Z bezmiaru eonów wypełzają – „Koszmary” H. P. Lovecraft, Hazel Heald

Koszmary to zbiór pięciu opowiadań H. P. Lovecrafta napisanych we współpracy z Hazel Heald. Cień z Providence zajmował się nie tylko pisaniem własnych tekstów, ale i poprawianiem dzieł innych. Jedną z jego klientek w 1932 roku została Hazel Heald, a opowiadania zawarte w tym tomie są efektem ich współpracy. Tyle że H. P. Lovecraft tak przerobił teksty (a kto wie, może i napisał niemal w całości), iż nie wygląda na to, aby Heald miała na nie większy wpływ. O ile w opisywanym na blogu Kopcu (recenzję znajdziecie TUTAJ) przynajmniej w jednym przypadku zastanawiałam się nad wpływem Zealii Bishop, tutaj gdybym nie wiedziała, że opowiadania powstały we współpracy z inną osobą, nie przyszłoby mi to do głowy.

Zbiór zawiera pięć tekstów – Człowiek z kamienia, Koszmar w muzeum, Skrzydlata śmierć, Z bezmiaru eonów i Koszmar na cmentarzu. Są to opowiadania korzystające z typowych dla Lovecrafta środków wyrazu i chwytów fabularnych. Czyta się świetnie, mają ten typowy dla niego nastrój narastającego niepokoju i grozy. Aż w trzech z nich (Człowiek z kamienia, Skrzydlata śmierć, Z bezmiaru eonów) historie opisane są w odnalezionych po śmierci autorów dziennikach ujawniających złowrogie tajemnice, z jakimi się zetknęli. W tym zbiorze mniej jest wielkich kosmicznych tajemnic i mitologii Lovecrafta (wyjątkiem jest Z bezmiaru eonów), skupiają się na wykorzystywaniu rytuałów zawartych w starych księgach i szalonych naukowcach, którzy nie bacząc na konsekwencje, a często kierując się niskimi pobudkami, prowadzą swoje eksperymenty. Bardzo ciekawie pod tym względem wypada Skrzydlata śmierć. H. P. Lovecraft opisuje historię zemsty pewnego naukowca, który wykorzystuje do niej istotę, jakiej z pewnością po tytule się nie spodziewacie, i nader udanie łączy swój pomysł z afrykańskimi wierzeniami. Wręcz modelowo opisane jest tutaj szaleństwo narratora, zakończone mocną i zaskakującą puentą.

Wiele punktów wspólnych mają opowiadania Człowiek z kamienia i Koszmar w muzeum. W obu narratorami są poszukiwacze osobliwości, a ich nośnikiem staje się sztuka. Niepokojąca, dziwaczna, rodem z sennych koszmarów – sztuka, która wcale sztuką nie jest, jeżeli rozumiemy ją jako dzieło rąk ludzkich. Bohaterowie opowiadań, zafascynowani mrocznymi, potajemnymi kultami i skrawkami wiedzy zawartymi w owianych złą sławą księgach, eksperymentują z rzeczami, których nie rozumieją i spotyka ich marny koniec.

Moje ulubione opowiadanie ze zbioru Koszmary to Z bezmiaru eonów, które jest trochę takim biedniejszym krewnym Zewu Cthulhu. I tutaj mamy już do czynienia z mitologią Lovecrafta w pełnej krasie. Do muzeum zostaje przywieziona mumia i tajemniczy zwój znalezione w krypcie na wysepce, która tylko przez moment wynurzyła się z odmętów Pacyfiku. Był tam także właz, którego jednak nie otwarto. Pewien pracownik muzeum rozwiązał zagadkę eksponatu, który w międzyczasie zaczął cieszyć się bardzo złą sławą i przyciągać wyznawców zakazanych kultów. Z bezmiaru eonów ma w sobie te cechy, które bardzo lubię w mitologii Lovecrafta: przekonanie o nikłości człowieka wobec ogromu kosmosu i potęg go zamieszkujących. Człowiek nic nie wie o świecie, historii Ziemi i koszmarach czających się tuż obok – i tym lepiej dla niego.

Ostatnim opowiadaniem jest Koszmar na cmentarzu, historia znacznie bardziej kameralna i skupiona na mieszkańcach pewnej zabitej deskami wioski, z lubością opowiadających przejezdnym ponurą historię sprzed lat. W zaniedbanym domu mieszka kobieta, która przed laty w jednym dniu pochowała brata i zalecającego się do niej przedsiębiorcę pogrzebowego, a od tego czasu wioskowy głupek wykrzykuje pod jej oknami dziwaczne rzeczy. Autor sięga w tym opowiadaniu po często pojawiający się w jego twórczości motyw szalonego naukowca. W tym jednak przypadku jego odkrycia nie dotyczą jakichś praw rządzących wszechświatem, lecz uwarunkowane są doraźnymi życiowymi celami.

Koszmary H. P. Lovecrafta i Hazel Heald to porządna dawka literatury grozy, mrocznej, niepokojącej, z sugestywnie budowanym napięciem. Nie są to najlepsze teksty Cienia z Providence, ale nie zawiodłam się na nich, bo takiego klimatu jak u Lovecrafta, to nie znalazłam nigdzie indziej.

Autor:  H. P. Lovecraft, Hazel Heald    

Tytuł: Koszmary (Człowiek z kamienia, Koszmar w muzeum, Skrzydlata śmierć, Z bezmiaru eonów, Koszmar na cmentarzu )

Tłumaczenie: Katarzyna Maciejczyk

Seria: Biblioteka Grozy  

Wydawnictwo: C&T

Liczba stron: 142

Data wydania:  2016


Komentarze

  1. Wydaje mi się, że u Lovecrafta bardzo często pojawiają się bohaterzy wykształceni. Pewnie w swoim czasie zapoznam się z tymi historiami.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, zdecydowanie, Lovecraft ma słabość do szalonych naukowców dokonujących przełomowych odkryć, którzy często pojawiają się w jego twórczości.

      Usuń
  2. Nie przepadam za ksiązkami/opowiadaniami grozy i raczej już po nie nie sięgam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawie jak odpowiedź na moje rozkminy, od czego zacząć Lovecrafta! Muszę się w końcu przemóc i coś przeczytać, tak chyba będzie najłatwiej :) Cudowne zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Najlepiej spróbować i zobaczyć, czy się spodoba :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Mroczny świat elfów – Holly Black „Okrutny książę”