Łukasz Czeszumski „Książę”
Rok 1521. Jarosław Burzyński z
Księstwa Mazowieckiego w Koronie Polskiej niemało już w życiu doświadczył. Jako
wolny miecz, wojownik do wynajęcia, walczył w wielu stronach świata. Teraz nęci
go Italia. Wiele słyszał o włoskich miastach-państwach i władających nimi
rodach, które toczą ze sobą bezustanne wojny, najmując do tego zagranicznych
wojowników. Czeka tu na nich wielka sława i bogactwa.
Jednak
zderzenie Jarosława z włoską rzeczywistością okazuje się dość bolesne. Najpierw
zostaje aresztowany jako zdrajca, a potem długo nie może znaleźć zajęcia. W
końcu trafia do Tercji Neapolu, pod protektorat Hiszpanii. Ale jego los okazuje się być związany z księciem Damiano Dimarco z
Kalabrii. Przy jego boku Burzyński włączy się do gry o naprawdę wielkie stawki,
walkę między Hiszpanią i Francją, które próbują zagarnąć Włochy dla siebie.
„Książę”, drugi tom cyklu „Krew wojowników”
Łukasza Czeszumskiego przenosi czytelnika do renesansowej Italii. Świat się
zmienia. Reformacja i odkrycie nowych lądów wywołuje ferment w
społeczeństwach. Rozluźniają się sztywne zasady z czasów średniowiecza. Wraz z
Jarosławem odwiedzamy różne włoskie miasta, na czele z Rzymem, który mamy
okazję obserwować w czasie szalonego karnawału. Noce są tu szalone i magiczne,
ale nieokiełznana zabawa ma swoje mroczne strony.
W nocy, w świetle pochodni, sztucznych ogni, wśród radosnych twarzy i przy dźwiękach muzyki, było to miejsce jak z cudownego snu, ale w promieniach wschodzącego słońca ukazywało się jego drugie oblicze: puste ulice zawalone stertami cuchnących śmieci, w których buszowały stada szczurów i psów, gdzie nie sposób było przejść, nie wchodząc w kałuże rozlanego wina. Pośród tego wszystkiego leżały na śmieciach ciała. Zasztyletowane lub zatłuczone na śmierć (s. 96).
Autor wykreował bohatera,
którego zupełnie zmienia świat, w jakim się znalazł. Jarosław z początku i
końca opowieści to dwie różne osoby. Stopniowo nasiąka nowymi zwyczajami, przestają go oburzać włoskie sposoby
walki o władzę, w których sztylet i trucizna są na porządku dziennym.
Symboliczna jest zresztą w tym kontekście zmiana imienia. Harvalda Della
Tormenta wiele różni od Jarosława Burzyńskiego, który przybył do Italii w
poszukiwaniu zajęcia dla najemnika. Harvald
to typowy włoski kondotier, dziecko swoich czasów. Zdaje sobie sprawę, że nie
ma już miejsca na szlachetne rycerskie ideały i szarże roznoszące wroga w puch.
Na polach bitew królują teraz doskonale wyszkoleni szwajcarscy i niemieccy
landsknechci, do których dołączają hiszpańskie tercje. Broń palna i armaty są
tylko dopełnieniem śmierci takiego rycerstwa, jakie Jarosław pamięta z
Korony Polskiej. Średniowiecze przechodzi w Renesans.
Ogromne
znaczenie dla przemiany głównego bohatera ma tytułowy „Książę” – Damiano
Dimarco. To postać fikcyjna, ale stworzona przez autora na podobieństwo
renesansowych włoskich władców z tego okresu. Wciela w życie idee przedstawione
w słynnym traktacie Machiavellego „Książę”. Niby nie znajduje się na pierwszym
planie, ale jest jednym z tych, którzy pociągają za sznurki w wielkiej
polityce. Ludzi traktuje w sposób instrumentalny, porównuje ich do
wytresowanych zwierząt.
Dimarco
twierdzi, że najważniejszą rzeczą w jego życiu jest honor, ale dość
specyficznie pojmowany.
Człowiek honoru to ten, kto zawsze wierny jest swoim przekonaniom i idei, której służy. To dla niego ważniejsze niż życie, wolność i złoto (s. 380).
