Co skrywa „Cylinder van Troffa” Janusza A. Zajdla

Ruiny to jedyne co zostało po ludziach mieszkających na Ziemi. Nie jest to jednak koniec naszego gatunku. W epoce Rozszczepienia ludzkość podzieliła się bowiem na kilka odnóg. Część została na Ziemi, inni zamieszkali na Księżycu, a jeszcze inni skolonizowali jedną z odległych planet. I to właśnie koloniści po stuleciach wracają do kolebki ludzkości, by zastać ją wymarłą. Żadne książki nie ocalały, ale odnaleziono zielony zeszyt zwany też Notatnikiem Nieśmiertelnego. Badający go naukowiec i jego profesor przepadli bez śladu. Przyjaciel zaginionego Akka Numi decyduje się opublikować zapiski Nieśmiertelnego. Wedle pozostawionych przez niego notatek był kosmonautą, który udał się na misję do planet Dzety. Wskutek awarii powrót na Ziemię bardzo się przeciągnął. Kiedy wrócili po 200 latach wylądowali na Księżycu. Ogólnikowe wyjaśnienia udzielane przez lunantropów nie satysfakcjonują członków wyprawy badawczej. Nieśmiertelnemu udaje się przedostać na Ziemię i na własne oczy zobaczyć, jak bardzo się ona zmieniła. Lecz nie tylko chęć odkrycia prawdy kieruje jego czynami. Napędza go przede wszystkim miłość. Zanim bowiem opuścił planetę, jego ukochana dała się namówić do udziału w niezwykłym eksperymencie wymyślonym przez profesora van Troffa zwanego pieszczotliwie Mefim. 

Cylinder van Troffa Janusz A. Zajdla wydano po raz pierwszy w 1980 roku i otwiera on listę jego powieści socjologicznych. Został napisany w formie pamiętnika człowieka z dawnych czasów (choć dla nas są one bardzo odległe) opatrzonych uwagami naukowca próbującego rozwikłać zagadkę nie tylko samego tekstu, ale i swego przyjaciela, Akka Numi, który nad nim pracował. Już w słowie wstępnym mamy ważną wskazówkę co do ostatecznych losów Nieśmiertelnego, ale nie da się jej zrozumieć przed przeczytaniem sporego fragmentu książki. W formie zaproponowanej przez Zajdla jego książka zgrabnie wpasowuje się w działalność Nieśmiertelnego.

Zajdel przedstawia pewien model rozwoju ludzkości, w którym eksperymenty mające na celu zażegnanie problemu przeludnienia planety ostatecznie prowadzą do jej upadku. Opis księżycowego społeczeństwa to ubrana w szaty science fiction opowieść o państwie totalitarnym. Nie tak dopracowana jak w późniejszej Paradyzji, ale trafnie pokazująca metody zniewalania jednostki. Osiedle jest skazane na wymarcie, ale rządzący nim nie zrezygnują ze swojego rzędu dusz. Perfidia jest obezwładniająca. Mieszkańcy Księżyca są mamieni wizją powrotu na Ziemię, gdy nadejdzie na to czas, ale najgorszą karą jest… zesłanie na Ziemię właśnie. Co dla ludzi przystosowanych już do warunków życia na naszym satelicie jest w istocie karą śmierci.

Ciekawie przedstawia się tez wizja ziemskiego społeczeństwa. Panują w nim dość dziwne podziały społeczne. Ludzie nie muszą pracować, automaty dbają o ich potrzeby, a przy okazji także o to, by za wiele nie zniszczyli i nie mieli szans uniknąć zagłady. Zajdel dość trafnie ocenia kondycję społeczeństwa, które wie, że nadciąga koniec i nie ma żadnego celu istnienia. Jest coś takiego w naturze ludzkiej, że nawet nieświadomie pracuje z myślą o przyszłych pokoleniach. W tym świecie nie ma tej motywacji.

