Nie zadzieraj z gangiem Brekkera – Leigh Bardugo „Królestwo kanciarzy”
„Szóstka wron” Leigh Bardugo to jedna
z najlepszych książek jakie przeczytałam w 2016 r. (Moja recenzja)
i niecierpliwie wypatrywałam kontynuacji. Na szczęście nie musiałam czekać zbyt
długo, po drodze doczytałam trylogię Griszy i dopiero wtedy wzięłam na warsztat
„Królestwo kanciarzy”.
Wydawało
się, że po wykonaniu niemożliwego skoku Kaz Brekker i jego ekipa będą opływać w
dostatki i radośnie trwonić zarobiony majątek. Ale gdzie tam! Trafiła kosa na
kamień. Bez pieniędzy, sojuszników, w dodatku w niepełnym składzie, gang
Brekkera będzie musiał zmierzyć się z przeciwnikami, których liczba rośnie z
rozdziału na rozdział.
W
„Królestwie kanciarzy” akcja nie zwalnia ani na chwilę. Ledwo bohaterowie
wywiną się z jednego niebezpieczeństwa, już wpadają w następne sidła. Dlatego
nie sposób się nudzić, a rozdziały migają jeden za drugim. Nie brak
niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji. Oczywiście, czasem plany w planach
Kaza i jego przygotowanie na wszystkie warianty rozwoju sytuacji nie są może
wysoce prawdopodobne, ale to w końcu Kaz Brekker. Kto jeśli nie on? Ja w każdym
razie bawiłam się świetnie podczas lektury.
– W Ketterdamie nie ma dobrych ludzi – odparł Kaz. – Klimat im nie służy.
L. Bardugo, „Królestwo kanciarzy”, s. 43.
Przy
okazji recenzowania „Szóstki wron” trochę narzekałam, że Wylan, jako jedyny z
ekipy Brekkera nie dostał własnych rozdziałów. To się zmieniło w kontynuacji i
wydaje mi się, że teraz rozumiem zamysł autorki. Zbyt wczesne odsłonięcie jego
tajemnic źle wpłynęłoby na konstrukcję akcji. Teraz jest go pod dostatkiem.
W „Królestwie kanciarzy”
charakter każdego z bohaterów zostaje pogłębiony. Poznajemy ich przeszłość,
relacje z ważnymi dla nich osobami, traumy, które ich ukształtowały. Leigh
Bardugo naprawdę dobrze skreśliła portrety swoich wron. Co ważne, bohaterowie
nie tkwią w miejscu, lecz zmieniają się pod wpływem wydarzeń. W efekcie żadne z
nich na końcu powieści nie jest w tym samym punkcie co na początku. I tak
właśnie powinno być.
Zakończenie
trylogii Grisza było dla mnie rozczarowujące. Na szczęście w „Królestwie
kanciarzy” autorka o wiele lepiej poradziła sobie z niełatwym zadaniem zamknięcia
historii. Zakończenie moim zdaniem jest w punkt. Słodko – gorzkie, ani zanadto
pesymistyczne, ani zbyt cukierkowe.
Przewijające się przez
całą książkę nawiązania do „Dzikiej Komedii”, pewna teatralność, przebieranie
się w kostiumy, przywdziewanie masek kojarzy mi się z włoską Commedią dell’arte. W końcu świat jest
teatrem, a człowiek aktorem.
Autorka
dobrze wykorzystała motyw świata jako teatru w preludium do zakończenia, gdy na
scenie gromadzą się wszyscy gracze. I pozostające w cieniu ketterdamskie wrony,
i możni kupcy, i wreszcie delegacje z państw ościennych. Oni wszyscy grają
swoje role, ale tylko wtajemniczeni wiedzą, że pewne wydarzenia to mistyfikacja,
że w rzeczywistości historia zakończyła się zupełnie inaczej.
W
„Królestwie kanciarzy” spotkamy kilku dobrych znajomych z trylogii Grisza.
Jeżeli więc chcecie uniknąć spoilerów dotyczących zakończenia historii Aliny
Starkov, nie bierzcie się za lekturę przed przeczytaniem „Ruiny i rewolty”. Ale
miło było zobaczyć znajome twarze, a zwłaszcza jedną z nich ;)
Wydanie
Podobnie jak przy „Szóstce wron” będę
rozpływać się w zachwytach i chwalić Wydawnictwo Mag. To jedne z najładniej
wydanych (jeśli nie najładniejsze w ogóle) książek, które posiadam.
Słynne
już kolorowe brzegi stron – w „Szóstce wron” czarne, w „Królestwie kanciarzy”
czerwone – twarda oprawa, czarna
tasiemka w roli zakładki, szycie zamiast klejenia, świetne mapy (bez których
jak wiadomo książki fantasy nie istnieją), oszczędne gospodarowanie kolorami,
prosty i zarazem skomplikowany rysunek na okładce. Nie mam się do czego
przyczepić. Cudo. Oby więcej takich wydań.
Tłumaczenie
I na koniec jeszcze taka
moja mała refleksja na temat tłumaczenia. Nie mam żadnych zastrzeżeń do pracy
wykonanej przez Wojciecha Szypułę. Ale chodzi mi o pewną kontrowersyjną kwestię
– tłumaczenie imion. Trylogię Grisza wydało w Polsce wydawnictwo Papierowy
Księżyc. Stąd pewne różnice między nazwami z opowieści o Alinie Starkov a tymi
z historii gangu Brekkera.
