej prawdy pozostały takie same. Ale wracam do „Zimy mojej duszy”. Nadchodzi noc Samhain,

George R. R. Martin „Nawałnica mieczy” – „Gdy miecze się budzą, czas śpi”

Obraz
„Nawałnica mieczy” to trzeci tom cyklu „Pieśń Lodu i Ognia” George’a R. R. Martina. W Polsce został on dodatkowo podzielony na dwie części: „Stal i śnieg” oraz „Krew i złoto”. Dlaczego nie wiem, choć podejrzewam, że być może wydawca nie chciał przekroczyć magicznej liczby 1000 stron. A tak, trzeba dwa razy sięgnąć do portfela ;) Recenzja dotyczy całości „Nawałnicy mieczy”, gdyż uważam, że nie ma sensu dzielić jej na dwie części.          W tym tomie pojawiają się nowi narratorzy, ale nie są oni nowymi postaciami. Głos zabiera zatem Jaime Lannister oraz Samwell, nieporadny i tchórzliwy brat z Nocnej Straży. Akcja dalej rozwija się wielotorowo. Gra o tron możnych rodów przeplata się z perypetiami pojedynczych bohaterów. W „Starciu królów” walka toczyła się raczej na polach bitew, w tym przenosi się do zamków wysokich rodów, a orężem staje się małżeństwo. Broń, jak się okazuje, śmiertelnie niebezpieczna. Jak stwierdził słusznie Tyrion, po opisie wesel w „Nawałnicy mieczy” zaczni