Brent Weeks „Oślepiający nóż”
Gavin Guile nie ma łatwego życia. Choć
teoretycznie świat leży u jego stóp, w praktyce uparł się, by go pożreć.
Poprzedni tom cyklu „Czarny pryzmat” zakończył się w momencie, gdy Gavin zdał
sobie sprawę, że zaczyna umierać. Zdarzyła się bowiem najgorsza rzecz dla
krzesiciela – zaczął tracić Kolory.
W
„Oślepiającym nożu” owa nieciekawa dla niego tendencja zostaje utrzymana. Ma na
głowie tysiące uchodźców, którzy wielbią go jak boga, a z którymi nie wie, co
zrobić; wściekłą byłą narzeczoną; nieślubnego syna i ojca, który jest
najgroźniejszym człowiekiem w Siedmiu Satrapiach i bardzo mu się nie podoba, że
syn próbuje zerwać się z jego smyczy. Te rodzinno – uczuciowe komplikacje to w
sumie tylko przystawka przy wojnie z Księciem Barw, który okazuje się
przeciwnikiem sprytnym i zaradnym. Do tego odradzają się starzy bogowie, a na
światło dzienne wypływają potężne artefakty.
Jednym
słowem – dzieje się całkiem sporo. Drugi tom poszerza wiedzę o świecie,
historii i magii Siedmiu Satrapii. Mnie najbardziej zaciekawiły nowe Kolory
magii – niekanoniczne, ale bardzo użyteczne. Właściwie więcej miejsca poświęca
się tylko parylowi, ale mam nadzieję, że i chi odegra niebawem większą rolę. Wreszcie
też uchylono rąbka tajemnicy w związku z cudownym sztyletem, który zostawiła
Kipowi matka.
Podobnie
jak w poprzednim tomie akcja jest poprowadzona dynamicznie, a intryga sprawnie
obmyślona. Do tego stopnia, że przy zwrocie akcji, który dokonał się na końcu
książki, wybałuszyłam oczy ze zdumienia. A najlepsze, że przesłanki były już
wcześniej powplatane w fabułę, a niespodzianka nie wyskoczyła jak królik z
kapelusza. To lubię.
Pojawiają
się także nowe intrygujące postacie. Na pierwszym miejscu stawiam Janus Borig z
jej niezwykłym darem. Zresztą odkrywanie prawdy z pomocą gry w karty,
niewątpliwie inspirowanej tarotem jest świetnym pomysłem. Podoba mi się też
Teia, niewolnica krzesząca paryl, nowa przyjaciółka Kipa. O ile poprzedni tom drażnił
młodzieńczymi postaciami, w tym jest już znacznie lepiej. Teia jest całkiem
ciekawie napisaną i zwyczajnie sympatyczną postacią, Kip nieco przestał
marudzić i choć nadal jest bohaterem z przypadku, manipulowanym przez innych,
trzeba przyznać, że powoli nabiera siły i sprytu. A że gra z najlepszymi
graczami świata, więc nauka musi być bolesna. A Liv po prostu jest naiwna jak
dziecko i nadal mnie denerwuje.
Jednak
i tak pierwsze skrzypce wciąż gra Gavin. Trochę nietypowy zabieg uczynienia z
tego „złego” dobrego bohatera, dodał mu wiele uroku i niejednoznaczności. Pryzmat nie raz ratuje
świat i zwykłych ludzi przed zagładą, ale nie oczekuje za to podziękowań. Co
więcej, uważa, że jest paskudnym kłamcą – i co lepsze, w istocie nim jest.
Manipulatorem zresztą też. Ot, taki nietypowy niebohaterski bohater w świecie
fantasy.
Z
czarnych charakterów Andross Guile jest moim niekwestionowanym ulubieńcem.
Ślepy starzec, który trzęsie całym światem i faktycznie przypomina pająka,
którym w mroku tka swoje sieci.
Saga
B. Weeksa bardzo mnie wciągnęła. Mimo słusznej objętości przeczytałam drugi tom
sama nie wiem kiedy. To najlepszy wskaźnik mojego zainteresowania książką. Z
kronikarskiego obowiązku dodam tylko, że do drugiego tomu dołączono spis
postaci (niepotrzebny, moim zdaniem), słownik pojęć używanych w Siedmiu
Satrapiach (niezbyt interesujący) i dodatek o magii (z niego można dowiedzieć
się paru ciekawych rzeczy).
Autor: Brent
Weeks
Tytuł: „Oślepiający
nóż”
Tłumaczenie: Małgorzata
Strzelec
Cykl: Powiernik
światła – księga II
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 812
Data wydania: 2013
Komentarze
Prześlij komentarz