Po pierwsze, tłumacz Maga
zachował oryginalne imię – Nikolai, a w trylogii przetłumaczono je na swojskiego
Mikołaja. Osobiście przychyliłabym się chyba jednak do Mikołaja. To imię carów,
więc naturalnie kojarzy mi się z Rosją, przepraszam, z Ravką.
I druga kwestia –
Darkling został przetłumaczony jako Zmrocz. W pierwszej chwili mnie to
zdziwiło, w drugiej oburzyło, a po namyśle stwierdziłam, że byłaby to bardzo
dobra alternatywa dla Darklinga. Zmrocz brzmi nieźle, odpowiednio intrygująco i
tajemniczo. A Wy co myślicie?
Wpis bierze udział w wyzwaniu „Czytam fantastykę V” z blogu „Magiczny
świat książki”.
Autor: Leigh Bardugo
Tytuł: „Królestwo kanciarzy”
Tłumaczenie:
Wojciech Szypuła
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 608
Data wydania: 2017
Pierwszy tom był wspaniały, dlatego mam wielkie nadzieję i wymagania co do drugiej części. Jednocześnie obawiam się zakończenia, gdyż jest to jedyny punkt w całej powieści, który według mnie powinien być przesłodzony, byle wszystko dobrze się skończyło. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie: niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com
Nie wiem, co napisać, żeby nie spoilerować ;) Moim zdaniem, jest to godna kontynuacja z dobrym zakończeniem. Co nie znaczy szczęśliwym.
UsuńPrzede mną dopiero pierwszy tom i mam ogromną nadzieję, że mi również tak bardzo się spodoba. Tyle dobrych opinii miałam okazję czytać, że jestem niemalże pewna, że to rewelacyjna seria, ale wkrótce przekonam się sama :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Justyna z livingbooksx.blogspot.com
Serdecznie polecam - naprawdę jest tak dobra, jak wszyscy piszą :)
UsuńOhoho, Zmrocz? Jestem przyzwyczajona do Darklinga i teraz brzmi mi to trochę śmiesznie, no ale... Darkling to takie "imię", które w sumie nadaje się do tłumaczenia, a Zmrocz nie jest chyba najgorszy. Nie wiem, muszę to przetrawić :D
OdpowiedzUsuń"Szóstkę wron" czytałam w oryginale i po polsku i byłam naprawdę zadowolona z tłumaczenia. Ale ja też jestem za Mikołajem.
Mnie też zakończenie się podoba, słodko-gorzkie, w punkt. Ostatnio wprawdzie gadałam z dwiema osobami, które twierdziły, że nie były zadowolone z zamknięcia wszystkich wątków... I w sumie faktycznie, coś w tym jest, wątek Niny aż się prosi o kontynuację.
A połączenie z Griszą i Kaz robiący interesy z sama-wiesz-kim - to było najlepsze! :D
Tak wiem, też w pierwszej chwili jak zobaczyłam w tekście "Zmrocz" to byłam w lekkim szoku ;) Ale Darkling to "imię mówiące" więc jak minął pierwszy szok, stwierdziłam, że byłoby to trafione rozwiązanie.
UsuńCo do Niny to nie mam takich odczuć. Wydaje mi się, że jej ketterdamska historia została domknięta. To, co zrobi potem, nie należy już do opowieści o szóstce wron, lecz do innej. Więc w tej kwestii nie mam niedosytu. Może to furtka Bardugo do następnej trylogii? Kto wie?
A Kaz i sama-wiesz-kto razem - świetne sceny, szkoda tylko, że tak ich mało.
SPOILERY
UsuńWiesz, ja w gruncie rzeczy też myślę, że historia Wron jest już zakończona i że to dobrze. Czułam po tym zakończeniu lekki niedosyt, ale taki dobry niedosyt. Miałam wrażenie, że Bardugo nie powiedziała za dużo i zakończyła w odpowiednim momencie. Natomiast rozumiem, że ktoś może być trochę rozczarowany takim wątkiem Niny, która gdzieś tam zostaje wysłana i w sumie jakoś tak się urywa... Ale ja właśnie odebrałam to jako otworzenie sobie furtki do kolejnych książek. Nie miałabym nic przeciwko :D
SPOILERY
Trudno wszystkim dogodzić. Ja w każdym razie jestem zadowolona z zakończenia, które jest o niebo lepsze niż w Griszy. Autorka poszła do przodu :) Ale i tak uważam, że faworytem do otrzymania własnej serii jest Brekker. No i Mikołaj. A, i Darkling jeszcze. Ha, ha, Bardugo będzie miała o czym pisać, żeby spełnić moje zachcianki :)
UsuńCzytałam fragmenty i chcę sobie kupić ebooka, mam pytanie, kiedy pojawia się wspomnienie o Darklingu, w pierwszej czy drugiej części?
OdpowiedzUsuńSzczerze? Nie pamiętam dokładnie, czy jest wspomniany w pierwszej książce, ale w drugiej finał jego wątku z Griszy jest spoilerowany. Ale to są naprawdę marginalne wzmianki.
Usuń