Strzeż się węża – H. P. Lovecraft, Zealia Bishop „Kopiec”

Od jakiegoś czasu na polskim rynku pojawiają się coraz to nowe wydania dzieł H. P. Lovecrafta. I dobrze, bo to jeden z tych autorów, których bardzo lubię, więc mogę uzupełniać biblioteczkę. Kopiec wydany przez wydawnictwo C&T zawiera trzy opowiadania: tytułowy Kopiec (we wcześniejszych polskich tłumaczeniach – Wzgórze), Klątwę Yiga oraz Sploty Meduzy. Wszystkie były efektem współpracy H. P. Lovecrafta z Zealią Bishop, która miała miejsce w latach 1927-1930. Cień z Providence miał poprawiać nadesłane przez autorkę teksty, skończyło się jednak na tym, że zmienił je tak gruntownie i obudował nawiązaniami do stworzonego przez siebie świata, iż sama Bishop uznała to za swoją pisarską porażkę. Bo w istocie trudno uznać, by cokolwiek w tych tekstach było jej pomysłem, są one tak bardzo lovecraftowskie. Wszystkie trzy teksty łączy jednak także coś innego – w każdym pojawia się motyw węża. Najmniej widoczny jest w Kopcu, ale absolutnie kluczowy dla pozostałych dwóch opowiadań. 

Klątwa Yiga to proste, acz bardzo klimatyczne opowiadanie o tym, jak pewna rodzina osadników naraziła się na gniew tytułowego Yiga, boga węży, który bardzo dbał o swoje potomstwo. Mamy tu klasyczny dla H. P. Lovecrafta motyw badacza lokalnego folkloru, wizytę w szpitalu, wysłuchanie dawnej opowieści, a wreszcie mocną puentę na koniec.

Kopiec to najdłuższe opowiadanie w zbiorze, które z Klątwą Yiga łączy się poprzez postać jednej z bohaterek, miejsce akcji, a także boga węży. Pierwotny pomysł Zealii Bishop dotyczył kopca, na którym pojawia się bezgłowy duch Indianki. Cała reszta to już dzieło H. P. Lovecrafta, który stworzył charakterystyczną dla siebie opowieść o odkrywaniu niezwykłego, podziemnego świata. Istnieje on od eonów, ale ludzie nie mają o tym pojęcia. Pierwszy plan opowiadania toczy się w 1928 roku. Etnolog przybywa do miasteczka Binger w Oklahomie, gdzie istnieje wiele mrocznych opowieści związanych ze znajdującym się tam kopcem. Na drugim mamy natomiast historię zapisaną przez hiszpańskiego konkwistadora z XVI wieku. Samotnie udał się w głębiny ziemi i dotarł do żyjącej tam niezwykłej cywilizacji. Autor kreśli bardzo zgrabną historię ludu, który dawno temu został sprowadzony z gwiazd przez Tulu, a po zalaniu powierzchni ziemi i opanowaniu jej przez niebezpieczne byty, zszedł pod ziemię i tam pozostał. To klasyczny dla Lovecrafta motyw – połączenie grozy z historią o zaginionej cywilizacji. Nietrudno się także dopatrzyć w opowieści o upadku rasy, która choć pokojowo nastawiona, to jednak straciła wiele ze swojej mądrości i nie dąży już do rozwoju, komentarza do współczesnego społeczeństwa. K’n-yan zrealizował wielkie marzenie ludzkości – o nieśmiertelności i życiu skupionym tylko i wyłącznie na przyjemnościach. Elita nie musi pracować ani kłopotać się troskami życia codziennego, także tymi związanymi z rodziną i wychowywaniem dzieci. Mimo to czują pustkę i pogrążają się w dekadencji.

Ale podziemia opisane przez Lovecrafta skrywają znacznie więcej tajemnic i światów. Znajduje się tam także oświetlony na czerwono Yoth, a jeszcze głębiej czarny N’kai, którego bramy przed wiekami zapieczętowano. W tekście pojawiają się także wzmianki o Wielkich Przedwiecznych. Według wierzeń podziemnego ludu to właśnie Tulu (ciekawa, uproszczona forma imienia Cthulhu), byt o głowie ośmiornicy, sprowadził lud K’n-yan z gwiazd. Kopiec jest nie tylko zapisem tragicznego losu konkwistadora, do której Lovecraft, jak to ma w zwyczaju, dorzuca mocną puentę w zakończeniu, ale także opowieścią o upadku starożytnej cywilizacji, przy okazji wprowadzającej na scenę wiele stworzeń i światów z mitologii Cthulhu. Bardzo ładnie budowane napięcie i połączenie dwóch planów sprawia, że to moje ulubione opowiadanie ze zbioru.

Coś w niej subtelnie mnie odstręczało i nie mogłem powstrzymać się od snucia chorych i makabrycznych skojarzeń na temat wszystkiego, co jej dotyczyło. Jej płeć przywodziła na myśl Babilon, Atlantydę, Lemurię i straszliwe zapomniane przypadki panowania starszego świata; jej oczy uderzały mnie czasem jako oczy jakiegoś bezbożnego leśnego stworzenia czy zwierzęcej bogini zbyt bezgranicznie prastarej, by była w pełni ludzką; a jej włosy – ten gęsty, egzotyczny, zbyt dobrze odżywiony gąszcz oleistej atramentowości – wywoływały dreszcz, podobnie jak mógłby go wywołać pyton (Sploty Meduzy, s. 119).