By
osiągnąć swoje cele, nie waha się użyć wszelkich środków. Prawo jest dla
maluczkich, wielcy tego świata sami dla siebie ustalają reguły. Celem księcia
jest służenie Lidze, na czele której stoi władca Hiszpanii, Karol V.
Oczywiście
w takiej polityce musiał znaleźć sobie nieprzejednanego wroga, próbującego
niweczyć jego zamysły. Był nim Cosimo Viscorole. Niestety, jest to bohater,
który powinien dostać w powieści trochę więcej miejsca, by stać się
pełnoprawnym przeciwnikiem Dimarco. Obserwujmy go właściwie tylko przez jego
pomagierów, a to zdecydowanie za mało.
Zaletą „Księcia” jest nakreślenie niezwykle plastycznego obrazu renesansowych Włoch. To świat bardzo
zróżnicowany, gdyż bohaterowie odwiedzają różne miasta, rządzące się własnymi
prawami – m.in. Państwo
Kościelne, Mediolan, Neapol czy Wenecję. Na pierwszy plan wysuwa się Rzym, w którym
krzyżują się wielkie interesy całego świata, a kamienie i ruiny przypominają o
długiej i wspaniałej historii. To tu toczą się najbardziej niebezpieczne gry, w
których jeden fałszywy krok oznacza śmierć.
W
książce nie brak dygresji o obyczajowości tamtych czasów. Mamy tu do czynienia
z szerokim przekrojem społecznym – od pogrążonych w nędzy nizin, przez wojskowe
koszary różnych formacji, aż do opływających w dostatki dostojników kościelnych
i szlachetnie urodzonych.
Autor
zgrabnie miesza wątki fikcyjne z historycznymi. Jarosław Burzyński, postać
fikcyjna, jest jednak inspirowana prawdziwymi polskimi kondotierami, którzy z
różnych powodów znaleźli się w renesansowej Italii.
Większość
najważniejszych graczy epoki, na czele z Karolem V, także istniała naprawdę. W epizodach pojawiają się artyści z tamtych
czasów, którzy w swej sztuce zachowali ducha epoki, w której przyszło im żyć.
Między innymi Urs, najemnik, malujący obrazy łączące w sobie tematykę erotyczną
i wojenną, czy Pietro Aretino, renesansowy włoski pisarz nazywany nie bez powodu
„Biczem Książąt”.
Jedna
z kluczowych scen – bitwa pod Bicoccą – to także wydarzenie historyczne i to o
kluczowym znaczeniu. Niezwyciężeni dotąd szwajcarscy piechurzy zostali
pokonani, a dla zwycięstwa Hiszpanów wielkie znaczenie miał atak przy użyciu
broni palnej.
„Książę” Łukasz Czeszumskiego to powieść
historyczna w dobrym stylu. Łączy ciekawe i zajmujące przygody fikcyjnych
bohaterów, wykreowanych jednak w zgodzie z duchem tamtych czasów, z rzetelnym i
plastycznie nakreślonym obrazem renesansowych Włoch. Świata, który ulegał
gwałtownym przemianom niemal na wszystkich płaszczyznach, stare wypierało nowe,
rodziły się wielkie idee, wynalazki i wreszcie ludzie, którzy musieli
dostosować się do zmienionej sytuacji na świecie. Warto przeczytać.
Za egzemplarz recenzencki
dziękuję autorowi.
Autor: Łukasz Czeszumski
Tytuł: „Książę”
Cykl: Krew
wojowników tom II
Wydawnictwo: CL Media
Liczba stron: 518
Data wydania: 2017
Co prawda nigdy nie słyszałam o autorze jednak zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę ksiązkę. Uwielbiam opasłe historyczne tomiszcza ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia
pozdrawiam
Świetnie, jestem ciekawa twoich wrażeń po lekturze :) Dziękuję - zima jest malowniczym tłem dla zdjęć.
UsuńNie lubię powieści historycznych, nigdy żadna do mnie nie trafiła. Można powiedzieć,że trochę się zraziłam.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, same one zachęcają do kupna książki :D
Książkowy Zakątek
Więc może warto się skusić i akurat "Książę" przypadnie ci do gustu?
Usuń