Rene Goscinny & Jean – Jacques Sempe „Nowe przygody Mikołajka” t. 2

        
 Zacznę od przysłowia, bo jak wiadomo, przysłowia są mądrością narodu. Jedno z nich głosi, że śmiech to zdrowie. Podobno to nawet metoda na przedłużenie życia ;) Ostatnio zatem zaaplikowałam sobie kurację odmładzającą w postaci „Nowych przygód Mikołajka”, autorstwa Rene Goscinnego, z ilustracjami Jeana Jacques’a Sempe’go.
         Książka składa się z 45 krótkich historyjek, których głównym bohaterem jest mały Mikołaj, oraz cały jego świat – rodzina, sąsiedzi, koledzy i nauczyciele ze szkoły. Akcja toczy się w latach pięćdziesiątych we Francji.
         Każda historyjka jest zupełnie odrębną opowieścią, więc gdyby ktoś się uparł, może nawet zacząć je czytać od końca ;) Z tego niestety wynikł też mały minus. W wielu opowiadaniach powtarzają się bowiem te same sformułowania, które mają na celu błyskawiczną „etykietkę” postaci, typu „Pan Bledurt to nasz sąsiad. Pani Bledurt to jego żona”. Jednak, o dziwo, wcale nie drażni mnie to jednak aż tak bardzo. Chyba po prostu mam wrodzoną słabość do Mikołajka.
         Chłopiec patrzy na świat w sposób nieco naiwny, a zarazem dorosły. Na sukces małego bohatera miał zapewne niemały wpływ fakt, że w jego przygodach nastąpiło swoiste odwrócenie ról. Dorośli zachowują się jak dzieci. Tata i pan Bledurt kłócą się, popychają i rywalizują jak Mikołaj i jego koledzy. Jednoczą się tylko w obliczu wspólnego wroga – trzeciego sąsiada, pana Courteplaque. Gdy coś przeskrobią boją się żon, jak dzieci mamy (Tata bardziej obawia się tylko teściowej, Buni). Opiekuni ze szkoły, Rosół i pan Mouchabiere, równie zapamiętale jak chłopcy oddają się grze w kulki, zapominając o swoich obowiązkach.
         Paczka Mikołaja to „zbiór” osobowości, jakie występują niemal w każdej klasie. Jest kujon, pupilek nauczycieli, snob zadzierający nosa, opychający się grubas czy „bitnik”, tłukący wszystkich po nosie. Razem tworzą mieszankę wybuchową, która nijak nie może dojść do porozumienia i wygrywa z każdym – rodzicami, fryzjerem czy ekipą robotników.
         Historyjki Mikołajka, często zwieńczone błyskotliwą puentą, sprawiały, że chichotałam nad książką. Moja ulubiona to chyba „Sadełko”, opis, jak to pan Bledurt i Tata wzięli się za odchudzanie ;)
         Kreska Jeana Jacques’a Sempe’go pasuje wręcz idealnie do typu humoru, jaki serwuje nam Goscinny. Jest w niej ta sama lekkość. Wydanie robi bardzo dobre wrażenie. Twarda oprawa, szycie, a nie klejenie, wróżę jej długi żywot ;)
         Zachęcam nie tylko dzieci, ale i dorosłych, którzy mają w sobie sporo z dzieciaka, do tak przyjemniej i niezobowiązującej lektury. No bo co w końcu, kurczę blade!

Autor: Rene Goscinny & Jean – Jacques Sempe
Tytuł: „Nowe przygody Mikołajka” t. 2
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 340
Data wydania: 2009

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Karl Edward Wagner „Kane. Bogowie w mroku”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

…i do kotła wraca – Sarah J. Maas „Dwór mgieł i furii”

A zaczęło się od kotła – Sarah J. Maas „Dwór cierni i róż”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”