„McMafia”



„McMafia” to serial zrealizowany wspólnymi siłami BBC i AMC na podstawie powieści Mishy Glenny’ego. Głównym bohaterem jest Alex Godman (James Norton), odnoszący sukcesy bankier. Jego ojciec był rosyjskim gangsterem, ale wypadł z łask i wraz z rodziną wylądował na emigracji w Anglii. Alex wychował się poza Rosją, tu zdobył wykształcenie, rozkręcił własny biznes i nie chce mieć nic wspólnego z dawnymi interesami i znajomymi ojca. Do czasu.
         Gdy jego rodzinie ponownie zaczyna zagrażać dawny wróg, Vadim Kalyagin (Merab Ninidze), Alex zaczyna stąpać po kruchym lodzie. Przeszłość, która dotąd nie odgrywała znaczenia, powraca i zmienia jego życie.


         „McMafia” to przede wszystkim serial o zorganizowanej przestępczości, jakżeby inaczej. Tyle że w tym nowszym wydaniu. Jak to tłumaczy mentor Alexa na tej ścieżce Semiyon Kleiman (David Stratharin), mafia ma być zorganizowana na wzór McDonald’s. Wiele placówek, franczyza i zmiażdżenie konkurencji ilością. I to jedna z płaszczyzn na której możemy umiejscowić główną fabułę serialu. Starcie Alexa i Vadima to konflikt nowego i starego podejścia do mafijnych interesów.
         Z jednej strony mamy zatem przestępczość białych kołnierzyków prowadzoną przez eleganckich dżentelmenów o nienagannych manierach. Ale to tylko fasada, gdyż to właśnie oni napędzają przemoc, która eksploduje na ulicach. Serial bardzo ładnie pokazuje, że taka działalność niespecjalnie różni się od tego, co Alex robił wcześniej. Tu kliknie, tam zrobi przelew, szepnie kilka słów – i biznes się kręci.
         Z drugiej strony „McMafia” nie stroni od pokazywania efektów działalności tych, którzy są na szczycie – handlu kobietami w Egipcie, przemytu i korupcji w Bombaju czy fałszowania produktów znanych marek w Czechach. Serial miał spory budżet i to widać. Nie oszczędzano na pokazaniu widzowi różnych miejscówek, bo przecież jest jeszcze południe Francji, Moskwa czy Tel Awiw.
         Ale oprócz całego mafijnego biznesu mamy opowiadaną już na wiele sposobów historię o człowieku, który próbuje uciec od swojego dziedzictwa i to najczęściej z opłakanym skutkiem. Dla uwiarygodnienia tej części opowieści ogromne znaczenie miała rola Jamesa Nortona, który jak zwykle zagrał bardzo dobrze i wycisnął ze swego bohatera tyle niejednoznaczności, na ile pozwalał scenariusz. Alex wydaje się do szpiku kości angielski, opanowany, żeby nie napisać: sztywny, ale to tylko pozory. Co jednak motywuje jego działania? Czy robi to, by chronić bliskich czy po prostu podoba mu się władza, jaką w ten sposób zyskuje? Nawet po obejrzeniu serialu nie potrafię udzielić odpowiedzi na te pytania.


       Jednak jest aktor, przy którym Norton blednie na ekranie. To Aleksey Serebryakow w roli ojca Alexa, Dimitria Godmana. Człowieka złamanego, zapijającego swoją samotność i tęsknotę za ojczyzną.
Cieszy mnie fakt, że twórcy wprowadzili oryginalne języki postaci – sporo tu rosyjskiego, hebrajskiego czy czeskiego. Tak trzymać.
         I tu mały wtręt o tym, co na ekranie zdecydowanie mi się nie podobało. Otóż portret Rosjan jest namalowany przy pomocy stereotypów. Czyli – barszcz, wódka, kawior i futra. Brakowało tylko białych niedźwiedzi dziarsko maszerujących ulicami Moskwy. Z pewnością można było to przedstawić w sposób lepszy i ciekawszy.


         A jak już przy aktorstwie jesteśmy, warto wspomnieć o bardzo dobrej roli, jakby nie było, głównego czarnego charakteru – Vadima. W interpretacji Meraba Ninidze wcale nie jest tak jednoznaczny, jak mogłoby się wydawać. Mamy sceny w których dosłownie eksploduje agresją (gdy katuje człowieka na śmierć), ale obserwujemy go także jako troskliwego ojca i syna oraz dobrego przyjaciela.
         Swoje grosze dorzucił także David Stratharin, który niby jest takim „wujkiem dobra rada”, ale potrafi wbić nóż w plecy.
         Ogólnie aktorstwo jest tu dobre. Ciekawych kobiecych bohaterek jest jak na lekarstwo, gdyż to jednak świat skupiony na patriarchalnej mafijnej strukturze. W pamięci na pewno zostanie mi Juliet Rylance jako Rebecca, narzeczona Alexa, najsilniejszy z więzów łączących go z życiem, jakie przez wiele lat prowadził, która bezsilnie obserwuje, jak zmienia się mężczyzna, którego kochała.

         „McMafia” to serial, który wciąga i ciekawi tym, co będzie dalej. Bohaterowie są mocno niejednoznaczni, a przez to interesujący. Jeżeli macie ochotę na mafijne klimaty, polecam.   

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Gang Brekkera - Leigh Bardugo „Szóstka wron” („Six of Crows”)

Nowa Genesis – Chris Beckett „Ciemny Eden”