Superbohaterowie po polsku – Artur Urbanowicz „Deman” (recenzja)

 


Dorian Wach, młody warszawski ksiądz, skrywa przed światem pewien sekret – jest ojcem. Nie umie sobie z tym poradzić, korzysta z pomocy psychologa oraz obserwuje z ukrycia dziewczynkę i jej mamę. Pewnego dnia uczestniczy w nieudanym egzorcyzmie. Okazuje się, że jego jedynym skutkiem nie jest tylko śmierć opętanej. Demon zagnieździł się w Dorianie, ale co dziwne, nie przejął nad nim władzy. Za to Dorian zaczyna doceniać niezwykłe umiejętności, jakimi został obdarzony. Lecz zło nigdy nie zasypia, a teraz będzie walczyło o duszę bohatera.

Deman, najnowsza książka Artura Urbanowicza, to powieść eksploatująca temat mitologii superbohaterskich, tyle że osadzonych w polskich realiach. Bazą historii jest odwrócenie klasycznego dla horrorów motywu – tym razem to nie demon opętuje człowieka, ale jest odwrotnie. Książka Urbanowicza ma wszystko to, do czego przyzwyczaiły nas produkcje o superbohaterach: ludzi dysponujących niezwykłymi mocami, wartką akcję, widowiskowe pojedynki i epicki rozmach. Deman jest jednak czymś więcej, bardzo mocno skupia się bowiem na psychologii bohaterów oraz pytaniach o naturę dobra i zła.

Produkcje superbohaterskie rzadko się tymi kwestiami zajmują, są one dość mocno spłaszczone i w gruncie rzeczy umowne. Dobry jest dobry, nawet jeżeli robi złe rzeczy. W Demanie jednak mocno wybrzmiewa pytanie o to, co każdy z nas, zwykły człowiek, zrobiłby, gdyby dostał do dyspozycji wyjątkowe moce, a w domyśle całkowitą bezkarność. Czy to nie bowiem strach przed karą trzyma ludzi w ryzach? Czy właściwe jest zmuszanie ludzi strachem i przemocą do czynienia dobra? Obdarzeni niezwykłymi mocami nie są do końca ludźmi czy powinny zatem obowiązywać ich te same prawa?

Obaj mamy zdolności, o których inni mogą jedynie pomarzyć. Różne, ale jednak. Jesteśmy lepszymi rasami, które powinny panować nad pozostałymi, podrzędnymi względem nas, tak jak ludzie panują nad zwierzętami. Jesteśmy z tym sami, choć znowu można użyć innych, lepszych słów. Wyjątkowi, jedyni w swoim rodzaju. Zgodzę się, że naszych zdolności należy się bać, ale cały paradoks polega na tym, że to nie jest nasz problem, tylko innych (s. 537).

Dorian dostaje możliwość zmieniania świata według własnych upodobań. Demon go nie kontroluje, może wybierać sam. I w tym momencie zaczynają się problemy, bo świat nie jest czarno-biały, choć najchętniej takim chcielibyśmy go postrzegać. Urbanowicz trafnie odmalowuje współczesne realia, narastającą skłonność do zamykania się we własnych bańkach informacyjnych, radykalizacji nastrojów i ostrej polaryzacji. W dzisiejszym świecie, gdzie często źródłem wiedzy są media, zwłaszcza te internetowe, propaganda i manipulacja mają się świetnie. Wszystko można odpowiednio przedstawić, opisać historie wyssane z palca, których i tak nikt nie sprawdza, a zaczynają żyć własnym życiem i kształtować nastroje. Największy złoczyńca tego uniwersum, Demanverse, nieprzypadkowo jest także właścicielem koncernu medialnego. Czwarta władza to potężne narzędzie.

Deman tworzy krajobraz polskiej rzeczywistości w której gdzieś na obrzeżach tkwią wspomnienia o tragedii II wojny światowej czy niedoszłej polskiej kolonii na Madagaskarze, pamięta się o brutalnych mafijnych pojedynkach w latach dziewięćdziesiątych, a współczesność żywi się przekonaniem o degeneracji klasy politycznej i szeroko pojmowanych elit społecznych.

Deman Artura Urbanowicza to udane i ciekawe wprowadzenie do Demanverse, w którym czyha jeszcze sporo tajemnic do rozwiązania.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Vesper.

Autor: Artur Urbanowicz  

Tytuł: Deman

Wydawnictwo: Vesper

Liczba stron: 694

Data wydania: 2022


Komentarze

  1. Już wkrótce z ogromnym zainteresowaniem sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem do końca przekonana, bo tematyka wydaje mi się na siłę kontrowersyjna, czyli ksiądz, który ma dziecko i na dodatek wchodzi w konszachty z demonem :P Mogę się oczywiście mylić, bo czytałam już kilka pozytywnych recenzji, ale na razie nie planuję lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i na pierwszy rzut oka tak to wygląda, ale w książce sporo pisze się o sterotypach i przypinaniu niektorym środowiskom metek, manipulacji i propagandzie. Ale nie ma sensu się zmuszać, jeżeli czujesz, że to nie dla ciebie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Raj zepsuty – Stanisław Lem „Eden”