Anielska apokalipsa – „Dominion”



Fabuła serialu Dominion bazuje na filmie Legion z 2010 roku. Otóż Bóg stracił cierpliwość i wysłał swoich aniołów na czele z archaniołem Gabrielem, aby zniszczyli ludzkość. W jej obronie stanął tylko archanioł Michał, który postanowił uratować dziecko, wybrańca, jedyną nadzieję na ocalenie ludzkiej rasy.

Akcja serialu toczy się dwadzieścia pięć lat po wydarzeniach zaprezentowanych w filmie. Krucjata Gabriela trwa w najlepsze, a ludzkość została znacznie przetrzebiona. Nieliczni ocalali żyją w zamkniętych enklawach. Jednym z takich miejsc jest Vega, zbudowana na miejscu Las Vegas, której strzeże jedyny archanioł stojący po stronie ludzkości – Michał. Wśród ludzi szerzy się kult Wybrańca – dziecka ze specjalnymi znakami na ciele, które ma ocalić ludzkość i poprowadzić ją do zwycięstwa nad aniołami.
Tymczasem Gabriel zyskał cennych sprzymierzeńców, wyższe anioły, które dotychczas pozostawały neutralne. Niższe anioły, z których w większości składa się armia Gabriela, nie mają własnych ciał, dlatego, gdy otwarto niebiosa, musiały opętać ludzkie. Zazwyczaj nie są zbyt inteligentne i stanowią coś w rodzaju zombie, kierowanych jedną myślą – zabić wszystkich ludzi. Wyższe anioły nie mieszały się w walkę na Ziemi (oprócz Michała i Gabriela rzecz jasna), ale punktem wyjścia Dominionu jest zmiana tego stanu rzeczy. Gdy niektóre wyższe anioły dołączają do Gabriela, przyszłość ludzkości jest jeszcze bardziej niepewna niż dotychczas.
Gdy archanioł planuje kolejny atak, w Vedze szykują się spore polityczne przetasowania, a po powrocie dawno niewidzianego ojca młody żołnierz Alex Lannen dowiaduje się, że to on jest mitycznym wybrańcem, który ma ocalić ludzkość.  

Dominion to postapokaliptyczna wizja świata, w którym niedobitki ludzkości próbują przetrwać wojnę z aniołami. Oczywiście mają na to skrajnie różne pomysły. W pierwszym sezonie akcja toczy się w Vedze, gdzie wprowadzono system kastowy, dzieląc obywateli na sześć kategorii V. V-1 egzystują na samym dole drabiny społecznej. Mieszkają w tunelach jak szczury i umierają z głodu. Porzucony przez ojca Alex znalazł się na samym dnie i aby przeżyć, musiał zaciągnąć się do wojska. Zaś oficjele z V-6 opływają w dostatki. Jak łatwo się domyślić, takie nierówności społeczne nie sprzyjają zachowaniu ładu i porządku, dlatego w Vedze panuje system luźno wzorowany na Rzymie z czasów pryncypatu. Mamy więc Senat i konsulów, ale faktyczna władza spoczywa w rękach generała Riesena. Jego głównym rywalem, który próbuje przejąć rządy w mieście, jest były telewizyjny kaznodzieja, David Whele. W rozgrywki polityczne zostaje wciągnięta także delegacja z innej ocalałej enklawy ludzkości, Heleny, w której żyją tylko kobiety. Lecz ona ma swoje własne plany.  
W drugim sezonie twórcy postanowili pokazać nam więcej świata po anielskiej apokalipsie i zawitaliśmy do New Delphi, potężnego podziemnego kompleksu zarządzanego przez Juliana, oraz małej wioski Mallory, w której tajemniczy prorok rozpalił nigdy niegasnący ogień, podtrzymywany ludzkimi ofiarami. Owo rozszerzenie miejsca akcji oczywiście wyszło serialowi na dobre, a przy okazji pokazało, że ludzie nie cofną się przed niczym, byle tylko przetrwać, a wojna z inną rasą wcale ich nie zjednoczyła.

