Efektywna inwazja – Jack Finney „Inwazja porywaczy ciał” („The Body Snatchers”)

 

Rok 1976. Miles Bennnell pracuje jako lekarz w prowincjonalnym miasteczku Mill Valley. Pewnego dnia zjawia się u niego przyjaciółka Becky, której od dawna nie widział. Jest zaniepokojona obsesją kuzynki, która twierdzi, że jej wujek Ira tak naprawdę wcale nim nie jest. Nie widać jednak żadnych zmian w jego wyglądzie ani charakterze. To dopiero początek podobnych przypadków w małym miasteczku.

Inwazja porywaczy ciał Jacka Finneya to klasyczna już powieść łącząca w sobie cechy science fiction i horroru. Po raz pierwszy została opublikowana w 1954 roku. Pomysł, na którym oparł ją autor, jest dość prosty, ale zarazem przerażający. Każdy może sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby pewnego dnia ludzie wokół nas nie byli tymi, na których wyglądają. Powieść opisuje najazd kosmitów, który nie jest efektowny, ale za to efektywny. Zaczyna się od małego miasteczka i nim ludzkość się zorientuje, będzie zapewne za późno. Motywacje kosmitów są jasne: oni chcą po prostu przetrwać. Najmocniejszą cechą Inwazji porywaczy ciał jest klimat, niepokój przeradzający się w grozę, próby racjonalizacji tego, co się stało, rozbijane przez drobne spostrzeżenia. Książka jest krótka, nie ma w niej zbędnych rozdziałów, cały czas coś się dzieje. Czyta się ją niezwykle szybko i przyjemnie. A przy tym zmusza do zastanowienia, co my byśmy zrobili na miejscu bohaterów? Czy podjęlibyśmy walkę? Czy rzeczywiście ludzkość zareagowałyby odpowiednio, a może dawno byłoby po nas?

Ale teraz mamy telefony z automatycznym wybieraniem, działające bardzo szybko, oszczędzające całą sekundę albo i więcej za każdym razem, gdy człowiek dzwoni – nieludzko doskonałe i całkowicie odmóżdżone; żaden z nich nigdy nie będzie pamiętał, gdzie lekarz jest w nocy, kiedy dziecko jest chore i potrzebuje go. Czasem sądzę, że udoskonalamy ten świat, usuwając wszystko co ludzkie z naszego życia (s. 52).

Technika w tej powieści trochę trąci myszką, ale nie przestaje mnie fascynować sposób, w jaki autorzy science fiction przewidzieli kierunek w którym ludzkość będzie podążać. Wiele to mówi o nas, jako o gatunku. Możemy się uśmiechać, gdy Finney pisze o nieludzko doskonałych telefonach. Lecz co powiedziałby o SI, z której wielu tak ochoczo korzysta, nie pytając o koszty i konsekwencje.

Inwazja porywaczy ciał jest w sumie dość prostą powieścią, ze schematycznymi bohaterami, ale jest w niej klimat, narastające napięcie, a przede wszystkim stawia przed nami pytania, na które my jako ludzie nie możemy odpowiedzieć. Albo może po prostu nie chcemy.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Vesper.  

Tytuł: Inwazja porywaczy ciał  

Tytuł oryginalny: The Body Snatchers

Tłumaczenie: Henryk Makarewicz

Wydawnictwo: Vesper

Liczba stron: 243

Data wydania: 2023


Komentarze

  1. Raczej nie sięgnę, bo wolę typową fantastykę, ale okładka jest fajna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Vesper zarządził z tymi nowymi wydaniami, aż się chce je mieć na półce.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Gang Brekkera - Leigh Bardugo „Szóstka wron” („Six of Crows”)

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4