 

Sploty Meduzy to z kolei opowiadanie, które dość mocno wydaje mi się zainspirowane twórczością E. A. Poe’go. Otóż pewien podróżny trafia do leżącego na uboczu podupadłego domostwa. Stary właściciel opowiada mu tragiczną historię małżeństwa swego syna. Jest ciekawie, tajemniczo, a napięcie narasta. Jak łatwo się domyślić, Lovecraft wykorzystuje postać Meduzy z mitologii greckiej, która była najpierw kobietą z pięknymi włosami, a potem została zamieniona w potwora z wężami zamiast włosów. Oba te obrazy pojawiają się w opowiadaniu, jest ono bardzo ciekawe i stylistycznie trochę inne od jego opowiadań (być może większy wpływ Zealii Bishop?). Wraz z przypadkowym narratorem, którym teoretycznie mógłby być każdy, zaglądamy w oczy przedwiecznego zła i odczuwamy przerażenie i chęć unicestwienia potwora. Dość dużą rolę odgrywa także sztuka – bo w końcu pewien obraz ma niemal tak wielką moc sprawczą jak sam potwór.

Opowiadania zawarte w Kopcu nie należą do najwybitniejszych dzieł H. P. Lovecrafta. Nie da się jednak zaprzeczyć, że mają jego niepodrabialny styl, stąd trudno mi uwierzyć, że większy wpływ na nie poza pomysłami miała Zealia Bishop. Czytało mi się świetnie. Uwielbiam te niedopowiedzenia, budowanie napięcia i klimatu, cywilizacje istniejące od eonów, a ukryte przed ludzkim wzrokiem. Ów budzący dreszczyk konglomerat stworzony z mitologii, zapomnianych wierzeń, przesądów, folkloru, strzępków ezoteryki i okultyzmu.

Wpis w ramach wyzwania Sylwki z bloga Unserious.pl Przyzywam kosmitów z Unserious.pl. Czytamy książki, w których pojawiają się obcy. Szczegóły, link do strony wyzwania i moje postępy znajdziecie w zakładce Wyzwania.


Autor:  H. P. Lovecraft, Zealia Bishop

Tytuł: Kopiec

Tytuł oryginalny: The Mound

Tłumaczenie: Katarzyna Bogiel

Seria: Biblioteka Grozy    

Wydawnictwo: C&T

Liczba stron: 154

Data wydania:  2013


Komentarze

  1. Od dawna mam w planach poznać twórczość autora. Na razie myślę, że jednak sięgnę po inne jego pozycje dostępne w Polsce.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto zacząć od jego najbardziej znanych tekstów jak "Zew Cthulhu" czy "W górach szaleństwa", bo są także najlepsze.

      Usuń
  2. Raczej zabiorę się za poznawanie twórczości Lovecrafta od Zgrozy w Dunwich, ale jak mi podejdzie, to pewnie i po Kopiec kiedyś sięgnę. Opowiadania zawsze w cenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobry kierunek czytania Lovecrafta. "Zgroza w Dunwich" to jedno z jego najlepszych (i najbardziej znanych) opowiadań.

      Usuń
    2. Tak, ale zawsze towarzyszy mi przekonanie, że jeżeli poznałam już sztandarowe dzieło autora, nic lepszego mnie nie czeka z resztą jego twórczości. Ale jakoś zachwycić się trzeba.

      Usuń
    3. W sumie nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób. Jak mnie wzięło na książki jakiegoś autora/autorki czytałam wszystko, co mogłam dostać, bo choćby i trochę gorsze, to jednak miały to coś (zazwyczaj).

      Usuń
  3. Mam w planach poznanie książek pisarza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto choćby dlatego, że jego twórczość wywarła ogromny wpływ na innych i na dobre zagościła w popkulturze.

      Usuń
  4. Chciałam się zapoznać z autorem, nawet już prawie zaczęłam, ale jedyne, co było dostępne na Legimi to jakaś cegła 600+ stron. A ja jednak wolałabym zacząć od mniejszego kalibru, bo nie mam pojęcia, czy mi w ogóle przypadnie do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ta cegła to zbiór opowiadań, bo z tego, co wiem, Lovecraft nie napisał czegoś tak długiego. Tak że śmiało możesz czytać.

      Usuń
    2. Problem trochę w tym, że nie lubię zbiorów opowiadań :(

      Usuń
    3. Ja też, ale akurat u Lovecrafta mi to nie przeszkadza :)

      Usuń
  5. Czytałam jeden zbiór opowiadan Lovecrafta i byłam zauroczona. Swoją recenzją przypomniałaś mi, że powinnam wrócić do jego twórczości. O Bishop nigdy nie słyszałam, więc albo przegapiłam jej nazwisko, albo tak ją podłamała współpraca z Lovecraftem, że zarzuciła pisanie. Muszę poczytać o niej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie. Lovecraft ma swój niepodrabialny styl, więc jeżeli przypadł ci do gustu, to myślę, że inne jego utwory też ci się spodobają. Z tego, co wyczytałam, Bishop specjalizowała się w powieściach romantycznych, ale najbardziej znana jest właśnie z tych trzech tekstów popełnionych we współpracy z Lovecraftem. Chociaż ja nie dostrzegam jej wielkiego wkładu, Lovecfrat zdecydowanie przejął kontrolę.

      Usuń
  6. Czytałam jeden zbiór jego opowiadań. Niepokojąca, pogłębiona psychologiczne proza... Ciekawa, choć to raczej nie moje klimaty. Nie wykluczam jednak, że jeszcze kiedyś sięgnę po jakąś pozycję autora. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niepokojąca to bardzo dobre określenie. Może kiedyś jeszcze się skusisz, by coś przeczytać :)

      Usuń
  7. Nie znam jeszcze twórczości autora, a już tyle dobrego słyszałam o jego książkach, że muszę to w końcu nadrobić. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Fantastyka jest kobietą – czyli 5 polskich autorek, z których twórczością należy się zapoznać

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)