A zaczęło się od kotła – Sarah J. Maas „Dwór cierni i róż”
„Dwór cierni i róż” Sarah
J. Maas przeczytali już chyba wszyscy, więc i ja potrafiłam nadrobić
zaległości. Jest to pierwsza książka tej autorki po jaką sięgnęłam, więc nie
bardzo wiedziałam czego się spodziewać.
Dziewiętnastoletnia Feyra
mieszka z ojcem i dwójką starszych sióstr w nędznej chacie. Jest łowczynią,
poluje, by wyżywić rodzinę. A zima tego roku jest wyjątkowo sroga. Toteż Feyra
nie waha się przed zabiciem potężnego, szarego wilka. Niebawem w jej chacie
zjawia się Tamlin i żąda, by dziewczyna zapłaciła za swój czyn. Wilk był
mieszkańcem Prythianu, magicznej krainy z drugiej strony Muru. Zgodnie z
zapisami pradawnego Traktatu Feyra musi odpokutować swoją winę, udając się na
resztę życia do Prythianu.
Raz, baśń, dwa, mit
„Dwór cierni i róż” jest
przetworzoną wersją baśni o Pięknej i Bestii. Szkielet fabularny jest
identyczny – dziewczyna zabrana od ojca, która zamieszkuje u Bestii w pięknym,
tajemniczym zamku. Pojawiają się ikoniczne sceny z biblioteką i różami. No i
oczywiście koniec końców Bestia nie okazuje się taka straszna, na jaką wygląda.
Wręcz przeciwnie, potrzebuje pomocy do wyzwolenia się spod okropnej klątwy. W
historii Feyry i jej sióstr pobrzmiewają też echa baśni o Kopciuszku.
To jednak tylko jedna
warstwa baśniowych nawiązań obecna w powieści Maas. Równie ważne są odwołania
do angielskiego i szkockiego folkloru. Sama nazwa magicznych istot z drugiej
strony muru, fae, budzi oczywiste skojarzenia z krainą wróżek zwaną w tamtejszych
opowieściach Faerie. Stamtąd też pochodzi motyw umów, które owe istoty chętnie
zawierają ze śmiertelnikami, ale są one tak podchwytliwie skonstruowane, że
nigdy nie wychodzi to ludziom na dobre. Z tego samego źródła zaczerpnięta jest
postać Tamlina, którego szkocki folklor zna pod imieniem Tam Lin. No i jest
przecież bogge, niemal kropka w kropkę podobny do boggina.
A przecież mamy jeszcze
uniwersalne dla ludowych baśni motywy, jak choćby wypełnianie przez
bohaterkę/bohatera zadań niemożliwych do wypełnienia. Wspierają go w tym
istoty, które wcześniej doświadczyły jego dobroci.
Osobną sprawą są
mitologiczne motywy, które płynnie przenikają się z baśniowymi. Tutaj również
autorka wykorzystała je do konstrukcji fabuły (mit o Hadesie i Persefonie), jak
i zaczerpnięcia magicznych istot (nagi, połączenie węża z człowiekiem to stwory
znane z mitologii hinduskiej, a czerw Middegard to nasz dobry znajomy z
mitologii skandynawskiej, Midgardsom).
Jak widać, jest tego
naprawdę sporo. Ale po pierwsze – przetworzonych mitologicznych i baśniowych
motywów nigdy dość, a po drugie – mimo pewnej przewidywalności, Maas
ostatecznie rozegrała te wszystkie elementy po swojemu, tworząc coś ciekawego.
W szponach Young Adult
Literatura
dla młodych dorosłych dorobiła się już swojego kanonu. I gdyby przyłożyć
szablon do „Dworu cierni i róż” pasuje niemal idealnie. Mamy zatem młodą
bohaterkę, która oczywiście jest także narratorką powieści. I narracja
pierwszoosobowa jest tu sprawą kluczową.
Uwaga spoilery
W
tym momencie muszę odnieść się do zakończenia powieści, które zdecydowanie mi
się nie podobało. Autorka uznała, że nie może zabić swojej głównej bohaterki i
narratorki zarazem, więc po dramatycznej śmierci Feyry, ta dam, nastąpiło
zmartwychwstanie. Zupełnie nie rozumiem tego trendu w Young Adult (podobne
obiekcje miałam do zakończenia Trylogii Grisza). Dla mnie w takiej sytuacji
poświęcenie bohaterki jest bez sensu i staje się fabularną wydmuszką, a dramat,
który Maas zaserwowała w końcówce, tanim chwytem. Moja wina – jeszcze się nie
nauczyłam, że w powieściach tego typu odważne rozwiązania fabularne nie
przejdą.
Koniec spoilerów
Wracając
do schematów gatunku. Owa młoda bohaterka niczym specjalnym się nie wyróżnia.
