Gdy nawet humanistka bierze się za cyferki – czyli podsumowanie 2016 roku
Nie przywiązuję zbytniej wagi do
końca roku. Nie robię noworocznych postanowień. Ale gdy zerknęłam na Goddreads
i zobaczyłam jakże cudownie statystyczne podsumowanie czytelniczego roku,
postanowiłam się nim z Wami podzielić.
2016
to był dla mnie dobry rok, czytelniczo nawet bardzo dobry. Przeczytałam 53
książki, a to wynik najlepszy od kilku lat. Jak usłużnie podsuwa goodreads to w
sumie 25, 127 stron. No, ta liczba nawet na mnie zrobiła wrażenie.
Najkrótsza
książka – „Pieśń Dawida” Amy Harmon – zaledwie 159 stron. Najdłuższa – „Słowa
światłości” Brandona Sandersona – 1087 stron. Zaś średnia ilość wynosi 535. To
prawda, zdecydowanie gustuję w grubszych tomiszczach. Na 200, 300 stron patrzę
z lekką podejrzliwością.
Najwięcej
czytelników na goodreads przeczytało „Amerykańskich bogów” Neila Gaimana.
Myślę, że to po trochu wpływ ekranizacji. Najmniej popularna z przeczytanych
przeze mnie książek to „Pani Furia” Grażyny Plebanek. Zaś najwyżej oceniana
książka to – ta dam – „Słowa światłości” Brandona Sandersona.
Wielka
trójka – czyli moje czytelnicze odkrycia 2016 roku
Po
pierwsze - znowu Sanderson i dwa pierwsze tomy „Archiwum Burzowego Światła”:
„Droga królów” i „Słowa światłości”. To była trudna miłość, przynajmniej na
początku, ale gdy wciągnęłam się już w świat przedstawiony przez pisarza,
przepadłam bezpowrotnie. Fantasy wcale się nie skończyło, wręcz przeciwnie,
wciąż potrafi zaskoczyć. Do tego niezwykłe ilustracje. Cudowne! Co mnie martwi
– osiem tomów do zamknięcia całej historii. Ech.
Po
drugie – coś z fantastycznego poletka w Polsce, czyli Meekhan Roberta M.
Wegnera. Niby znane motywy, ale w jaki sposób przedstawione. Kompletny świat z
własną historią i wielokulturowością, mitami i urazami. Ja już zostałam
Meekhańczykiem, a wy?
Po
trzecie – fantasy raz jeszcze, tym razem w wersji bardziej młodzieżowej – Leigh
Bardugo „Szóstka wron”. Historię Kaza Brekkera i spółki przeczytałam jednym
tchem i zdecydowanie chcę więcej. Skomplikowani bohaterowie i historia
wykonania misji niemożliwej zapewnia świetną czytelniczą rozrywkę. Plus cudowne
wydanie.
No
mourners. No funerals.
I
tym optymistycznym akcentem zakończę.
Komentarze
Prześlij komentarz