Miasto, Masa, Maszyna – Anna Kańtoch „Przedksiężycowi” t. III


Jak każdy ciekawski czytelnik (a ja się do takowych zaliczam) lubię poznać zakończenie całej historii. Zwłaszcza w cyklach, gdy po lekturze wcześniejszych tomów jestem już dość dobrze obyta ze światem przedstawionym, zżyta z bohaterami i nastawiona na rozwiązanie zagadek.
Trzeci tom „Przedksiężycowych” Anny Kańtoch to zgodnie z oczekiwaniami opis końca czasów i Przebudzenia. Saga kończy się wielkim forte, epicko i magicznie. Autorka niby odkryła wszystkie karty, ale zrobiła to w taki sposób, że pewne pole do popisu dla wyobraźni czytelnika pozostaje. Nic nie jest podane na złotej tacy, co więcej, pewne podejrzenia okazują się tylko iluzją. Elementy, które wydawały się oderwane od linii fabularnej, zgrabnie wskakują na swoje miejsce.
Podoba mi się także sposób, w jaki autorka poradziła sobie z motywem wybrańca. Bo kto powiedział, że wybraniec musi być jeden?
Kolejnym zabiegiem, który przypadł mi do gustu jest wprowadzenie czasu kolistego, typowego dla mitów. To, do czego Kaira i Finnen dążyli w Lunapolis, wydarzyło się już wcześniej, a co więcej, wydarzy się ponownie. To pozwala spojrzeć na całą historię z nieco innej perspektywy, a tych, którzy przeżyli Przebudzenie potraktować jak bogów, o których wspominają dawne mity.
Pozostał mi jednak pewien niedosyt, jeżeli chodzi o postacie, zwłaszcza Kairę. Być może było to świadome zamierzenie autorki, że do końca ma ona pozostać obca i nieodgadniona, jednak mnie się to nie podoba. Po przeczytaniu całego cyklu wiem o niej zdumiewająco mało i nie do końca rozumiem jej motywacje. No chyba żeby za wszystko obwinić pewien zestaw, z upodobaniem używany przez Brina Issę.
Podsumowując, „Przedksiężycowi” to cykl, w którym twarde science fiction płynnie przenika się z magią. Anna Kańtoch z tak znanych motywów jak kosmiczna ekspedycja odkrywająca zaginione miasto, wybraniec, rewolucja i sztuczne inteligencje tworzy mieszankę o zupełnie nowym smaku. Jej Lunapolis jest zarazem piękne, dekadenckie i obłąkane.
A czy wy jesteście gotowi na Skok?

I na koniec parę słów o samym wydaniu. Z przyjemnością muszę pochwalić Powergraph. Twarde okładki i szycie sprawiają, że można czytać bez obaw, iż książka się rozleci, gdy ją mocniej rozłożę. Ilustracje dobrze oddają klimat opowieści, splata się w nich oniryzm z science finction. Moim osobistym faworytem jest dwójka, z uwagi na tonację kolorystyczną. Aż miło postawić na półce (czytaj – upchać, gdzie jeszcze zostało miejsce).


Autor:  Anna Kańtoch    
Tytuł:  „Przedksiężycowi” t. III
Cykl: Przedksiężycowi
Wydawnictwo: Powergraph
Liczba stron: 342
Data wydania: 2013

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Fantastyka jest kobietą – czyli 5 polskich autorek, z których twórczością należy się zapoznać