Jak i ja zostałam Meekhańczykiem – Robert M. Wegner „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe”


Podążając tropem kolejnych laureatów nagrody im. Janusza A. Zajdla natknęłam się na twórczość Roberta M. Wegnera. A w Internecie na mnóstwo pochlebnych recenzji jego książek. Wciąż jednak byłam trochę nieufna, bo nie wyznaję zasady, że tak wiele osób nie może się mylić. Jednak w tym konkretnym przypadku mogę napisać – rzeczywiście się nie myli.
Meekhan to potężne imperium, które podbiło wiele innych królestw i narzuciło im określone prawa i styl życia – innymi słowy pokój mekkhański. Pax mekkhana? – nie znam łaciny aż tak dobrze.
 Ale z dala od stolicy, na rubieżach, wciąż toczą się walki, kotłują barbarzyńcy, szamani, pradawna i zakazana magia. Nieubłaganie nadciąga to, co czyha w Mroku.
  „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe” zostały podzielone na dwie części, a każda z nich zawiera cztery opowiadania, luźno ze sobą powiązane. Podział Północ – Południe jest typowy i świetnie znany choćby z sagi G. R. R. Martina. Północ to góry, ziąb, surowi, ale prawi ludzie i tajemnicza magia. A w tym wszystkim Górska Straż, elitarna jednostka wojskowa. Na kartach opowiadań Wengera pojawia się Szósta Kompania na czele z porucznikiem Kennethem–lyw–Darawytem. Kenneth ma pod górkę, gdyż w bardzo młodym wieku został dowódcą i dopiero musi udowodnić swoją wartość. Na jego korzyść przemawia fakt, że jest rudzielcem (pocałowani przez ogień w górach przynoszą szczęście – skąd my to wiemy;) ), ale nie tylko. W niebezpiecznych misjach toczonych w trudnym górskim terenie, Szósta Kompania szybko zbuduje swoją legendę.
Druga część, Południe to pustynia i świat, który dla własnego użytku ochrzciłam arabskim. Głównym bohaterem opowiadań z tej części jest młody wojownik, Yatech, z ludu Issaram. Jego ziomkowie nigdy nie odsłaniają twarzy przed obcymi. Kto ujrzał ich oblicze, musi zginąć. Świat Issaram działa w zgodzie z pradawnymi, surowymi i niezmiennymi prawami. Yatech, wynajęty na służbę u obcych, będzie musiał podjąć jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu.
W moim prywatnym rankingu tradycyjnie wygrywa Północ, która wydaje mi się światem zwyczajnie ciekawszym i wywołującym większe emocje. R. M. Wegner bardzo umiejętnie korzysta ze środka, którego polscy twórcy fantastyki, idąc śladem A. Sapkowskiego, raczej nie stosują – patosu. Pobrzmiewa on wyraźnie w wyróżnionym nagrodą im. Janusza A. Zajdla opowiadaniu „Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami”, epickim opisie wielkiej bitwy, w której garstka żołnierzy imperium własną śmiercią ocaliła setki istnień. Nie mniejszą siłę rażenia ma w opowiadaniu „Szkarłat na płaszczu”, gdy chłopiec zostaje zakatowany na śmierć, nie chcąc splugawić płaszcza Szóstej Kompanii.
W świecie Północy niezwykle ciekawie opisana jest też magia. Tutaj wciąż drzemią pozostałości dawnej mocy, której użycia nie dopuszczają prawa imperium. „Krew naszych ojców” to niezwykle klimatyczne opowiadanie, w którym Szósta Kompania ma wyjaśnić zagadkę okrutnych zgonów w małej wiosce Byrt. Opowiadanie kojarzyło mi się trochę z „Widmem nad Insmouth” H. P. Lovecrafta, ale elementów wspólnych nie zdradzę. Jednak w nim najpełniej wykorzystany został motyw dziwnej i nie pojmowanej już przez współczesnych magii.
Północ poraża pięknem gór, ale jest też niezwykle okrutna. Kanibalizm, brutalne morderstwa, wymyślne tortury – to nie jest świat dla słabych jednostek.
Nie mogę powiedzieć, że świat Południa jest źle przedstawiony, ale to już trochę inna bajka. Na początku bardziej kameralna, z ciekawą historią miłosną, dopiero potem przechodząca w coś poważniejszego. Choć muszę przyznać, że Yatech jest postacią lepiej wykreowaną niż Kenneth-lyw-Darawyt. Obserwujemy historię jego życia i punkty zwrotne, które uczyniły z niego człowieka, jakim jest teraz. Najciekawsze opowiadanie „Zabij moje wspomnienia” wiąże fabularnie historię Yatecha i Kennetha. To kolejna historia wioski, tym razem Glewwen-On, w której Moc eksplodowała, a skutki tego do dziś odczuwa każdy, kto odważy się zasnąć w tym miejscu. I tutaj podzielę się z wami rysunkiem, na który natrafiłam na fanpagu „Ubieram się jak chcę, bo jestem z Górskiej Straży”, a który bardzo kojarzy mi się z opisem nadnaturalnego koszmaru z tego opowiadania.

Robert M. Wegner to póki co moje fantastyczne odkrycie roku. Konsekwentnie tworzy własny świat, z historią, prawami i językami. I co ważne, potrafi w sposób naturalny wprowadzić w niego czytelnika, bez uciekania się do pomocy słownika. Jasne, że korzysta przy tym ze znanych motywów, ale jak to się czyta! Połknęłam w całości i chcę więcej.
Brawa też dla wydawnictwa Powergraph. Twarda okładka, dobry papier i prosty, klimatyczny rysunek zgrany z treścią. A do tego uwielbiana przez mnie mapa fantastycznych krain. Do reprezentacyjnego miejsca na półkę.

Autor:  Robert M. Wegner    
Tytuł:  „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe”
Cykl:  Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Wydawnictwo: Powergraph
Liczba stron: 576

Data wydania: 2015 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

„Poldark” – recenzja sezonu czwartego (ze spoilerami)