Matuszka Ravka – Leigh Bardugo „Cień i kość” („Shadow and Bone”)


Do stworzonego przez Leigh Bardugo świata Griszów miałam okazję zaglądnąć w bardzo dobrej książce „Szóstka wron” Moja recenzja .Jednak cała zabawa zaczęła się od „Cienia i kości”, pierwszego tomu trylogii Grisza. Akcja powieści toczy się w Ravce, takiej niby – Rosji. Jest car, są cerkwie, ikony, samowary, a nawet paskudna kraina Cybeja, na którą zsyła się niepokornych. Taki klimacik, z małym dodatkiem w postaci magii. Tamtejsi czarodzieje to właśnie Griszowie, tworzący Drugą Armię. Piękni i potężni, o różnych specjalizacjach. Jedni władają powietrzem, drudzy ogniem, trzeci leczą itd.
Podoba mi się także połączenie magii z religią. No bo ktoś wyobraża sobie Rosję bez cerkwi i ikon? Nie? No i dobrze, bo Leigh Bardugo również. Stąd obok czarodziejów pojawiają się święci i ich ikony, a przy boku cara waruje ksiądz Apparat, wypisz wymaluj Rasputin.


         Jednak w Ravce nie dzieje się dobrze. Za sprawą opętanego żądzą władzy Czarnego Heretyka państwo podzieliła Fałda Cienia zwana także Niemorzem. Jest to pas ciemności, zamieszkiwany przez złowrogie potwory. Fałda odcięła Ravkę od portów, utrudniając handel i jakiekolwiek kontakty między dwoma częściami kraju.

         Alina Starkov i Malien (zwany Malem) Orecev to sieroty, które dorastały razem. Oboje służą w Pierwszej Armii. Mal jest bardzo zdolnym tropicielem, a Alina bardzo słabą kartografką. Oboje mają przejechać przez Fałdę Cienia. Gdy zostają zaatakowani, dzieje się coś niezwykłego i niezrozumiałego. Niemorze eksploduje światłem. Okazuje się, że Alina jest wyjątkową Griszą, przyzywaczką słońca, jakiej nie widziano w Ravce od stuleci. Jej talent pragnie wykorzystać najpotężniejszy z Griszów, tajemniczy Darkling. Rzekomo po to, by naprawić błąd swojego przodka, Czarnego Heretyka, ale czy aby na pewno?


         Alina Starkov jest bohaterką jakich w powieściach spod szyldu young adult wiele. Brzydka szara myszka, która okazuje się posiadaczką wyjątkowych mocy mogących ocalić świat. W toku fabuły jej niezdarność znika pod wpływem treningu, a brak urody maskują sztuczki Griszów. A do tego Alina jest naiwna jak małe dziecię i wszystkie słowa przyjmuje za dobrą monetę.
Było? Jasne, że było. I to nie raz. Po ciekawie skreślonych bohaterach z „Szóstki wron” Alina rozczarowuje. Autorka dopisała jej wątek romansowy z naczelnym czarnym charakterem serii, Darklingiem. Przypomina mi to intrygę znaną z  „Tańca nad przepaścią” Eleny Malinowskiej, gdzie także wykorzystano motyw naiwnej dziewczyny z potężnymi mocami, którą łączył związek erotyczny (u Malinowskiej dosłownie, u Bardugo w podtekście) z superpotężnym i złym do szpiku kości czarodziejem.
Myślę, że w tym wątku tkwił potencjał rozwinięcia i pocieniowania postaci Aliny (zawsze jak pisze to imię, to mi się przypomina „Balladyna” i „Matko w lesie są maliny, niechaj idą w las dziewczyny”. Co ci wieszczowie robią z człowiekiem…). Jednak spieszę dodać, że niewykorzystany. Alinę fascynuje władza, zachłystuje się swoim nowym „ja”, byciem potężną czarodziejką i wybraną, która ma zmienić świat u boku Darklinga. Na dodatek zostaje uznana przez lud za świętą, więc jak woda sodowa może jej nie uderzyć do głowy? Ale trwa to ledwie chwilę i dziewczę grzecznie wraca do kolein bohaterki ratującej świat.
Ciekawą postacią jest za to czarny charakter czyli Darkling, który jak ustaliłam po krótkim internetowym śledztwie, jest chyba najpopularniejszą postacią cyklu. I w sumie się nie dziwię, bo jest bohaterem najlepiej napisanym. Z przeszłością, niejednoznacznym, a to, że jest przystojny, ma władzę i pieniądze, to też z pewnością nie przeszkadza.
Za to Mal wypada przy Darklingu blado. Jest to postać, która pojawia się w fabule w momencie, gdy jest potrzebna, niczym królik wyciągnięty z kapelusza. Wątek jego wielkiej miłości do Aliny nie jest zbyt zgrabnie napisany.

