Witold Jabłoński „Ślepy demon. Sieciech”


Stary świat przemija, jednak bogowie nie zamierzają odejść bez walki. Żywia i Czcibor, za życia para kochanków, teraz upiory w służbie Pasterza Zmór, Chorsa, przybywają nad jezioro Gopło, by odnaleźć Szczurzy Stołp i obudzić śpiącego w nim potężnego maga, Kościeja. Ma on do wykonania specjalną misję, a narzędziami w jego rękach staną się magia i ludzie, których będzie przestawiał jak pionki na szachownicy.
Kazimierz Odnowiciel umiera, dosięgnięty klątwą Miecława. Na tronie polskim zasiada młody i zapalczywy Bolesław, którego historia nazwie Śmiałym. W jego cieniu pozostaje zazdrosny brat Władysław Herman. Obok niech dorasta Sieciech, sierota z możnego rodu Toporów.

Zbigniew, nieprawy syn Władysława Hermana i Krystyny, ukochanej Sieciecha, jest dzieckiem mroku i wybrańcem. Niedowidzi, ale posiada o wiele cenniejszy dar.
Kościej starannie wybiera swoje zabawki i realizuje plany, o których nikt nie ma pojęcia. Tymczasem w krainie bogów trwają zmagania z jednookim demonem Korgsem. Odpryski tej walki uderzą w Synów Drzew.
Druga część opowieści o słowiańskiej apokalipsie, po „Słowie i mieczu” podobnie jak poprzednią spięta jest narracyjną klamrą. Czytelnik wraz z bohaterem cofa się do przeszłości, by poznać wydarzenia, które doprowadziły do punktu wyjścia. Ponownie pojawią się bohaterowie znani z poprzedniego tomu – Żywia, Czcibor, biskup Aron i Andaj.
Mam wrażenie, że w tej części autor lepiej wyważył proporcje niż w poprzedniej. Odciął się nieco od ideologii i nadawania wszystkim Piastom jak leci samych demonicznych cech. O wiele ciekawszy jest Bolesław Śmiały ze wszystkimi swoimi wadami, ale i zaletami, niż jednoznacznie stojący po ciemnej stronie mocy jego przodkowie.
Sieciech zazwyczaj piętnowany jako zły duch i szara eminencja tamtych czasów, tym razem jest przedstawiany w nieco łaskawszym świetle. Może nie jako obrońca, ale mściciel dawnych bogów. U jego boku pojawia się Krystyna, o której pisali także inni autorzy powieści historycznych dotyczących panowania Bolesława Śmiałego. W „Imienniku” Bunsch przedstawił ją jako kochankę władcy i matkę jego nieślubnego syna. W „Ślepym demonie” odgrywa jeszcze ważniejsza rolę.
Teraz kilka słów o Kościeju. Postać pojawiająca się w mitologii słowiańskiej jako potężny czarodziej, u W. Jabłońskiego bardzo ładnie została spleciona z legendą o jeziorze Gopło i słynnym Popielu, którego zjadły myszy. W. Jabłoński często zresztą puszcza oko do czytelnika, wplatając w tekst kryptocytaty z innych dzieł. Jest i Goplana, królowa Gopła, powołana do życia przez J. Słowackiego w Balladynie i kronikarz skrzatów, Opałek.
Jeszcze wyraźniejsze niż w poprzedniej części są aluzje do Tolkiena. Podobieństwo elfów do Synów Drzew jest w tym tomie uderzające. Podobnie jak elfom w Śródziemu, tak i czcicielom dawnych bóstw, kończy się czas. Mogą oni odwlekać porażkę, ale nie mogą jej zapobiec. Ów smutek i świadomość nieuchronnego przemijania przepajający fabułę zastąpił znany z poprzedniej części gniew. I moim zdaniem jest to zmiana na lepsze. Fragmenty dotyczące walki z Gandami, poplecznikami Korsa, są najbardziej klimatyczne w tej części. Może z wyjątkiem całkiem egzotycznej dla nas magii ruskich wołchw.
Tematem wiodącym jest tak samo jak w poprzednim tomie walka o władzę, tym razem na dwóch poziomach. Nieśmiertelni mają własną wojnę, która oczywiście wpływa także na losy naszego świata. „Ślepy demon. Sieciech” to dopiero początek historii, więc trudno przewidzieć, jak ona się potoczy. Rozpoczętych zostało kilka wątków, które na razie toczą się swoim rytmem i czas pokaże, jak autor wykorzysta tkwiący w nich potencjał. Ciekawi mnie także, jak przedstawi wydarzenia związane z zabójstwem biskupa krakowskiego Stanisława. Bo i on sam, i Piotrawin pojawili się już w fabule, więc podejrzewam, że autor ma już pewien plan.
W. Jabłoński konsekwentnie staje po stronie przegranych, pokazując walkę czcicieli dawnych bóstw z chrześcijanami w nieco innym świetle niż znamy z lekcji historii. Umniejszenie roli tak nachalnej ideologii jaka była w poprzednim tomie, wyszła książce na dobre. „Ślepy demon. Sieciech” to klimatyczne, czerpiące z mitologii słowiańskiej, naszych narodowych baśni, legend i historii fantasy. Na razie prezentuje się dobrze, ale jak wiadomo, to koniec wieńczy dzieło – wiec czekam na zakończenie.

Autor: Witold Jabłoński  
Tytuł: „Ślepy demon. Sieciech”
Wydawnictwo: SuperNowa
Liczba stron: 333
Data wydania: 2015

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Karl Edward Wagner „Kane. Bogowie w mroku”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

…i do kotła wraca – Sarah J. Maas „Dwór mgieł i furii”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

A zaczęło się od kotła – Sarah J. Maas „Dwór cierni i róż”