Janek Wiśniewski padł - Katarzyna Bonda „Pochłaniacz”
„Pochłaniacz” to pierwsza część cyklu
„Cztery żywioły Saszy Załuskiej” Katarzyny Bondy. Na okładce przeczytałam, że
to nowa królowa polskiego kryminału. Ciekawe…
Główna
bohaterka jest profilerką. A cóż kryje się pod tym tajemniczym słowem? Otóż
Sasza Załuska tworzy profile psychologiczne sprawców zbrodni. To pewna nowość w
świecie kryminału, zdominowanym przez zmęczonych życiem detektywów. Choć z takimi
panami Sasza Załuska ma o wiele więcej
wspólnego niż się na początku wydaje. Także u niej sukcesy zawodowe nie idą w
parze z udanym życiem prywatnym. K. Bondzie udało się stworzyć postać
wielowymiarową, wybitną naukowiec, ale i samotną matkę, która zmaga się z
demonami przeszłości, a niejako przy okazji rozwiązuje zagadki kryminalne.
Akcja
powieści zaczyna się w 1993. W niejasnych, ale uznanych za przypadkowe,
okolicznościach ginie młode rodzeństwo.
2013.
Sasza po kilku latach spędzonych na Uniwersytecie Huddersfield wraca na
Wybrzeże. Szybko zgłasza się do niej pierwszy klient – Paweł „Buli” Bławicki,
były policjant, powiązany z lokalnym półświatkiem, a oficjalnie współwłaściciel
klubu muzycznego. Sądzi, że jego wspólnik, Jan „Igła” Wiśniewski, wykonawca
jednego przeboju „Dziewczyna z północy” chce go zabić.
Nim
sprawa ruszy z miejsca, Igła zostaje zamordowany w strzelaninie. Zbrodnia
wydaje się łączyć z tragedią sprzed lat, a trop wiodący do rozwiązania
tajemnicy ukryty jest w słynnej piosence. Zabójca prawdopodobnie był
profesjonalistą i nie zostawił śladów. Na miejscu zbrodni pozostał tylko
zapach. Jednak raz, jest to materiał trudny do zbadania, dwa – bardzo
nietrwały. A osmologia (nauka o zapachach) wciąż jest w kryminalistyce traktowana
bardzo nieufnie.
Pod
względem przygotowania merytorycznego „Pochłaniacz” robi bardzo dobre wrażenie.
Autorka wprowadziła wątki świeże i rzadko wykorzystywane w literaturze
kryminalnej – profilowania psychologicznego sprawców i badań osmologicznych.
Świetnie wypadły opisy polskiego półświatka, skomplikowanych powiązań i relacji
między przestępcami, policją i prokuraturą. Tło społeczno – obyczajowe zostało
nakreślone z dużą starannością. Widać, że jest to takie nasze, polskie, co dla
mnie jest ogromnym plusem. Jest więc i muzyka disco polo, i marudzenie, i kochana
rodzinka (z gatunku tych, które dobrze wychodzą tylko na fotografii) i
nawiedzony sąsiad, który za cel postawił sobie zbawienie świata. Nawet, jeżeli
zepsuty świat wcale sobie tego nie życzy.
Świetne
przygotowanie merytoryczne uzupełnia kluczową dla kryminału intrygę i pytanie o
to, kto zabił? Rozwiązanie jest zaskakujące, ale co ważne, nie z rzędu tych ni
z gruszki, ni z pietruszki, tylko logicznie wynikające z przebiegu akcji, która
do samego końca potrafiła mnie zaskoczyć. W tej książce równie ważne, co
odkrywanie tożsamości mordercy, jest poznawanie pogmatwanej psychiki głównej
bohaterki.
Nie
wiem, czy K. Bonda zasługuje na tytuł „królowej polskiego kryminału”. Po
jednej, choć bardzo dobrej książce, ciężko mi wyrokować. Ale czekam na ciąg
dalszy. Widziałam już na facebooku okładkę kolejnej książki cyklu. Klimatyczna,
prawda?
A
że intryga „Pochłaniacza” osnuta jest wokół „Dziewczyny z północy”, to na
koniec piosenka, która mnie od razu skojarzyła się z tą książką – „Ballada o
Janku Wiśniewskim” tym razem w wykonaniu Kazika Staszewskiego.
Autor: Katarzyna
Bonda
Tytuł: „Pochłaniacz”
Cykl: Cztery
żywioły Saszy Załuskiej
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 672
Data wydania: 2014
Komentarze
Prześlij komentarz