Okienko – Październik 2022
Taki październik to ja rozumiem –
złota polska jesień, kolorowe liście, ciepło i dużo słońca. Ikonką wpisu jest
najpopularniejsze zdjęcie z mojego bookstagrama z minionego miesiąca, a na nim
niezmiennie Tolkien.
W październiku przeczytałam pięć książek. Jak to zwykle u mnie bywa,
dominowała fantastyka. Najlepszą książką miesiąca okazało się Czterdzieści i cztery Krzysztofa
Piskorskiego,
niezwykle oryginalny miks steampunku, mitologii słowiańskiej i polskiego
romantyzmu.
Serialowo październik to ostatni akord dwóch wielkich superprodukcji fantasy – Rodu smoka i Pierścieni Władzy, o których pisałam wam już na blogu. Mogłoby się wydawać, że to złoty czas dla fanów fantasy, niestety, tylko Ród smoka spełnił pokładane w nim nadzieje, a o Pierścieniach Władzy chcę jak najszybciej zapomnieć.
Książkowo:
1. Artur Urbanowicz
2. Krzysztof Piskorski Czterdzieści i cztery
3. Shelby Mahurin Gołąb i wąż
Spodziewałam
się lekkiego, rozrywkowego YA, ale niestety nie wyszło. Książka ma jedną
podstawową zaletę – czyta się ją szybko, ale potem zaczynają się schody. Świat
przedstawiony, zadawniona nienawiść czarownic, które dążą do zemsty, to ma
potencjał, ale zupełnie niewykorzystany. Świat jest zarysowany bardzo grubymi
pociągnięciami pędzla, a autorka skupia się tylko i wyłącznie na romansie. Jest
on jednak bardzo schematycznie poprowadzony, wszystkie tropy łącznie z balem i
tą trzecią zostają odhaczone. Poza tym Mahurin wykorzystuje motywy, których nie
lubię. Niemal wszyscy bohaterowie to zaginione dzieci/rodzice, a w finale
system magiczny tego świata zostaje złamany, nie bardzo wiadomo dlaczego, ale
wiadomo po co. No bo główna bohaterka nie może umrzeć.
4. Robert Jordan Dech zimy
To już dziewiąty tom Koła Czasu, i kolejny z bardzo skromną
objętością jak na ten cykl, bo tylko ok. 750 stron. Poprzedni zanotował znaczne
spowolnienie akcji nawet jak na Jordana, który raczej nigdzie się nie spieszy,
ale w tym tomie jest już lepiej. Najbardziej cieszy, że powrócił Mat i coraz
więcej kart odsłaniają Seanchanie. Jordan to jednak ma świetne pomysły i
potrafi kreować niezwykle ciekawe miejsca i cywilizacje. Oczywiście zamierzam
czytać dalej.
5. Marieke Lucas Rijeneveld Mój mały zwierzaku
Jaka to
jest trudna, wyczerpująca emocjonalnie i obrzydliwa powieść! Niemal
pięćdziesięcioletni mężczyzna z żoną i dziećmi snuje opowieść o swojej obsesji
do czternastoletniej dziewczynki. Czytelnik siedzi w jego głowie i nic nie
zostaje mu oszczędzone. Jak każdy inny człowiek, bohater powieści próbuje się
wybielić i przedstawić swoje czyny w jak najbardziej pozytywny sposób,
nazywając je wielką miłością. Rijeneveld pisze w bardzo charakterystyczny
sposób, a jego powieść wzbudza niepokój. Trudna choć niewątpliwie ciekawa
proza.
A jak Wam minął październik?
Czytałam ,,Demana" i ,,Mojego małego zwierzaka", a jesień piękna:)
OdpowiedzUsuńOby jak najdłużej towarzyszyła nam taka piękna jesień :)
UsuńObie książki warto przeczyatć, choć są kompletnie różne.
U mnie październik był bardzo serialowy, bo skończyłam między innymi "Grę o tron" i "Pierścienie władzy". Szkoda, że "Gołąb i wąż" Cię rozczarowały. Docierały do mnie głównie pozytywne recenzje, więc miałam w planach tę książkę, a teraz zastanowię się dwa razy. Nie słyszałam o "Mój mały zwierzaku", ale nie wiem czy dałabym radę przeczytać.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja też widziałam w większości pozytywne głosy i nastawiłam się na lekkie YA, ale niestety, duże rozczarowanie. "Mój mały zwierzaku" to książka, którą trudno polecać, bo bardzo wyczerpuje emocjonalnie.
UsuńNa razie wstrzymam się z tym "Gołębiem i wężem", chyba że książka jakoś sama wpadnie mi w ręce.
UsuńNie tracisz wiele ;)
UsuńUdany miesiąc, u mnie najlepsza książka października to fantasy "Tygiel Dusz" Mitchella Hogana :)
OdpowiedzUsuńMam ją już na oku, bo sporo osób poleca :)
UsuńU mnie niestety październik pogodowo nie dopisał, ale lektury za to miałam zacne. ;)
OdpowiedzUsuńCo do seriali - planuję tylko Ród smoka, na Pierścienie Władzy szkoda mi czasu. ;)
Jak lektury były dobre, to już jest dobrze :)
UsuńDo "Pierścieni Władzy" absolutnie nie namawiam.