Złote chrząszcze są na świecie – Rachel Joyce „Marzenie panny Benson”

 

Dziesięcioletnia Margery Benson zauroczyła się złotym chrząszczem z Nowej Kaledonii, którego zobaczyła w książce o niesamowitych stworzeniach. Minęło jednak wiele lat, zanim postanowiła rzucić wszystko i udać się w pogoń za marzeniami z dzieciństwa. Na stanowisko jej asystentki zgłosiła się Enid Pretty, która jednak w ogóle nie przypadła Margery do gustu. W najmniejszym stopniu nie sprawiała wrażenia osoby choć trochę znającej się na podobnych wyprawach. Jednak los bywa przewrotny i obie bohaterki ostatecznie wyruszyły w podróż w poszukiwaniu złotego chrząszcza.

Marzenie panny Benson Rachel Joyce to książka przede wszystkim o kobiecej przyjaźni i spełnianiu własnych marzeń. Duet Margery-Enid jest przedziwny, bo te bohaterki dzieli właściwie wszystko. Od wyglądu, poprzez doświadczenia życiowe, po sposób bycia i zainteresowania. Nie da się ukryć, że obie są mocno przerysowane. Przypuszczam, że autorka chciała w ten sposób podkreślić, że przyjaźń nie zna granic, ale wypada to trochę niewiarygodnie, a sceny, które powinny być zabawne, wcale tak nie wypadają.

Miała uczucie, że zawsze patrzyła na życie przez szklaną ścianę, gdy tymczasem w tym szkle pełno było pęcherzyków i pęknięć, więc nigdy nie mogła dokładnie zobaczyć, co jest po drugiej stronie, a nawet kiedy jej się to udało, było za późno. (…) Margery zdała sobie sprawę, że coś w środku sprawia jej ból i że jest to świadomość, iż nigdy nie będzie taką kobietą. Zawsze będzie poza nawiasem (s. 116).

Margery jest jednak dość ciekawą postacią, pogłębioną psychologicznie dzięki retrospekcjom. Stara panna, która straciła całą rodzinę, ze smutnym epizodem miłosnym, doznaje poważnego upokorzenia, co daje jej impuls do zmiany swojego życia. Jest w tej postaci duży potencjał. Niestety, Enid to już właściwie bohaterka pozbawiona głębi. Nie bardzo też rozumiem, co wnosi wątek Mundica. W zamyśle miał być chyba antagonistą. Liczyłam, że weteran z wojenną traumą zostanie poprowadzony inaczej. Równie dobrze mogłoby go nie być.

Niewiarygodność jest chyba moim głównym zarzutem wobec tej powieści. Za dużo w niej realizmu, by uznać ją za baśń, a za mało fantastyki, by wpisać w ten gatunek. Marzenie panny Benson plasuje się gdzieś pomiędzy i choć nie zaprzeczam, że przyjemnie się ją czyta, to jednak kolejne przedziwne zbiegi okoliczności: zdjęcie bez głowy, umykanie policji w dość kuriozalny sposób, nie robią najlepszego wrażenia. Za mało w tym realności, Joyce bardziej skupia się na tym, co chce przekazać czytelnikom. W tym wpisuje się w ramy baśni, ale chyba nie taki był jej zamiar, zwłaszcza że na dokładkę pojawiają się jeszcze dwa wątki kryminalne, rozwiązane w nie najlepszy sposób.

Autor: Rachel Joyce  

Tytuł: Marzenie panny Benson

Tytuł oryginalny: Miss Benson’s Beetle

Tłumaczenie: Dominika Chylińska

Wydawnictwo: Znak

Liczba stron: 397

Data wydania: 2022

Komentarze

  1. Raczej nie będą sięgała po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że nierealistyczne przedstawienie pewnych wątków też nie przypadłoby mi do gustu. Zatem tym razem pasuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę cię namawiać do zmiany zdania, bo to mi też przeszkadzało w lekturze.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tylko marzyciele mogą uratować światy – Laini Taylor „Muza Koszmarów”

Królowa zrodzona z rycerskich marzeń – Feliks W. Kres „Pani Dobrego Znaku” (recenzja)

Z bezmiaru eonów wypełzają – „Koszmary” H. P. Lovecraft, Hazel Heald

Tylko metal ocali świat – Grady Hendrix „Sprzedaliśmy dusze” („We Sold Our Souls ”)

Los jest nieubłagany – Bernard Cornwell „Excalibur”