Paolo Bacigalupi „Złomiarz”
Powiem wprost – do
przeczytania książki Paolo Bacigalupiego zachęciła mnie okładka. Malowniczy
wrak, który tak jakoś skojarzył mi się ze Zdzisławem Beksińskim (a jego
twórczość bardzo cenię). Nie znałam wcześniej dzieł P. Bacigalupiego, więc nie
miałam żadnych oczekiwań ani uprzedzeń.
„Złomiarz” to historia
nastoletniego chłopca, Nailera. Pracuje w lekkiej ekipie, wyciągającej z wraków
statków wszystko, co cenne i co można spieniężyć. Chłopiec musi wyrabiać normę
– za jego plecami czyha stado sępów, gotowych zająć jego miejsce. W tym świecie
życie jest brutalne – jeżeli Nailer za szybko urośnie i nie zdoła się wcisnąć w
wąskie kanały statku, będzie zupełnie bezużyteczny i wyląduje na piasku,
żebrząc, aby przeżyć.
Ludzie rozpaczliwie
próbują wyrwać się z tego zaklętego koła, gdzie czyha na nich tylko śmierć, gdy
nie będą już w stanie pracować. Żyją marzeniami, że kiedyś będą mieli fuksa,
natrafią na jakieś niezwykle cenne znalezisko, które zdołają ukryć przed innymi
i sprzedać.
Nailer ma szczęście -
czuwały nad nim Mojry i Bóg Złomu – oto po uderzeniu niszczyciela miast natrafia
z przyjaciółką na rozbity kliper bogatych lalusiów. Jest tylko jeden problem – oprócz
łupów w środku znajdują żywą, młodą dziewczynę i stają przed wyborem – zabić
dziewczynę i zagarnąć bogactwo, czy uratować ją i poczekać na ewentualną (choć
wcale przecież nie pewną) nagrodę.
„Złomiarz”
to kolejna młodzieżowa dystopia, ale w bardzo kameralnym wymiarze. Przedstawia
świat po katastrofie ekologicznej, w wyniku której wiele miast uległo
zniszczeniu. Przetrwali jednak lalusie – bogacze, o których Nailer coś tam
słyszał i których bajeczne klipry widywał niekiedy daleko na morzu – jak symbol
nieosiągalnych marzeń. Świat po katastrofie nie jest dokładnie opisany, raczej
tylko naszkicowany – a szkoda, bo taka kreacja mogłaby nadać książce większej
głębi.
„Złomiarz”
jest powieścią młodzieżową. To w istocie skupiająca się głównie wokół jednego wątku przypowieść o tym,
czy warto być uczciwym i prawym. O wyborach, które decydują o losie człowieka.
Nie zawsze łatwych, zazwyczaj paskudnie trudnych. I co gorsza, wybierając, nie
zawsze zdajemy sobie sprawę z konsekwencji.
Trochę niefortunnym
pomysłem jest zrobienie ze szczęścia najważniejszego czynnika decydującego o
ludzkim życiu. Na szczęście człowiek nie ma najmniejszego wpływu. Jego decyzje,
postępki, moralność nic nie znaczą. Dla autora jest to jednak dość wygodne –
Nailer ma szczęście, więc ze wszystkich opresji musi wychodzić bez szwanku. I
koniec, kropka. Fuks.
Ważną
kwestią w książce jest też rola rodziny. Każdy jej potrzebuje, ale nie każdy ma
taką, jaką powinien mieć. Na szczęście, rodzina to coś więcej niż więzy krwi.
„Więzy krwi to nic. Liczą się sami ludzie. Jeśli stoją za tobą, a ty za nimi, to być może można to nazwać rodziną. Wszystko inne to tylko kłamstwo i mydlenie oczu”.P. Baciaglupi, „Złomiarz”, s. 243.
„Złomiarz” nie jest książką złą, ale przeznaczoną
głównie dla młodzieży – i to dość wyraźnie widać - w uproszczonej wizji świata,
nie nachalnym, ale jednak dydaktyzmie, dość oczywistych rozwiązaniach
fabularnych. Nie żałuję lektury „Złomiarza”, ale za następnymi P. Bacigalupiego
dziełami nie będę się specjalnie rozglądać.
Wpis bierze udział w wyzwaniu Hadyny z Rozkminy Hadyny – Czytam literaturę angielską http://rozkminyhadyny.blogspot.com/p/wyzwania.html
Autor: Paolo Bacigalupi
Tytuł: „Złomiarz ”
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 286
Data wydania: 2013
Komentarze
Prześlij komentarz