Ale każdemu, kto sobie uświadomił, że tylko kilka pokoleń dzieli jego czasy od końca ziemskiego społeczeństwa, opadały ręce. To właśnie ten brak motywacji, brak celów – stały się przyczyną rozkładu. Nie debilizm, skłonność do agresji i inne skutki genetycznych obciążeń – lecz poczucie beznadziejności i bezcelowości działania. Człowiek, od początku istnienia jako gatunek rozumny, był świadomy skończoności swego życia – a jednak powstała cywilizacja, doskonalona przez przemijające pokolenia – dla pokoleń następnych (s. 164).

Cylinder van Troffa to powieść, która przestrzega przed totalitaryzmem, zbytnim ingerowaniem w prawa przyrody, ale przede wszystkim (a przynajmniej ja ją tak odczytuję) przed pychą rzekomo genialnych jednostek, które nie zastanawiają się, w jaki sposób ich cudowne wynalazki wpłyną na ludzkość. Przed dzieleniem ludzi na lepszych i gorszych na podstawie wymyślonych kryteriów, choćby bazujących na genetyce. I na Księżycu i na Ziemi ludzkość poszła w złą stronę i choć na pierwszy rzut oka są to systemy zupełnie inne, to jednak po bliższym przyjrzeniu się sprawie, okazuje się, że mają wiele cech wspólnych. W obu jednostka pozostaje pod ścisłą kontrolą, czy to przeprowadzaną przez szpiclów czy automaty. W obu człowiek jest przydatny tylko do pewnego czasu, a starość kończy się albo śmiercią albo wyrzuceniem poza nawias społeczeństwa.

To dość krótka książka, a sporo poruszonych w niej ciekawych zagadnień są rzucone tylko mimochodem i autor do nich nie wraca. Choćby ślady innych rozumnych gatunków odkryte przez ekspedycję w której brał udział Nieśmiertelny. Myśleli że budowla jest przez nich opuszczona, ale czy aby na pewno? Czy raczej kosmici za pomocą sprytnych pułapek nie przetestowali poziomu inteligencji ludzi i w związku z miernym wynikiem nie nawiązali kontaktu?

Książka Zajdla ma też wady. Za dużo w niej informacji podanych na tacy bohaterowi przez inne postacie, co pozbawia akcję dynamiki. Lepiej byłoby gdyby to sam Nieśmiertelny odkrywał świat, a nie zdawał się na innych. Trochę więcej moglibyśmy też dowiedzieć się o bohaterach. Wydaje mi się, że niepotrzebnie autor na wstępie zasugerował, do jakich dzieł nawiązuje (m. in. Fausta, Boskiej Komedii czy mitów o Odysie i Orfeuszu), bo to jest jednak dość jasne i czytelnik sam się domyśli. A jeżeli ich nie zna, to i tak wzmianka w niczym nie pomoże.

Ale to są w sumie drobiazgi, bo Cylinder van Troffa zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Mimo upływu lat przemyślenia Zajdla na temat możliwych dróg rozwoju społeczeństwa ziemskiego okazują się zadziwiająco aktualne.

Wpis w ramach wyzwania Sylwki z bloga Unserious.pl – Przyzywam kosmitów z Unserious.pl. Czytamy książki, w których pojawiają się obcy. Szczegóły, link do strony wyzwania i moje postępy znajdziecie w zakładce Wyzwania.

Autor:  Janusz A. Zajdel        

Tytuł: Cylinder van Troffa

Wydawnictwo: Czytelnik

Liczba stron: 190

Data wydania:  1980


Komentarze

  1. Nie moje klimaty, ale ten opis brzmi strasznie zachęcająco! Chyba w końcu otwieram się na ten rodzaj literatury i robię się go ogromnie ciekawa, więc chyba niedługo zacznę szukać tytułów i powoli się zagłębiać :D Będę mieć na uwadze ten konkretny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem warto zapuścić się w nieznane rejony literatury :) Zajdla jak najbardziej polecam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Raj zepsuty – Stanisław Lem „Eden”