Ninni Holmqvist „Jednostka”
To proste – albo należysz do potrzebnych społeczeństwu albo jesteś zbędny
i musisz ponieść konsekwencje swojego postępowania. Jeżeli nie masz dzieci ani rodziny,
nie opiekujesz się rodzicami, ani nie wykonujesz żadnego pożytecznego zawodu,
po ukończeniu 50 (w przypadku kobiet) lub 60 (dla mężczyzn) lat, trafisz do
Banku Rezerw Materiału Biologicznego, by choć raz przysłużyć się społeczeństwu.
Twoje ciało to materiał do wszelkiego rodzaju badań i podręczna rezerwa
narządów potrzebnych do przeszczepów.
Taką wizję przyszłości przedstawia w
swojej debiutanckiej powieści Jednostka
szwedzka pisarka Ninni Holmqvist. Główną bohaterką jest Dorrit Weger, pisarka,
która po ukończeniu pięćdziesięciu lat trafia do Drugiej Jednostki Banku Rezerw
Materiału Biologicznego. Cała historia została opowiedziana z punktu widzenia
Dorrit. Zbędni zostają odizolowani od świata, ale nikt się nad nimi nie znęca.
Wręcz przeciwnie – żyją w luksusach, o których dawniej mogli tylko pomarzyć.
Państwo zapewnia im szereg atrakcji, są pod stałą opieką lekarzy i psychologów.
Jesteśmy jak wesołe świnki albo kury wolnego chowu. Jedyna różnica to taka, że świnie i kury nie są, miejmy nadzieję, świadome niczego innego niż chwila obecna (s. 57).
Wizja stworzona przez Holmqvist jest przerażająca, dlatego że tak
naprawdę tylko cienka granica dzieli nas od tego, o czym pisze się w Jednostce. Oczywiście, ma to jeszcze
mocniejsze odniesienie do polityki państw skandynawskich, a zwłaszcza Szwecji. Idei państwa, w
którym wszystko podporządkowane jest temu, by kobiety rodziły dzieci,
wychowywały je na jak najbardziej potrzebnych państwu obywateli, a przy tym
cały czas normalnie pracowały. Liczą się tylko ci, którzy mogą dać nowych
obywateli, a pozostali stają się zbędni. Pod płaszczykiem humanitaryzmu ludzie
uznani za niepotrzebnych są zabijani w majestacie prawa. Co ważniejsze, pisarka tworzy świat, w którym nie jest to żadną
tajemnicą. Wszyscy wiedzą, jaki czeka ich los, a jednak się nie buntują.
Obsesja bycia potrzebnym dosięgła nawet zbędnych.
Przecież nie chcę być obciążeniem dla społeczeństwa. Oczywiste jest, że chcę być potrzebna na wszelkie możliwe sposoby, chcę, żeby moje dziecko też było potrzebne, a nie pasożytowało na społeczeństwie przez całe życie. Każdy przecież chce mieć godne życie, prawda? Mieć szacunek. Każdy też chce, by jego dziecko było szanowane (s. 188).
Jednostka to
kolejny przykład antyutopii w literaturze, opis systemu, który pod pozorami
demokracji zniewala jednostkę. Bo w
systemie opisanym przez Holmqvist demokracja jest tylko pustym słowem, a
społeczeństwo zostaje zmanipulowane przez ludzi, którzy lepiej wiedzą, co jest
dla niego dobre. Ciekawe są także kryteria bycia zbędnym. Bo o ile na
przykład znani sportowcy mogą uniknąć trafienia do Banku Rezerw, to ten sam
przywilej nie przysługuje pisarzom, takim jak Dorrit. Oni są zbędni.
Ludzie, którzy czytają książki – ciągnął – mają skłonności do tego, by stać się zbędnymi. W znacznym stopniu (s. 52).
Bo przecież wszyscy powinni żyć w zgodzie z tym, czego oczekuje od nich system. Na
wolność i realizację marzeń nie ma miejsca. Co ciekawe, zbędni w jednostce
wreszcie mogą być sobą. Nikt już niczego od nich nie oczekuje, nie muszą
mierzyć się z niechęcią potrzebnych, mogą pozwolić sobie nawet na zachowania,
które w świecie zewnętrznym uchodziłyby za patologię. Dodam, że chodzi nie o
patologię w naszym rozumieniu tego słowa, lecz świata wykreowanego przez
pisarkę.
