Okienko – Luty 2020


Jak widać na załączonej fotografii, na Instagramie bez zmian i dalej króluje na nim Tolkien. Tyle że tym razem jest to zdjęcie Berena i Lúthien, które, nawiasem mówiąc, pobiło wszelkie rekordy polubień. Algorytmy Instagrama są jednak dla mnie wielką tajemnicą. W tym roku niby zima nie nadchodziła, ale pod koniec lutego troszkę sypnęło śniegiem.

Książkowo:
W lutym przeczytałam dwie książki, a recenzje obu możecie przeczytać na blogu.
1. Sarah Bailey Mroczne jezioro
2. Chris Beckett Ciemny Eden

Pod względem jakości czytanych książek ten rok zaczął się naprawdę świetnie. W lutym tytuł najlepszej książki miesiąca trafia do Ciemnego Edenu Chrisa Becketta. To książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Mamy do czynienia z chyba najbardziej klasycznym motywem science fiction – Ziemianami zagubionymi na obcej planecie, ale Beckett rozegrał go po mistrzowsku. Ciemny Eden ma szereg zalet: niezwykle działającą na wyobraźnię wizję planety, dużą kreatywność w dziedzinie lingwistyki, świetne ukazanie procesów socjologicznych zachodzących w społeczeństwach pierwotnych, korespondowanie fabuły z Biblią, a wreszcie pokazanie, jak rodzą się mity i jak bardzo, my, ludzie ich potrzebujemy. Zaczęłam już drugi tom, Matkę Edenu, i na szczęście trzyma poziom.

Serialowo:
1. The Expanse – sezon 4

Rozwój galaktyki wkracza w nową fazę. Pierścień, brama do mnóstwa planet, gdzie można by się osiedlić, powoduje narastanie kolonizacyjnej gorączki. Decyzja Avasarali, by zarządzić blokadę drogi do nowych światów, rzecz jasna nie przysparza jej popularności. Jednemu ze statków Pasiarzy udaje się przedostać przez Pierścień i osiedlają się na Ilus, planecie bardzo podobnej do Ziemi. Ich śladem podąża ekspedycja z Błękitnej Planety, a za nimi Rocinante, jak zwykle znajdująca się tam, gdzie dzieje się coś ciekawego. Oprócz narastającego konfliktu Ziemian i Pasiarzy, stokroć większym zagrożeniem jest sama planeta, na której znajdują się pradawne konstrukcje stworzone przez Protomolekułę. Przybycie Holdena sprawia, że uśpione dotąd twory Protomolekuły zaczynają działać, a to nie wróży nic dobrego.
Jak zwykle z Avasaralą związany jest wątek wielkiej polityki. Tym razem musi walczyć o zachowanie władzy, a przy okazji twórcy serialu pokazują, jak bardzo nieciekawym miejscem do życia jest Ziemia w przyszłości. Trzeba jednak przyznać, że w tym sezonie, mimo że Shoreh Aghdashloo jak zwykle jest pełna charyzmy, to znacznie spłycono jej postać. Przez większość czasu tylko przeklina i wrzeszczy na wszystkich dookoła. Na Marsie usunięta z wojska Bobby musi poradzić sobie z życiem w cywilu, oraz zmianami jakie zachodzą na Czerwonej Planecie. Zakończenie wojny z Ziemią sprawiło, że wielu zwolnionych z wojska nie ma co ze sobą zrobić, a pozostali nie zamierzają trudzić się nad terraformowaniem Marsa, które zajmie całe pokolenia, gdy są łatwiejsze ścieżki. Najbardziej charakterny z Pasiarzy, Ashford, chce zapobiec narastaniu radykalnych nastrojów w SPZ i wyrusza na poszukiwanie przywódcy najbardziej agresywnej frakcji.
Wszystkie te wątki subtelnie się ze sobą łączą, dając kompletny obraz sytuacji w galaktyce ogarniętej gorączką kolonizacyjną i kompletnie lekceważącą zagrożenia, jakie może przynieść przekroczenie Pierścienia. Widzimy to zarówno na samym dole (perypetie Holdena na Ilus, w których bardzo dobrze rozegrano konflikty moralne i żadna ze stron nie ma czystego konta), jak i w salonach wielkiej polityki, gdzie podejmowane są najważniejsze decyzje.
Serial trzyma dobre tempo i wciąga. Bohaterowie, zarówno pierwszoplanowi jak i drugoplanowi dają radę (no może oprócz Stevena Straita, choć i tak wydaje mi się, że gra trochę lepiej, albo po prostu się już przyzwyczaiłam). Przejęcie serialu przez Amazona nie zaowocowało żadnymi zmianami poza jedną – w wielu scenach czuć, że na produkcję nie żałowano grosza. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie konstrukcje na Ilus.
Jak dla mnie, The Expanse pozostaje najlepszym obecnie emitowanym serialem science fiction. Jeżeli ktoś zna lepszy, niech koniecznie napisze.