Fajną rzeczą w Dominionie jest to, że tu praktycznie nie ma dobrych bohaterów. Każdy ma coś za uszami i próbuje ugrać jak najwięcej dla siebie. Pomysł na kreację głównego bohatera Alexa Lannena nie był zły. Próbowano pokazać bowiem człowieka wątpiącego w swoje przeznaczenie, wybrańca, który wcale nie chce nim być i dopiero szuka własnej drogi. Tyle że ów zacny zamysł rozbił się o umiejętności aktorskie Christophera Egana, a właściwie ich brak. Jest to bohater tak bezbarwny, że aż irytujący. A najbardziej, gdy gra wspólnie z Roxanne McKee, odtwarzającą postać córki generała Riesena, Claire, w której nasz bohater jest zakochany. Bo wiecie, on jest V-2, a ona V-6. Ot, taki mezalians w czasach apokalipsy. Gdy ta para przebywa razem na ekranie, jest źle. Dlatego za niezwykle mądrą decyzję twórców uważam rozdzielenie ich w drugim sezonie, bo osobno jakoś łatwiej ich oglądać.
Bardzo dobre role stworzyli Tom Wisdom jako Michał i Carl Beukes jako Gabriel. Bliźniaczy archaniołowie są kompletnie różni. Michał zimny i logiczny do bólu, a Gabriel paradoksalnie zdecydowanie bardziej ludzki – pełen pasji, emocji, król życia po prostu. Ukazywanie niezwykłej więzi między nimi, wzbogaconej o retrospekcje, w których mamy okazję oglądać nieco inne wersje biblijnych historii, to kapitalna sprawa. Dowiadujemy się, dlaczego są tacy, jacy są, oraz co ich ukształtowało. A gdy do tej dwójki dołącza jeszcze Julian (Simon Merrells) naprawdę jest na co popatrzeć.
Sposób przedstawienia Michała w Dominionie trochę przypomina mi początki Castiela w Supernatural. Anioł, który z trudem próbuje zrozumieć ludzkie emocje i reaguje w kompletnie inny sposób niż byśmy oczekiwali. Tom Wisdom ma bardzo charakterystyczną aparycję i potrafi zachować kamienną twarz, co jednak do tej postaci świetnie mi pasuje. Co nie znaczy, że nie ma w nim emocji. Gdy w finale pierwszego sezonu Alex rozpaczliwie próbuje się z nim skontaktować, w całym dialogu anioł wypowiada tylko trzy słowa: What? i House Thorn, i to w zupełności wystarczy. Od razu czuć, że atmosfera gęstnieje, nadciąga potężna burza i niebawem nie będzie czego zbierać.

W drugim sezonie twórcy starają się pogłębić psychologię postaci, pokazując wydarzenia z przeszłości, które ich ukształtowały. I często nie są one takie, jak moglibyśmy się spodziewać. Michał, Gabriel, Noma, generał Riesen – wszyscy skrywają tajemnice i z pewnością nie są tacy, na jakich wyglądają.
Jednak prawdziwą wisienką na torcie jest Anthony Head jako David Whele. Jasne, że to postać schematyczna, typowy czarny charakter, ale Head wycisnął z tej postaci ile się dało, a nawet więcej. Dlatego gdy wygłasza swoje kolejne cyniczne kwestie, przytakuję mu, wcale się nie martwiąc, że intryguje przeciw głównym bohaterom.  

Dominion jest serialem, który bardzo podnosi swoją jakość w drugim sezonie. To nie znaczy, że pierwszy mi się nie podobał, bo jako fanka anielskich opowieści i Anthony’ego Heada bawiłam się świetnie, ale widać, że twórcy położyli nacisk na rozbudowę świata przedstawionego i pogłębienie charakterów postaci. Zamknięcie w Vedze nie mogło się sprawdzić na dłuższą metę, więc wyjście w świat było dobrym pomysłem. Działo się sporo – nowe miejsca, zwroty akcji, retrospekcje, rewolucja, zdrady oraz potężny wróg majaczący na horyzoncie.
Ale nie ukrywam, że Dominion ma swoje grzeszki, a logika bywa nie najmocniejszą stroną scenariusza. Niektóre wątki urywają się w zaskakujący sposób np. Uriel, młodszej siostry archaniołów. Zadziwiające jest też to, że wydarzenia sprzed dwudziestu pięciu lat, czyli wcale nie tak dawne, traktowane są trochę jak prehistoria. Czuć potężny upływ czasu, ludzie siedzą zamknięci za murami, jakby taki stan rzeczy trwał od wieków i był czymś niezmiennym, a mieszkańcy sprawiają wrażenie, jakby nie pamiętali innego życia, co jest dość dziwne.

Dominion nie jest serialem, który z czystym sercem mogę wam polecić, gdyż ma wady, których niektórzy mogą nie ścierpieć. Ja jednak bawiłam się świetnie i mam teraz serialowego kaca, gdy po zakończeniu drugiego sezonu (i to jakim, działo się naprawdę wiele, bohaterowie pokazali zupełnie nowe twarze) okazało się, że trzeciego nie ma i nie będzie.

Komentarze

  1. Kochałam ten serial pomimo jego wad bo był moim takim guilty pleasure i było mi smutno, że się skończył a poza tym intersasująco ograli tu biblijjne motywy i archetypy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. "Dominion" ma swoje wady, ale naprawdę mnie wciągnął i świetnie się przy nim bawiłam. Powinien być zakaz kończenia seriali w taki sposób.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Top 5 książek fantastycznych z motywem zimy

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Strzeż się węża – H. P. Lovecraft, Zealia Bishop „Kopiec”

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)