Poznajemy ją jednak w przełomowym momencie jej życia i owa na pozór zwykła
dziewczyna w ostatecznym rozrachunku jest siłą, która zmienia świat.
Wszystko
to doskonale do Feyry pasuje, ale jest ona nieźle napisaną bohaterką, nie damą
w opałach. Wzbudziła we mnie sympatię, a nie irytację. Dziewczyna jest na
wskroś ludzka, ma swoje wady, nie jest chodzącym wzorem cnót. Choć mądrością to
ona nie grzeszy – jak można iść samej prosto w paszczę lwa?
Z postaci kobiecych
bardzo dobre wrażenie wywarła na mnie Nesta. Czekam na rozwinięcie jej wątku,
gdyż widzę w nim duży potencjał.
Tamlin,
bestia, hm… Co by tu o nim napisać. Nie jestem już docelowym czytelnikiem
literatury Young Adult, ten pociąg już odjechał, dlatego gdy czytam, że bohater
jest nieziemsko przystojny, cudowny i tak dalej to serce mi nie przyspiesza, a
wręcz przeciwnie, uśmiecham się tylko. Poza tym jest on, jak na głównego
bohatera, dziwnie bierny i właściwie odniosłam wrażenie, że sam niewiele robi,
czekając, aż Feyra załatwi wszystko sama.
Jest
też oczywiście ten trzeci (no co, trójkąt musi być), także nieziemsko
przystojny i obdarzony wspaniałymi mocami.
Amarantha,
czarny charakter całej historii, wywarła na mnie raczej kiepskie wrażenie. Jest
to bardzo słabo przedstawiona postać, nie dowiadujemy się wiele o niej samej, a
przecież z wzmianek na jej temat można by wnioskować, że tak przebiegła istota
nie dałaby się wystrychnąć na dudka Feyrze.
A więc
„Dwór
cierni i róż” nie jest powieścią wybitną. To lekkie, przyjemne czytadło,
prawdziwy kocioł motywów baśniowych i mitologicznych, intensywnie doprawiony historią
miłosną. Szczerze mówiąc, Maas zaskoczyła mnie trochę ilością scen erotycznych
– niekiedy dość zabawnie napisanych. Jednak w sumie całkiem mi się podobało, a
że jest już następny tom – spodziewajcie się niebawem recenzji.
Wpis bierze udział w wyzwaniu „Czytam fantastykę V” z blogu „Magiczny
świat książki”.
Autor: Sarah J. Maas
Tytuł: „Dwór cierni i róż”
Cykl: Dwór
cierni i róż
Tłumaczenie: Jakub
Radzimiński
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 524
Data wydania: 2016
Co do spoilerów - no właśnie :D A tutaj... to nie jest jeszcze szczyt możliwości Maas^^
OdpowiedzUsuńMaas faktycznie robi taki baśniowo-mitologiczny misz-masz. Fajnie wypunktowałaś te odwołania, bo Tam Lina czy odwołania do szkockiego folkloru jeszcze wyłapuję, ale już stworów z mitologii hinduskiej nie.
O, Nesta jest super :D Ja tam lubię Feyrę, ale no właśnie... Mnie najbardziej wkurzyło to, ze nie mogła rozgryźć tej zagadki prostej zagadki. W ogóle co ja się będę rozpisywać, zgadzam się z tym, co napisałaś o bohaterach ;)
Czasem mam wrażenie, że to taki harlequin fantasy. No ale lubię te książki, lubię. Strasznie też lubię się ich czepiać. To chyba się składa na moje lubienie Maas ;)
Odnośnie spoilerów - weź mnie nawet nie strasz, że może być jeszcze gorzej ;)
UsuńFeyra nie jest najgorsza, ale inteligencją to ona nie grzeszy, oj nie. Podobnie zresztą jak Amarantha. Zagadka rzeczywiście jest dość prosta, nawet Gollum zadawał trudniejsze.
Widzisz, narzekamy, narzekamy, a ja i tak czytam drugą część. Co ta Maas robi z ludźmi ;)
To miłego czytania :D Internet i ja lubimy drugą część najbardziej :D
UsuńNa razie jest nieźle, ale po pierwszym tomie obawiam się końcówki ;)
UsuńTrochę nie mój klimat - jedank dużo słyszałam o tej pozycji i coraz bardziej zaczyna mnie ona ciekawić.
OdpowiedzUsuńTwoja bardzo szczegółowa i dopracowana recenzja chyba przeważyła szalę na "tak" - i dodam tą książkę do listy 😉
Pozdrawiam serdecznie
Mimo pewnych słabości, myślę, że warto ją przeczytać. Zwłaszcza, że ponoć wszyscy już to zrobili ;)
Usuń