Stephen King „Outsider”
Spokojnym amerykańskim miasteczkiem
Flint City wstrząsa potworne zabójstwo chłopca. Policji, z detektywem Ralphem
Andersonem na czele, dość szybko udaje się znaleźć winnego. To szanowany trener
drużyn młodzieżowych, nauczyciel, a przy tym przykładny mąż i ojciec dwóch
córek – Terry Maitland. Dowody są niepodważalne – zeznania świadków, a wreszcie
ślady DNA na miejscu zbrodni. Detektyw decyduje się zatem na pokazowe
aresztowanie Maitlanda na jednym z meczów.
Tyle że potem zaczyna robić się dziwniej i dziwniej. Bo choć niezbite dowody
wskazują na winę trenera, to jednak pojawiają się równie twarde dowody
wskazujące, że w czasie popełnienia zbrodni Maitland przebywał w zupełnie innym
miejscu, a on sam konsekwentnie nie przyznaje się do winy. W na pozór idealnej (zbyt idealnej)
układance Andersonowi zaczyna zgrzytać coraz więcej elementów. Ale przecież
człowiek nie może przebywać jednocześnie w dwóch miejscach. W każdym razie
racjonalny detektyw wierzy tylko w to, co widzi mędrca szkiełko i oko. Ale
wszechświat mieści w sobie o wiele więcej.
Outsider Stephena
Kinga to książka, która zaczyna się jak rasowy kryminał. Wraz z głównym
bohaterem, Ralphem Andersonem, czytelnik zapoznaje się z zeznaniami świadków,
zebranymi dowodami oraz innymi poszlakami i równie jak sam detektyw jest
przekonany, że Maitland musi być winny. Kiedy wyeliminujesz niemożliwe, cała reszta,
jakkolwiek nieprawdopodobna, musi być prawdą – jak stwierdził Sherlock
Holmes. To jedna z inspiracji Kinga, do której wielokrotnie odwołuje się w tej
powieści, drugą stanowi nowela Poe’go – William
Wilson, w której występuje fikcyjny sobowtór bohatera. Oczywiście, King
przerabia ten temat po swojemu, sięgając po meksykański folklor, a nawet południowoamerykańskie
filmy o superbohaterach, i to raczej dość niskich lotów.
Gwiazd nie było, ale za nadciągającymi chmurami dostrzegał księżyc. Taka często jest prawda, pomyślał – jak rozmazany krąg światła za chmurami. Czasami przez nie przebija; czasem chmury gęstnieją i światło zupełnie znika (s. 314).
Początek powieści to czysty kryminał, potem jednak jak tu u Kinga bywa,
zaczynają pojawiać się elementy nadprzyrodzone. Osobiście mi to nie
przeszkadza, bo niczego innego się po mistrzu grozy nie spodziewałam, ale wiem, że niektórzy byli zawiedzeni
tym, że cały Outsider nie został
utrzymany w klimacie kryminalnym. Ja jednak zabawę miałam przednią.
King po raz kolejny świetnie przedstawia mentalność
amerykańskiego prowincjonalnego miasteczka i prezentuje pogłębione
psychologicznie portrety bohaterów. A wszystko to świetnie napisane i bez
oszczędzania słów, bo pisarz raczej nie należy do tych, którzy są skłonni do
skrótowości w opisach. Z zadowoleniem jednak stwierdzam, że Outsider
czyta się świetnie, ba, właściwie sam. Na pewno dużą rolę w tym odgrywa
fakt, że Kingowi udało się mnie wciągnąć w rozwiązywanie zagadki i główkowanie
wraz z bohaterami, jak ten Maitland to zrobił, że ma takie świetne alibi.
W tej powieści King pokazuje też
pewien ważny mechanizm. Odpowiednia dźwignia sprawia, że wszystko to, co
sądziliśmy dotąd o człowieku, staje się nieważne. Strach, zwłaszcza o dzieci,
napędza Andersona i sprawia, że nie ma oporów przed publicznym aresztowaniem
Maitlanda, co jest przecież prawie równoznaczne z linczem. Wątpliwości zaczynają
się później, gdy emocje nieco opadają, a do głosu nieśmiało dochodzi rozum.
Choć w świetle logiki Anderson wszystko zrobił dobrze. Dowody były przecież
niepodważalne. Ale świat u Kinga to coś
więcej niż tylko sfera racjonalna. A potwory, paradoksalnie, dzięki
racjonalizmowi współczesnego świata mogą grasować sobie w najlepsze.
Człowiek robi, co może – czy chodzi o stawianie przewróconych nagrobków, czy o próbę przekonania mężczyzn i kobiet żyjących w dwudziestym pierwszym wieku, że na świecie są potwory, a ich największą siłą jest niechęć racjonalnie myślących ludzi do tego, żeby w nie uwierzyć (s. 409).
Outsider
Stephena Kinga to świetnie napisana powieść. Cała intryga zaczyna się jak w rasowym kryminale, a potem pisarz krok
po kroku burzy jednoznaczność przedstawionego obrazu, w którym twarde dowody
wskazują na winę trenera Maitlanda. I tak kryminał przekształca się w powieść
grozy. W Outsiderze jest to, czym
King zawsze potrafił czarować – ciekawe kreacje bohaterów, świetnie oddany
klimat małego amerykańskiego miasteczka i niezwykłe rzeczy, które przydarzają
się zupełnie zwykłym ludziom. Mnie z Kingiem nie zawsze po drodze, ale
spotkanie z Outsiderem zdecydowanie
zaliczam do tych udanych.
Autor: Stephen King
Tytuł: Outsider
Tytuł oryginalny: The Outsider
Tłumaczenie: Tomasz
Wilusz
Wydawnictwo: Prószyński i
S-ka
Liczba stron: 639
Data wydania: 2018
Książki Kinga zawsze mnie intrygują :)
OdpowiedzUsuńZapewniam, że "Outsider" jest bardzo intrygujący :)
UsuńTa książka Kinga jeszcze przede mną. Mam nadzieję, że będzie mi dane ją w końcu przeczytać;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się na niej nie zawiedziesz :)
UsuńJak na razie miałam okazję przeczytać tylko Cmetarz Zwiezat Pana Kinga i jakoś nie ciągnie mnie do jego kolejnych książek ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie każdemu musi się podobać :)
UsuńBardzo się cieszę, że to tak udana powieść. Uwielbiam twórczość Kinga, ale wciąż jeszcze mnóstwo jego książek przede mną. Akurat należę do grupy czytelników, którzy byliby zawiedzeni, gdyby "Outsider" był zwykłym kryminałem, więc już zacieram ręce na myśl o elementach grozy :).
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj, bo to King w takim wydaniu, jakie lubię, mistrz grozy po prostu :)
UsuńCzyli w takim wydaniu jakie również lubię najbardziej :)
UsuńW takim razie tym bardziej zachęcam do czytania :)
UsuńKing jest moim ulubionym autorem! :) "Outsider" bardzo mi się podobał. ;)
OdpowiedzUsuńJak mistrz to mistrz :) Nie wszystkie powieści Kinga przypadły mi do gustu, ale "Outsider" to była świetna lektura.
Usuń