Nowe szaty Cienia z Providence – August Derleth „Maska Cthulhu”

 

August Derleth to nazwisko nieobce fanom H. P. Lovecrafta. Jest to jeden z tych twórców, o których nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony Derleth bez wątpienia ocalił i rozpropagował dorobek literacki Cienia z Providence. Bez jego wysiłków proza Lovecrafta prawdopodobnie nie zakorzeniłaby się tak mocno w szeroko pojętej popkulturze. Jednak z drugiej strony Derleth dopuszczał się oszustw i fałszerstw. Ciekawie o tych różnych obliczach autora pisze w posłowiu Tak, Derleth nas oszukał – ale jednak był wielki Mikołaj Kołyszko. 

Maska Cthulhu to zbiór sześciu opowiadań Augusta Derletha: Powrót Hastura, Wzgórza lelków, Rzecz z drewna, Układ Sandwina, Dom w dolinie oraz Pieczęć z R’lyeh; zainspirowanych twórczością H. P. Lovecrafta. Pierwotnie opowiadania zostały opublikowane w magazynie Weird Tales na przestrzeni niemal dwóch dekad, od 1939 do 1953 roku. Wszystkie pełnymi garściami czerpią z kultowych opowiadań Cienia z Providence. Te same miejsca, księgi, motywy. A przede wszystkim mitologia Cthulhu. Autorem tego określenia jest nie sam Lovecraft, a Derleth właśnie. Wziął on jednak pomysły poprzednika i przerobił na swoją modłę. Stąd też w jego opowiadaniach pojawia się nieobecny u Cienia z Providence podział kosmicznych istot na pradawne siły dobra i zła, toczące ze sobą nieustającą wojnę i to nie tylko na Ziemi, ale i w całym wszechświecie. Tym sposobem na arenie pojawiają się dobrzy Starsi Bogowie, którzy pokonali złych Wielkich Przedwiecznych, więżąc ich poprzez nałożenie pieczęci. Sami Wielcy Przedwieczni zostali w ujęciu Derletha powiązani z konkretnymi żywiołami. To wypacza wizję Lovecrafta, który w kosmicznym horrorze w ogóle kwestiami dobra i zła się nie zajmował. Derleth zbudował zaś system wpisujący się nie tylko w tradycję chrześcijańską, ale i wielu innych ziemskich mitologii. Swoją drogą szkoda, że Derleth nie poszedł w mity sumeryjskie, będące wyraźną inspiracją dla opowiadania W górach szaleństwa. W obu przypadkach ludzie są istotami tworzonymi dla wygody bogów, zaspokajania ich potrzeb i dostarczania rozrywki.

Niektórym zapewne takie przerobienie przez Derletha mitologii Cthulhu nie przeszkadza. Mnie jednak kłuje po oczach, odbiera trochę obcości i grozy istotom, które u Lovecrafta są znacznie bardziej przerażające. Nie byłoby to tak naganne, gdyby nie fakt, że Derleth próbował na siłę forsować swoje teorie o mitologii Cthulhu, fałszując nawet list od Lovecrafta.

Poza tym jednak trzeba Derlethowi oddać, że jego styl pisania jest bardzo dobry. Czyta się błyskawicznie, nie sprawiają mu także problemów partie dialogowe. W opowiadaniach często występuje schemat osoby z zewnątrz, w jakiś sposób związanej z człowiekiem znającym prawdę o Wielkich Przedwiecznych. Bohater odkrywa stare księgi i wbrew radom innych niestrudzenie dąży do poznania tajemnic, które na zawsze odmienią jego życie. Podobnie jak u Lovecrafta, zawsze mamy też do czynienia z mocną puentą na końcu.

Jest w tym pewna ciągłość, ponieważ autor wspomina o wydarzeniach opisanych w oryginalnych opowiadaniach, jak zniszczenie Diabelskiej Rafy w Innsmouth.

Dzięki Masce Cthulhu Augusta Derletha ponownie mogłam wrócić do świata wykreowanego przez H. P. Lovecrafta (z pewnymi modyfikacjami). Jeżeli lubicie twórczość Samotnika z Providence to jak najbardziej polecam. Sprawnie napisane i klimatyczne.

Wpis w ramach wyzwania Sylwki z bloga Unserious.pl – Przyzywam kosmitów z Unserious.pl. Czytamy książki, w których pojawiają się obcy. Szczegóły, link do strony wyzwania i moje postępy znajdziecie w zakładce Wyzwania.


Autor:  August Derleth      

Tytuł: Maska Cthulhu (Powrót Hastura, Wzgórza lelków, Rzecz z drewna, Układ Sandwina, Dom w dolinie, Pieczęć z R’lyeh)

Tytuł oryginalny: The Mask of Cthulhu

Tłumaczenie: Radosław Jarosiński

Wydawnictwo: Wydawnictwo IX

Liczba stron: 209

Data wydania:  2020


Komentarze

  1. Ja spasuję, nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to przede wszystkim książka dla fanów H. P. Lovecrafta.

      Usuń
  2. Ja również nie odnalazła bym się w tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to zdjęcie, ale sama książka niekoniecznie wpada w moje zainteresowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że przynajmniej zdjęcie się podoba :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Fantastyka jest kobietą – czyli 5 polskich autorek, z których twórczością należy się zapoznać