Gdy król nie wrócił - Maggie Stiefvater „Przebudzenie króla” („The Raven King”)


Napiszę od razu na wstępie – „Przebudzenie króla”, wielki finał Kruczego Cyklu, rozczarowuje. To najsłabsza część serii. A wydawało mi się, że Maggie Stiefvater ma w ręku solidne karty na rozegranie wymyślonej przez siebie historii.
         Na początek trochę o fabule. W finale trzeciej części Piper obudziła demona, którego pod żadnym pozorem budzić nie należało. W czwartej niweczyciel przystępuje do dzieła, a celem jego działań staje się Cabeswater. Las zaczyna się zmieniać, ogarnia go mrok, drzewa chorują. Atak wymierzony w magiczny las dosięga związanego z nim maga – Adama i śniącego – Ronana.
         Tymczasem Gansey ma świadomość, że zostało mu mało czasu, więc poszukiwania Glendowera stają się coraz bardziej rozpaczliwe.

Spoilery
        
         Mój główny zarzut dotyczy sprawy dla mnie najważniejszej – odnalezienia Glendowera. Oś spajająca całą fabułę Kruczego Cyklu okazała się nieprawdziwa. Glendower nie żyje od stuleci, a więc całe poszukiwania były bezcelowe. Jest to zaskakujące posunięcie autorki, zwłaszcza że w fabule pojawia się uwolniona po stuleciach snu córka Króla Kruków i demon. Oni przeżyli, ich ułożono właściwie do snu, a wielkiego króla nie? Krok po kroku Stiefvater prowadziła czytelników do grobowca władcy i… nic. Jestem rozczarowana. Liczyłam na spotkanie z Glendowerem.


Nie rozumiem, skąd bierze się u autorów powieści młodzieżowych maniera łączenia wszystkich głównych bohaterów w pary. Nie inaczej jest w „Przebudzeniu króla”. Związek Adama z Ronanem jest chyba ukłonem autorki w stronę fandomu, ale nijak nie wynika z wcześniejszej fabuły. Zwłaszcza w przypadku zakochanego w Blue Adama. Ale fani chcą, to fani dostają. Jak widać.


         Polubiłam Kruczy Cykl Stiefvater za charakterystyczny klimat, momentami ocierający się o psychodelię, balansowanie między jawą a snem w świecie, który granic między tymi dwoma stanami nie stawia. Autorka zgrabnie prowadziła akcję, w każdym tomie dodając nowe, nieraz zaskakujące szczegóły dotyczące bohaterów, i kończyła je ożywczymi woltami. Jednak  w moim odczuciu to miała być książka o poszukiwaniu Glendowera i jego przebudzeniu, a wyszedł z tego wielki niewypał. Bez otoczki mitycznej historia nie prezentuje się już tak atrakcyjnie. Brakuje w niej czegoś magicznego i wyjątkowego.
         Historii o zakochanych w sobie nastolatkach ze zdolnościami paranormalnymi było wiele. Historii o bogatych chłopcach z renomowanej szkoły jeszcze więcej. A historii o Glendowerze nie było. I jego najbardziej mi brakuje.

Autor:  Maggie Stiefvater    
Tytuł:  „Przebudzenie króla”
Tłumaczenie: Piotr Kucharski
Cykl: The Raven Cycle
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 464

Data wydania: 2016

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Gang Brekkera - Leigh Bardugo „Szóstka wron” („Six of Crows”)