Czarownice, demony i włoska kuchnia – Kerri Maniscalco „Królestwo Nikczemnych” (recenzja)

Emilia i Vittoria  di Carlo to bliźniaczki, które mieszkają w Palermo na Sycylii. Na pozór wiodą zupełnie zwyczajne życie, pomagając w rodzinnej restauracji. Jednak tak naprawdę wcale zwyczajne nie są. To streghe, czarownice pochodzące ze starego rodu. Muszą ukrywać swoje zdolności, ponieważ społeczeństwo poluje na takie jak one. Ich spokojne życie zakłócają morderstwa młodych czarownic. Czyżby w okolicy pojawili się łowcy? Dziewczyny niezbyt wierzą w powtarzane przez babkę historie o krwiożerczych demonach, a zwłaszcza Nikczemnych, siedmiu książętach piekielnych.

Gdy Emilia znajduje ciało siostry, postanawia zrobić wszystko, aby ukarać mordercę. Nie zawaha się przed niczym, by osiągnąć cel – nawet skorzystaniem z zakazanej czarnej magii i zawarciem przymierza z jednym z Nikczemnych. Jak się bowiem okazuje, opowieści o nich wcale nie są tylko legendami.

Królestwo Nikczemnych Kerri Maniscalco to pierwszy tom cyklu pod tym samym tytułem. Gatunkowo to klasyczne YA, zarówno pod względem sposobu narracji, jak i podejmowanych tematów. Historia została przedstawiona z punktu widzenia głównej bohaterki, Emilii, która jest nastolatką, a po traumatycznym doświadczeniu, jakim jest śmierć siostry, wkracza w zupełnie nowy etap swojego życia.

Emilia Maria di Carlo zawsze stroniła od niebezpieczeństw. Z nas dwóch moja siostra była tą szukającą guza, ja wolałam bawić się w taki sposób, aby nie napytać sobie biedy. Do szczęścia wystarczyła mi dobra książka – najlepiej romans, w którym jest zakazana miłość, a kochankowie mają przeciwko sobie cały świat.

Ich perypetie były dla mnie synonimem przygody. Na inne awantury nie było miejsca w moim życiu (s. 186).

Postać Emilii ma wiele cech typowych dla bohaterek YA. Jak się bowiem okazuje w toku akcji, jest wyjątkowa i wiąże się z nią pewna stara przepowiednia. Głównym motywem napędowym jej działań jest odnalezienie mordercy siostry. Bohaterka nie jest wybitnym detektywem, ale nie ustaje w próbach odszukania zabójcy Vittorii. Jej relacja z Panem Gniewu też jest odbiciem zmian zachodzących w głównej bohaterce. Wcześniej zapewne posłuchałaby nauk babki, by ukrywać się przed Nikczemnymi, ale mimo że nie ufa demonowi, jest zdecydowana wykorzystać go do swoich celów. Pan Gniewu rzecz jasna myśli dokładnie tak samo. Tak przynajmniej wynika z jego postępowania. W ogóle pomysł Maniscalco, aby oprzeć hierarchię piekła na Nikczemnych i ich dworach powiązanych z siedmioma grzechami głównymi, jest genialny w swojej prostocie. Na razie autorka zarysowuje tylko podziemny świat, ale w kolejnych tomach dostaniemy pewnie więcej informacji.

W historii Emilii i Pana Gniewu pobrzmiewają także echa mitu o Persefonie i Hadesie. Zresztą jest w Królestwie Nikczemnych pewna bezczasowość. Wydaje mi się, że akcja toczy się w dziewiętnastowiecznych Włoszech, ale sposób prowadzenia bohaterów, niezbyt dokładnie przedstawiony świat i normy społeczne wskazują bardziej na współczesność. Z kolei klimat Sycylii najbardziej budują pojawiające się bardzo często opisy włoskich smakołyków, natomiast mało nacisku autorka kładzie na zobrazowanie budynków czy strojów. Dla mnie to trochę jak w romansach historycznych – kostium jest potrzebny, by dać klimat tajemniczości, oderwania od rzeczywistości, ale jednak sama historia i bohaterowie są przedstawieni jak najbardziej współcześnie.

Królestwo Nikczemnych to przede wszystkim książka, którą błyskawicznie się czyta, choć nie jest też pozbawiona wad. Niemało w niej schematyczności, ale mnie ta historia dała sporo frajdy.

Tekst powstał we współpracy z wydawnictwem You&YA.

Autor: Kerri Maniscalco

Tytuł: Królestwo Nikczemnych  

Tytuł oryginalny: Kingdom of the Wicked

Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski

Wydawnictwo: You&YA

Liczba stron: 445

Data wydania: 2022

Komentarze

  1. Ta książka nie wpisuje się w moje gusta czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie ma więcej szczegółów dotyczących świata, w którym dzieje się akcja. Rozumiem jednak, że YA ma swoje prawa i nie każda historia musi być aż tak bogato obudowana. Na razie nie planuję lektury, ale nigdy nie wiadomo czy nie zmienię zdania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeżeli będziesz miała ochotę na coś lżejszego, ten tytuł może być odpowiedni. Ale to jest jednak YA - więc jeżeli szukasz rozbudowanego świata, tu tego nie znajdziesz.

      Usuń
  3. Mam ją w planach, ale nigdy nie mogę się zmusić do sięgnięcia po książkę w momencie, kiedy jest na nią taki hype. Pewnie przeczytam ją w późniejszym czasie, kiedy świat już trochę ochłonie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, co masz na myśli. Czasem gdy książka wyskakuje z przysłowiowej lodówki, człowiek traci ochotę na czytanie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tylko marzyciele mogą uratować światy – Laini Taylor „Muza Koszmarów”

Królowa zrodzona z rycerskich marzeń – Feliks W. Kres „Pani Dobrego Znaku” (recenzja)

Tylko metal ocali świat – Grady Hendrix „Sprzedaliśmy dusze” („We Sold Our Souls ”)

Z bezmiaru eonów wypełzają – „Koszmary” H. P. Lovecraft, Hazel Heald

Los jest nieubłagany – Bernard Cornwell „Excalibur”