Trochę ponarzekałam, ale w sumie stwierdzam, że „Cień i kość” to całkiem przyjemne czytadło. Oczywiście, akcja została wepchnięta w sztywne schematy gatunku young adult, bohaterowie takoż (Darkling się wyłamał, Alina momentami próbowała), ale całość nie boli. Gdyby miała trochę mniej lat i nie przeczytała tylu książek fantasy, pewnie piałabym z zachwytu. Na plus zaliczam konstrukcję świata i niezłą wizję podziału magicznych sił czy uprzedzeń wobec Griszów.

Wydanie
         Okładka polskiego wydania jest w stylu rosyjskim, na bogato, złoto aż się wylewa. Rozumiem pomysł, skojarzenie Rosji z cerkwią, ale nie jest to stylistyka za którą przepadam. Wolałabym coś bardziej stonowanego. Uważam, że ładniejsze były okładki oryginalnego wydania. Też z dominującym  motywem cerkwi, ale o wiele bardziej subtelne. Zresztą, sami zobaczcie.




Wpis bierze udział w wyzwaniu „Czytam fantastykę V” z blogu „Magiczny świat książki”.


Autor:  Leigh Bardugo           
Tytuł:  „Cień i kość”
Cykl: Grisza
Tłumaczenie: Anna Pochłódka – Wątorek    
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc  
Liczba stron: 380

Data wydania: 2013

Komentarze

  1. Zgadzam się właściwie ze wszystkim - od bohaterów po okładki ;) Dobrze się bawiłam, choć rzeczywiście fabuła jest trochę zbyt schematyczna. Ale Darkling jest fajny :D
    Wolę "Szóstkę wron", ale wydaje mi się, że fajnie jest mieć Griszę przeczytaną wcześniej (przynajmniej przed "Królestwem kanciarzy", bo tam już serie trochę się "mieszają").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to piąteczka :) Z pewnością nie jest to arcydzieło, ale czyta się dobrze. Darkling fajny, Mikołaj też fajny ;)
      Czaję się na "Królestwo kanciarzy", więc w ramach rozgrzewki czytam Griszę. Szykuje się jakieś fabularne powiązanie? Znowu narobiłaś mi dodatkowego smaku, ale grzecznie czekam na jeszcze jedną premierę i dopiero wtedy zaszaleję z zakupami książkowymi :)

      Usuń
    2. Tak, Mikołaj też :D
      W "Królestwie kanciarzy" pojawia się kilka postaci z Griszy. Miałam w związku z tym zaciesz przy czytaniu ;) No i wydaje mi się, że Wrony mogą trochę zaspoilerować Griszę...

      Usuń
    3. I dobrze - wydaje mi się, że dwie powieści z tego samego uniwersum powinny mieć punkty styczne. Mam tylko nadzieję, że pojawią się te postacie, które lubię. Co do Wronich spoilerów - chyba masz rację ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Karl Edward Wagner „Kane. Bogowie w mroku”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

…i do kotła wraca – Sarah J. Maas „Dwór mgieł i furii”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

A zaczęło się od kotła – Sarah J. Maas „Dwór cierni i róż”