Tylko marzyciele mogą uratować światy – Laini Taylor „Muza Koszmarów”

 

Życie Lazlo i Sarai nigdy już nie będzie takie samo. Oboje muszą odkryć siebie na nowo, poznać swoje dary i możliwości oraz dokonać trudnych wyborów. Lazlo znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Będzie musiał zdecydować, co jest dla niego ważniejsze – życie ukochanej czy mieszkańców Szlochu?

Oprócz wątków związanych ze Szlochem autorka wprowadza nową historię, opowiadającą o losach dwóch sióstr Kory i Novy, dorastających na peryferiach świata. Ich trudne życie wypełnione jest marzeniem o tym, że kiedyś, podobnie jak ich matka, zostaną wybrane do służby bojowej imperium. Marzenie o niezwykłej mocy, dzięki której można zasłużyć na ten zaszczyt, spełnia się, lecz nie w ten sposób, jakiego siostry oczekiwały.

Muza Koszmarów Laini Taylor to drugi, po Marzycielu, tom dylogii Strange The Dreamer. I właściwie modelowy przykład, jak powinno się kontynuować fabułę. Pierwszy tom był wprowadzeniem do świata, pozwalał poznać bohaterów, drugi daje szerszą perspektywę i wypełnia luki w całej historii, przynosząc odpowiedzi na wiele pytań. To, co w Marzycielu było zakrojoną na mniejszą skalę historią, nagle urasta do zdecydowanie większych rozmiarów. Taylor bardzo dobrze prowadzi bohaterów, także tych pozostających na drugim planie, jak Thyon, złoty chłopiec, który musi zmierzyć się z błędami przeszłości.

Tym, co decyduje o wyjątkowości całej dylogii, jest piękny, poetycki język, budujący baśniowość całej opowieści. Świat stworzony przez Taylor ma swoje własne zwyczaje, baśnie, opowieści i pojęcia, które pozwalają wsiąknąć w całą historię. 

 

Umysł potrafił robić takie rzeczy. Sarai widziała to wiele razy. Jeśli istniało coś prawdziwie nieznośnego, obudowywał to murem albo grzebał pod ziemią. Widywała nawet koszmary zamknięte w puszkach po ciastkach i ukryte w doniczkach, tak aby korzenie zasadzonych tam roślin oplotły je i mocno trzymały. Umysł potrafi ukryć pewne rzeczy, ale jednego nie umie: usunąć ich. Może maskować, lecz nie wymazać. Wspomnienia nie odchodzą. Gniją i ropieją, wydzielając trucizny. Bolą, śmierdzą. Syczą jak żmije w wysokiej trawie (s. 213).

 

Muza Koszmarów mimo baśniowej otoczki to także opowieść o sprawach jak najbardziej trudnych: traumie, głębokich ranach, zemście i przebaczaniu innym, ale przede wszystkim samemu sobie. W książce kilkakrotnie powtarza się motyw wybawiciela, ale nigdy nie doświadcza on szczęśliwego zakończenia. Dręczą go wyrzuty sumienia, tkwi we wspomnieniach przeżytej grozy, od której nie potrafi się wyzwolić, nie umie zapomnieć i przebaczyć. To bohaterowie złamani, uwięzieni w przeszłości, od której nie potrafią się wyzwolić, by zacząć żyć. Taylor jasno zaznacza, że przemoc i wojna nie są żadnym rozwiązaniem. Nakręcają tylko spiralę nienawiści i niekończącego się odwetu. Postrzeganie innych jako zagrożenia rodzi potwory, które zaczynają potem żyć własnym życiem. Dlatego wszystkie światy potrzebują takich marzycieli jak Lazlo.

 

Marzenia mają to do siebie, że człowiek dociera do pewnego momentu, kiedy staje przed podjęciem decyzji, czy porzucić nadzieję, czy całą resztę. I jeśli wybierze to pierwsze, jeśli zaufa się tylko marzeniu, nie można zrezygnować, bo pozostaje jedynie sen (s. 309). 

 

Muza Koszmarów Laini Taylor podobała mi się nawet bardziej niż pierwszy tom cyklu Strange The Dreamer. To baśniowa, wypełniona wymyślonymi przez autorkę legendami i czarująca słowem historia o rzeczach naprawdę ważnych, jak wojenna trauma, przebaczenie i szacunek dla odmienności. Droga przemocy nie jest tą właściwą. A tacy marzyciele jak Lazlo mogą uratować wszystkie światy. To piękne przesłanie.

 

Autor:  Laini Taylor                    

Tytuł: Muza koszmarów

Tytuł oryginalny: Muse of Nightmares

Cykl: Strange The Dreamer

Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski  

Wydawnictwo: SQN

Liczba stron: 479

Data wydania: 2019


Komentarze

  1. Dużo słyszałam o tej serii. Opinie o niej są różne. Może sama ją sprawdzę. Ważne, że tobie się podobała.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że część osób może nie lubić stylu Taylor. Teraz wiele książek pisanych jest "przezroczystym" i niewyróżniającym się językiem. Tutaj jest inaczej i mnie się to podoba :)

      Usuń
  2. Kiedyś miałam ochotę na tę serię, ale teraz zupełnie mi przeszła, więc pewnie nie przeczytam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Karl Edward Wagner „Kane. Bogowie w mroku”

A zaczęło się od kotła – Sarah J. Maas „Dwór cierni i róż”

Raz na zawsze król – Bernard Cornwell „Zimowy monarcha”

Gdzie się podziała Klementyna Kopp? - Katarzyna Puzyńska „Dom czwarty”