„Duma i uprzedzenie” 1995 („Pride and Prejudice”)
„Duma i
uprzedzenie” to najpopularniejsza i najczęściej ekranizowana powieść Jane
Austen. Przy czym niektóre wariacje na jej temat są trochę przerażające. Nie
wiadomo, śmiać się czy płakać. O ile wersję bolywoodzką można było przeboleć,
to takie kwiatki jak przenoszenie współczesnej wielbicielki „Dumy i
uprzedzenia” do świata wykreowanego przez pisarkę („W świecie Jane Austen”) czy
książka pod wiele mówiącym tytułem „Duma i uprzedzenie i zombi” budzą we mnie
niesmak. Ale do rzeczy. Ostatnio, w związku z dłuższymi jesiennymi wieczorami
po raz kolejny obejrzałam najlepszą moim zdaniem ekranizację powieści,
miniserial BBC z 1995 r. z Jennifer Ehle i Colinem Firthem w rolach głównych.
Fabuła jest
chyba znana, ale dla formalności. Anglia, przełom XVIII i XIX wieku. Pan i Pani
Bennet (Alison Steadman i Benjamin Whitrow) mają pięć córek – Jane, Elizabeth,
Mary, Lydię i Kitty. Po śmierci ojca córki nie odziedziczą nic z jego majątku,
który może być przekazywany wyłącznie męskim potomkom rodu. Jedyną szansą dla
dziewcząt na życie na wysokim poziomie jest zatem upolowanie odpowiedniego
męża. Dlatego, gdy w okolicy zjawia się kawaler, Charles Bingley z dochodem 5 tys.
funtów rocznie i jego przyjaciel, Fitzwilliam Darcy, z imponującym dochodem 10
tys., zabawa zaczyna się na dobre.
Zaletą ekranizacji BBC z 1995 jest
dobre aktorstwo i znakomite dobranie odtwórców ról. No może z jednym wyjątkiem,
Jane Bennet (Susannah Harker), która miała być olśniewającą pięknością, a wcale
taką nie jest, moim zdaniem oczywiście. Główna para bohaterów, Ehle – Firth w
czasie kręcenia serialu byli ze sobą związani i to chyba wpłynęło też na
widoczną chemię między nimi ;) Pan i Pani Bennet to klasa sama w sobie, a ich
rozmowy zawsze są powodem do radości. Dzielnie sekunduje im pan Collins (David
Bamber), z którym nieodmiennie kojarzy mi się kominek w salonie lady Katarzyny.
Wickham
kłamie tak, że nawet mu brewka nie tyknie i nigdy nie ma zamiaru okazać
skruchy, nawet gdy uwodzi Lydię, nieokrzesaną (wedle aktualnych standardów) kokietkę.
Bingley
(Crispin Bonham – Carter) to typowy poczciwina, który nie za bardzo ma własne
zdanie, a jego siostry pod pozorami uprzejmości skrywają głębokie pokłady
pogardy dla innych.
Kiedy myślę
o tym serialu, zawsze nasuwa mi się skojarzenie, że jest tak bardzo angielski
jak to tylko możliwe. Kwintesencją tego jest Firth jako pan Darcy. Do tego
majątki, kostiumy, scenografia, realia – wszystko pasuje. Cały czas coś się
dzieje, jest romantycznie, a do tego wiele scen iskrzy się humorem, tym typowo
angielskim.
Serdecznie zachęcam do obejrzenia.
Jeden z moich ulubionych seriali.
Komentarze
Prześlij komentarz