Winston Graham „Fala gniewu”


Fala gniewu. Powieść o Kornwalii w latach 1798-1799 to siódmy tom Sagi rodu Poldarków, przedstawiającej burzliwe losy Rossa i Demelzy, ich krewnych oraz znajomych. Nawet w pochłoniętej codziennymi sprawami Kornwalii czuć lekki niepokój – Anglia wciąż walczy z Francją, a w Irlandii wybuchło powstanie.


Ross został posłem do Izby Gmin i często przebywa w Londynie. Separacja z żoną, która zostaje z dziećmi w Namparze, jest okazją do przemyślenia tego, co zaszło między Demelzą a Armitage’m oraz przyszłości ich związku. Bo już wiadomo, że nigdy nie będzie tak jak wcześniej.
Tymczasem George Warleggan nie może znieść tego, że stracił mandat w Izbie Gmin na rzecz swego odwiecznego wroga. Na szczęście jest bogaty, a system skorumpowany, więc zamiast przełknąć gorycz porażki, postanawia kupić cały okręg wyborczy. Do tego jest na najlepszej drodze do zniszczenia odwiecznego rywala bankowego w Truro, co wprawia go w świetny nastrój. Ale fortuna kołem się toczy.
Nienawiść między Poldarkiem i Warlegganem narasta. Nowy znajomy George’a, Monk Adderley, zblazowany światowiec, będzie kolejnym narzędziem wykorzystanym w planie zniszczenia Rossa.
Drake nie może zapomnieć o swojej miłości do Morwenny, która tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie z pastorem Whitworthem. Tragedia dotyka też małżeństwo Caroline i Dwighta.

Winston Graham nie oszczędza swoich bohaterów. Tak że przygotujcie się, w tym tomie pożegnamy kilka postaci, a całość, jak to u tego pisarza bywa, zakończyła się prawdziwym trzęsieniem ziemi, po którym trzeba czekać na dalszy rozwój sytuacji.
„Fala gniewu” to smutny tom, pełen tragicznych wydarzeń. Właściwie nad wszystkimi bohaterami zbierają się czarne chmury i zmuszeni są walczyć z przeróżnymi problemami. W wielu przypadkach (Rossa i Demelzy czy George’a i Elizabeth) dopadają ich demony przeszłości, z którymi nie potrafią sobie poradzić.
Ale to nie oznacza, że cała książka utrzymana jest w smutnym nastroju. Wszak nawet w najtrudniejszych czasach zdarzają się dobre chwile. Swoje pięć minut (i nowe przezwisko) otrzyma Jud Paynter, a mali eksperymentatorzy upoją świnie alkoholem.  


Książkę czytało mi się świetnie, nie tylko ze względu na pisarski talent Grahama, ale także kreacje bohaterów. Przez te kilka tomów zżyłam się z nimi, a ich losy autentycznie mnie obchodzą. Główni bohaterowie dojrzeli, nabrali życiowego doświadczenia, ale ich dawne wady od czasu do czasu dają o sobie znać. Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba sposób, w jaki został przedstawiony związek Rossa i Demelzy. Zawsze było mu daleko do baśniowego „i żyli długo i szczęśliwie”. Stale borykali się z jakimiś problemami, na początku głównie finansowymi. Choć w tym tomie kapryśne kopalnie też dają o sobie znać, to bankructwo Rossowi już nie grozi, lecz teraz pojawiły się inne kłopoty w ich związku. Autor bardzo dobrze rozgrywa konflikt małżeński, w którym w końcu i Demlza zaczyna się złościć, przypominając Rossowi, że on także nie był aniołkiem i od początku musiała zmagać się z idealną Elizabeth.
A przecież życie jest krótkie i mija bardzo szybko.

Nie można… nie należy… lękać się czegoś, co nieuniknione. (…) Naprawdę żyjemy. Żyjemy. Przeszłość minęła, odeszła. Przyszłość jeszcze nie istnieje. Nadejdzie jutro! W tej chwili jest tylko teraźniejszość. Nie możemy prosić o więcej. Nie ma niczego więcej, o co można prosić (s. 622).

Trochę się zastanawiałam, czy bardzo zmieni się styl powieści, gdy Ross zostanie posłem do Izby Gmin. Na szczęście wszystko jest dobrze wyważone. Poldark sporo czasu spędza w Kornwalii, a wyjazd do Londynu jest ciekawym dodatkiem do całej akcji.

W siódmym tomie Sagi rodu Poldarków znalazłam wszystkie elementy za które cenię twórczość Winston Grahama. Na starannie odmalowanym tle społeczno-obyczajowym, dotyczącym nie tylko przedstawicieli wyższych sfer, ale i tych biedniejszych, toczą się burzliwe losy Poldarków, ich przyjaciół i wrogów. Dotykają ich radości i smutki, jedni się rodzą, a inni umierają. Mimo że to powieść historyczna, to Grahamowi udało się pokazać swoich bohaterów jako ludzi żyjących w określonej epoce i skrępowanych pewnymi konwenansami, ale poza tym bardzo nam bliskich. Ich problemy nie są wydumane, dlatego spokojnie mogę ekscytować się ich losami.
Falę gniewu czyta się znakomicie, także dzięki pisarskiemu kunsztowi Winstona Grahama. Trzęsienie ziemi na końcu było? Było! Z niecierpliwością czekam na kolejny tom sagi i jestem niezmiernie ciekawa, co jeszcze autor wymyśli dla swoich bohaterów.

Autor:  Winston Graham      
Tytuł:  Fala gniewu   
Tytuł oryginalny: The Angry Tide
Cykl: Saga rodu Poldarków
Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński    
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarna Owca
Liczba stron: 622
Data wydania: 2017

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Saga trzyma wysoki poziom, a ten tom z pewnością jest jednym z najlepszych :)

      Usuń
  2. Ciekawi mnie cała seria. Chyba się w końcu skuszę :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Gang Brekkera - Leigh Bardugo „Szóstka wron” („Six of Crows”)