Alexandra Bracken „Pasażerka”
Etta Spencer jest młodą, utalentowaną
skrzypaczką. Właśnie przygotowuje się do swojego scenicznego debiutu, gdy jej
życie zostaje wywrócone do góry nogami. Z dobrze jej znanego współczesnego
Nowego Jorku przenosi się do 1776 r., na żeglujący po nieznanych wodach piracki
statek. Młody korsarz Nicholas Carter ma ją dostarczyć do pociągającego za
wszystkie sznurki starca, Cyrusa Ironwooda.
Etta uzmysławia sobie, że tak
naprawdę nie znała swojej matki ani historii własnej rodziny. Nie rozumiała
także odziedziczonego genetycznie daru do przenoszenia w czasie.
Pasażerka Alexandry Bracken to powieść skierowana do młodszego czytelnika. Na
pierwszy rzut oka mamy gotowy przepis na sukces – szaloną podróż przez różne
epoki, niezwykły artefakt, śmiertelnie groźnego wroga i miłość rodzącą się
między głównymi bohaterami. Takie awanturniczo-przygodowe historie zazwyczaj wypadają dobrze. W
przypadku Pasażerki moim zdaniem
wyszło średnio.
Na początku książka niemiłosiernie się wlecze. Dopiero po jakimś czasie wciągnęłam
się w przygody Etty i Nicholasa, ale nawet wtedy zdarzały się fragmenty mocno
przegadane. Jednak kreacja pary głównych bohaterów jest niezła. Nie są to
jakieś oszałamiająco oryginalne charaktery, ale nie irytują i można ich polubić.
Dodatkowym plusem jest fakt, że dzięki nim poruszane są w powieści tematy
feminizmu i rasizmu.
Nicholas jest dzieckiem z nieprawego łoża, ciemnoskórym, co znacznie ogranicza
jego możliwości. Afrykańczycy są traktowani jako ograniczeni intelektualnie
ludzie drugiej kategorii, dla których niewolnictwo jest wręcz dobrodziejstwem. Etta
buntuje się przeciwko takim poglądom, bo choć nasza epoka z pewnością idealna
nie jest, to dopiero w porównaniu z poprzednimi wychodzi na jaw, że jednak
żyjemy w całkiem niezłych czasach. Tymczasem kajdany wynikające z koloru skóry
krępują Nicholasa.
Z kolei Etcie trudno zaakceptować, że
w przeszłości nie może zachowywać się tak swobodnie, jak w czasach
współczesnych. Kobiety są traktowane przedmiotowo.
W tych czasach nikt się nie spodziewa za wiele po kobietach ani też wiele od nich nie wymaga (…) No cóż – dodała po chwili – przynajmniej nie po kobietach wysoko urodzonych. (…) Na razie musisz robić tylko dwie rzeczy: siedzieć i pachnieć. Masz być jak tapeta. Ozdoba. Bibelot. Tak to ma wyglądać, dopóki nie znajdziemy się w Nowym Jorku. A potem polecenia będzie wydawał dziadek (s. 93 – 94).
Sophia, dziewczyna z przeszłości,
inteligentna i sprytna, chciałaby, by jej umiejętności zostały docenione.
Jednak jest traktowana jak dziecko i nie dopuszczana do spraw naprawdę ważnych,
co rzecz jasna rodzi w niej poczucie niezadowolenia i bunt.
W Pasażerce
odwiedzamy kilka różnych epok. Autorka
próbowała jakoś zaznaczyć ich odrębność i specyfikę, ale wyszło to średnio.
Zbyt mało czasu spędzamy w każdej z nich, by rzeczywiście poczuć odmienność
klimatu. Choć jedno jest pewne – osobie z naszych czasów niezmiernie trudno
się odnaleźć w innej rzeczywistości.
W głowie Etty zaczynała się krystalizować prosta prawda o przeszłości: życie wlokło się w ślimaczym tempie, a nad wszystkim unosił się niemożliwy od zniesienia smród. Będzie musiała się do tego przyzwyczaić (s. 154).
W książkach poruszających wątek
podróży w czasie ważna jest także jakaś sensowna koncepcja takich wypadów. I
tutaj akurat Alexandra Bracken poradziła sobie całkiem nieźle. Jest to
sensownie wyłożone, są zasady i ograniczenia.
Pasażerka Alexandry Bracken nie jest złą książką. Ale nie jest to też lektura, o
której mogę napisać, że mnie wciągnęła bez reszty i polecać do przeczytania. Myślę, że najwięcej frajdy mogą
mieć młodsi czytelnicy, do których zresztą jest skierowana.
Autor: Alexandra Bracken
Tytuł: Pasażerka
Tytuł oryginalny: Passenger
Cykl: Passenger
Tłumaczenie: Maciej
Pawlak
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 432
Data wydania: 2017
Klimat zdaje się trochę z "Trylogii czasu". Szkoda, że Cię nie oczarowała. :( Ja mam wobec niej pewne nadzieje, jako, że "Mroczne umysły" pani Bracken zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Tak czy inaczej, na pewno przeczytam i sprawdzę. ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie poczułam klimatu. Ale kto wie, może Tobie bardziej przypadnie do gustu :)
UsuńJakoś nie przepadam za książkami z motywem podróży w czasie. Dziwne to, biorąc pod uwagę, że za s-f ogółem szaleję. Tu jednak mamy do czynienia z młodzieżówką, co niestety automatycznie sprawia, że znika ochota na jej przeczytanie. Ale tak jak napisałaś, może młodszym czytelnikom, zwłaszcza tym, którzy motyw podróży przez epoki nie przeszkadza, ma szansę "Pasażerka" się spodobać.
OdpowiedzUsuńZ tymi podróżami w czasie to ciężka sprawa. Z jednej strony dają ogromne, nieomal nieograniczone możliwości fabularne, z drugiej wymagają jednak sporych pisarskich umiejętności, żeby czytelnik wczuł się w różne epoki. Lubię poczytać młodzieżówki, ale w przypadku "Pasażerki" mam wrażenie, że zbyt dużo książek przeczytałam, żeby się nią zachwycić (no bo przecież nie napiszę, że jestem na nią za stara ;) ).
UsuńMyślę, że mogę już nie być grupą docelową tej książki. Chociaż okładka tak przykuła mój wzrok, że chciałabym ją mieć! :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz sobie kupić książkę tylko dla przyjemności podziwiania jej na półce - w końcu kto nam zabroni? ;) A tak na serio, dla mnie, chociaż lubię młodzieżówki, okazała się zbyt młodzieżowa :)
UsuńTo ja chyba zbyt wielkiej frajdy mieć nie będę, aczkolwiek chętnie po nią sięgnę. Mam teraz fazę na młodzieżówki i skoro dobrze się bawię przy Percy Jacksonie, to może i przy "Pasażerce" będę :)
OdpowiedzUsuńByć może tak będzie. W takim razie udanej lektury :)
Usuń