Pomysł Holmqvist jest intrygujący, niepokojący, zmusza do zastanowienia
się nad przyszłością świata i gatunku ludzkiego. I to jest najmocniejsza strona
Jednostki. Gorzej z główną linią
fabularną, która jest
niestety dość przewidywalna i brak jej świeżości. Moim zdaniem zupełnie nie
został wykorzystany wspomniany pod koniec powieści wątek dotyczący chaosu
wywołanego mniejszą liczbą zbędnych, co zmusiło rządzących do wprowadzenia
nowych kryteriów i oczywiście, wywołało katastrofalne skutki. To był kapitalny
pomysł, dzięki któremu autorka mogła pokazać, jak ten niby humanitarny
mechanizm mógł szybko runąć.
W Jednostce
Ninni Holmgvist bardzo podobał mi się sam pomysł autorki na świat
przedstawiony, który pod płaszczykiem humanitaryzmu narzuca każdemu człowiekowi
określoną rolę do odegrania, od której nie ma ucieczki. Tłamsi w ten sposób
wolność i indywidualizm. Gorzej wypadł wątek osobistych przeżyć głównej
bohaterki. Polecam zwłaszcza fanom powieści dystopijnych i antyutopijnych.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Grupie Wydawniczej Helion.
Autor: Ninni Holmqvist
Tytuł: Jednostka
Tytuł oryginalny: Enhet
Tłumaczenie: Alicja
Rosenau
Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 276
Data wydania: 2019
Bardzo mnie ta recenzja zaciekawiła. Lubię tego typu książki, a z tego co piszesz wynika, że jest to trochę inne ujecie tematu, poszukam. Przeczytam na pewno!
OdpowiedzUsuńPolecam, myślę, że się nie zawiedziesz :) Skłania do przemyśleń.
UsuńPomysł intrygujący. Mam w sumie tylko jedno pytanie. Czy styl nie przytłoczył?
OdpowiedzUsuńNie, czyta się lekko, mimo że to w gruncie rzeczy bardzo smutna historia.
UsuńSuper pomysł! Musy przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZ e-BOOKIEM POD RĘKĘ
O tak, wizja świata w tej dystopii jest naprawdę ciekawa.
UsuńTytuł sobie zapisuję :)
OdpowiedzUsuńMiłego czytania :)
UsuńJuż drugi raz dziś trafiam na recenzję "Jednostki" i drugi raz powiem to samo: fascynujący pomysł. Z recenzji wnoszę, że i niezłe wykonanie, więc koniecznie będę czytać :)
OdpowiedzUsuńTo znak, że koniecznie musisz przeczytać ;)
UsuńCzuję się zaintrygowana tą powieścią, więc myślę, że dam jej szansę. Wprawdzie trochę szkoda, że główny wątek nie jest specjalnie ożywczy, ale może sama tematyka okaże się dla mnie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNo tak, główny wątek jest przewidywalny, ale sama wizja przyszłości wymyślona przez autorkę niezwykle ciekawa. I z gatunku takich od których tak naprawdę nie jesteśmy zbyt daleko.
UsuńTą książkę mam zapisaną na swojej liście do przeczytania od chwili, kiedy zobaczyłam ją u Okonia.
OdpowiedzUsuńJa także zachęcam do przeczytania :)
UsuńI dlatego tym bardziej jestem jej ciekawa.
UsuńMyślę, że się nie zawiedziesz.
UsuńPomysł intrygujący, i faktycznie dość przerażający. Skąd wiadomo, czy faktycznie kiedyś tak nie będzie...
OdpowiedzUsuńNie wiadomo i to właśnie najbardziej przeraża mnie w dystopiach.
UsuńBędę miała ten tytuł na uwadze, ponieważ brzmi bardzo interesująco.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, zwłaszcza jeżeli lubisz dystopie.
UsuńCiekawy pomysł, nieco dekadencki, ale intrygujący. Poszukam tej książki w mojej bibliotece. :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w poszukiwaniach. Warto :)
Usuń