2. Carnival Row

Produkcji fantasy kręci się bardzo mało, więc z Carnival Row wiązałam duże nadzieje i niestety, rozczarowałam się. Akcja serialu toczy się głównie w Burgue, mieście stylizowanym na wiktoriański Londyn, gdzie dochodzi do serii brutalnych zabójstw. Mordercę ma schwytać Rycroft Philostrate (Orlando Bloom). W mieście narasta konflikt między ludźmi a magicznymi istotami (zaczerpniętymi z angielskiego folkloru jak pixy czy puki), które musiały opuścić swoją ojczyznę, uciekając przed prześladowaniami. Wśród nich znajduje się Vignette Stonemoss (Cara Delevingne), którą łączy z Philo wspólna przeszłość.
Na serial wyłożono niemałe pieniądze i pod tym względem wypada bardzo dobrze. Stylizacja na mroczną wiktoriańską Anglię świetnie się sprawdziła. I mroczne uliczki, i eleganckie wnętrza, i niezwykłe krajobrazy – jest bardzo dobrze. Do tego dochodzi zostająca w głowie, niepokojąca muzyka na czele z kawałkiem I Fly For You, i fantastyczna czołówka.
Niestety, w Carnival Row zawodzi scenariusz i bohaterowie. Jest to serial po prostu nudny, który strasznie się ciągnie, a ogrom scen jest zwyczajnie niepotrzebnych i nic nie wnosi. Problemem jest para głównych bohaterów, bo Bloom przez cały serial gra jedną miną, a jedyną emocją, jaką udaje się z siebie wykrzesać Delevingne, jest złość. W ogóle nie ma chemii między tą dwójką, a na nieszczęście jest to główny wątek Carnival Row, gdy poboczne – relacja młodej arystokratki z pukiem, który niespodziewanie zamieszkał w sąsiedztwie i problemy kanclerza Burgue, są znacznie bardziej interesujące. Wobec tak poważnych problemów wspominanie o nachalnym dydaktyzmie, bo jest to prosta historia o lęku przed imigrantami, tyle że ubrana w kostium fantastyczny, nie jest już potrzebne.
Naprawdę szkoda.


Oczywiście najlepszym serialem, jaki obejrzałam w lutym, był czwarty sezon The Expanse.

A jak Wam minął luty?

Komentarze

  1. Jesteś moim najlepszy źródeł jeśli chodzi o książki science-fiction zaraz po serii Artefakty. Cornival Row nieźle się zapowiadał,nawet miałam go obejrzeć, ale brak czasu zrobił swoje i wolałam go wykorzystsc inaczej. Szkoda, że tak zawodzi, ale przynajmniej wiem, że nie warto się za niego brać.
    Skoro dalej króluje u ciebie Tolkien to pozwolę sobie zapytać. W twojej biblioteczce goszczą jego Listy. Nigdzie ich nie mogę znaleźć.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) W zapowiedziach "Carnival Row" wyglądał świetnie, ale niestety, nie wyszło.
      Nie mam "Listów" Tolkiena. Pewnie można szukać na Allegro czy OLX, ale jak się nakład wyczerpał, to ceny będą zabójcze.

      Usuń
  2. Klimaty sf i fantasy trzymają się u Ciebie mocno widzę :D U mnie luty też pod znakiem seriali - i też seriali sf, wiec przybijam piąteczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątka :) U mnie science fiction i fantasy zazwyczaj mają się dobrze ;)

      Usuń
  3. Mnie w lutym dopadła niemoc czytelniczka i przczytałam tylko 4 książki, a oglądać praktycznie nic nie oglądam. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 książki to świetny wynik :) Najważniejsze, żeby czytanie sprawiało przyjemność.

      Usuń
  4. Czytałam "Ciemny Eden" i bardzo mi się ta powieść podobała, mimo że z science fiction nie mam na co dzień do czynienia. Co do seriali "The Expanse" jest na mojej liście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem "Ciemnym Edenem" zachwycona :) "The Expanse" polecam, początek trochę słabszy, ale potem się rozkręca.

      Usuń
  5. Dla mnie algorytmy Instagrama, to też "czarna magia". ;)
    Co do przeczytanych książek, to fajnie, że rok zaczął się dobrze. Oby tak dalej. :D

    Pięknego i zaczytanego marca! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co zrobić, nie rozumiem tego medium ;)
      Oby. Zaczytanego marca :)

      Usuń
  6. Ciekawe wpisy są na Twoim blogu, chętnie będę czytać je czesciej. Dodaję do obserwowanych:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Karl Edward Wagner „Kane. Bogowie w mroku”