Zbrodnia w deszczowym Amsterdamie – Maja Wolny „Księgobójca”
Są książki, w których miejsce akcji
jest pełnoprawnym bohaterem. I choć perypetie postaci mogłyby się rozgrywać
wszędzie, to osadzenie akcji w tym konkretnym miejscu nadaje całości
specyficznego smaku. Dla mnie przykładem takiego dzieła jest „Księgobójca”.
Maja
Wolny wybrała Amsterdam, miasto bardziej deszczowe niż Londyn, w którym jednak
ludzie są zadowoleni i nie narzekają na pogodę. Miasto wydarte deszczowym
kanałom i ociekające wręcz wilgocią. Poczuliście smutek i nostalgię? I bardzo
dobrze. Bo taka właśnie jest ta książka.
Tu w Amsterdamie pogoda idzie na łatwiznę. Nie popada w skrajności, trwa w deszczowym niezdecydowaniu, siąpi bez przekonania, zawsze na szaro. Od czasu do czasu niebo się otwiera i przypomina mieszkańcom, jak wygląda błękit. Woda w kanałach jest zawsze szara.s.189
W
Amsterdamie umiera restaurator zabytkowych mebli, Jan Visser. Śmierć wygląda na
naturalną, ale dociekliwa policjantka Eva Paelinck zaczyna podejrzewać, że
Vissera zamordowano.
Tymczasem
na jednej z amsterdamskich ulic prowadzi swoją księgarnię Wiktor Krzesim,
polski emigrant. Jego sklep oferuje tylko dzieła pisarzy z Europy Wschodniej. Wiktor
jest idealistą i kiepskim biznesmenem. Uwielbia książki, w ich towarzystwie
czuje się najlepiej. Jest samotny, nie założył rodziny. Mimo lat spędzonych w
Amsterdamie zżera go tęsknota za Polską. Tęsknota beznadziejna, bo kocha kraj,
którego już nie ma, który diametralnie się zmienił, gdy on przebywał za
granicą. Wiktor skrycie podkochuje się w jednej ze stałych klientek księgarni,
Mariannie, także emigrantce z Polski.
Oboje
znali Jana Vissera.
Na kolejnych stronach
powieści autorka niespiesznie kreśli portrety psychologiczne bohaterów.
„Księgobójca” ukazał się w Czarnej Serii, więc z przyzwyczajenia klasyfikuję go
jako kryminał. Prawda to i kłamstwo zarazem. Oczywiście, jest zbrodnia i
pytanie: „Kto zabił?”, ale dla powieści ważniejsze niż wartka akcja i
rozwiązanie zagadki jest przedstawienie bohaterów, dobiegających schyłku swych
dni przez pryzmat ich życiowych doświadczeń.
Współczesność
lubi uciekać od starości, udawać, że jej nie ma. „Księgobójca” wręcz
przeciwnie. Pokazuje, że starość nie jest gorszym etapem życia, w którym nie ma
miejsca na przyjemności czy wielkie uczucia. Autorka wplotła w fabułę fragmenty
powieści „Historia starości. Od Montagine’a do pierwszych emerytur”.
Wiele
miejsca Maja Wolny poświęca także problemowi emigracji. Temat zna z własnego
doświadczenia, gdyż sama mieszka w Belgii. Oczywiście, jest to inna emigracja
niż przymusowy wyjazd z kraju Wiktora i Marianny, ale nostalgia i odczucia
pozostają te same. Bohaterowie tkwią w swoistym paradoksie – tęsknią za
ojczyzną, ale ponieważ ona zmieniła się pod ich nieobecność, nie potrafią już w
niej żyć.
Czuję się wygnańcem z biednego królestwa, emigrantem bezcelowym, wagarowiczem z nieobecnością nieusprawiedliwioną: dziś nikt na mnie nigdzie nie czeka. Kiedy jestem na dworcu w moim kraju, kusi mnie, by wyrzucić bilet powrotny i odciąć sobie drogę ucieczki. Ale w końcu wracam do Amsterdamu, do miasta, które mnie przygarnęło bez wygórowanych żądań. Płacę niewielkie podatki od moich skromnych dochodów: tyle mogę jej dać, tej nowej, dobrej ojczyźnie, której jednak nie kocham. Wypominam jej, że nie jest taka piękna jak moja Polska, której obraz idealizuję, wiem, że z oddali wygląda lepiej niż z bliska.
s. 186 – 7
Jeżeli
ktoś sięgnie po „Księgobójcę”, nastawiając się tylko na rozrywkowy kryminał, srodze się
zawiedzie. Bo nie intryga i dochodzenie prawdy jest w nim najważniejsze. To
nostalgiczna opowieść o śmierci, starości, emigracji, no i książkach
oczywiście.
Autor: Maja Wolny
Tytuł: „Księgobójca”
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 336
Data wydania: 2017
Komentarze
Prześlij komentarz