Baśń lodu i ognia – Katherine Arden „Dziewczyna z wieży”
Źle się dzieje na Rusi. Bandyci
podpalają wsie i porywają dziewczynki. Nikt nie wie, kim są. Pojawiają się znikąd
i znikają, nie zostawiając śladów. Czy to duchy czy ludzie? Strach narasta.
Tymczasem Wielki Książę Moskiewski Dymitr zastanawia się, czy nie wykorzystać
rozłamu w Złotej Ordzie i wyzwolić spod władzy Tatarów. Jednak wieści
przyniesione przez jego wiernego druga, Saszę, o tajemniczych bandytach,
sprawiają, że Dymitr rusza na ich poszukiwania. Niespodziewanie do wyprawy
dołącza młody chłopak na wspaniałym koniu, w którym Sasza ze zdumieniem
rozpoznaje swoją siostrę, Wasię, uważaną za zmarłą.
Dziewczyna z wieży Katherine Arden, druga część The
Winternight Trilogy, ponownie zabiera czytelnika do średniowiecznej, skutej
mrozem Rusi, gdzie wciąż jeszcze żyją pradawne demony na czele z panem zimy i
śmierci, Mrozem. Akcja
książki jest bezpośrednią kontynuacją tego, co zdarzyło się w Niedźwiedziu i słowiku, więc absolutnie
nie polecam zaczynać czytania od drugiej części.
Bardzo lubię baśniowe retellingi, a szczególnie
cieszą mnie takie, które sięgają po słowiańskie wierzenia. Dziewczyna z wieży to opowieść o Rusi, ale przede wszystkim nawiązuje
do folkloru słowiańskiego, który jest nam bardzo bliski i z pewnością lepiej
znany niż przeciętnemu anglojęzycznemu czytelnikowi. Choć autorka jest
Amerykanką, to dobrze odrobiła lekcję i rzeczą, która najbardziej urzeka mnie w
jej książkach, jest właśnie klimat. Surowa zima, niby niezbyt baśniowy krajobraz,
ale jednak. W pierwszej części historii o Wasi Arden napisała na nowo baśń o
Mrozie, w tym sięgnęła po chyba najbardziej znaną z opowieści z folkloru
rosyjskiego – o Kościeju Nieśmiertelnym i Żar-Ptaku.
Śmiało mogę napisać, że w drugim tomie opowieść wypływa na szerokie wody.
Bo Niedźwiedź i słowik to była jednak
dość kameralna historia, dziejąca się z dala od wielkiego świata. Tym razem
jednak przenosi się ona do wielkich miast i na moskiewski dwór, gdzie trwa brutalna walka o władzę i
pozyskanie łask księcia. W tym wszystkim próbuje się odnaleźć Wasia, której
życie zostało z góry zaplanowane – albo małżeństwo, albo klasztor. Innej opcji
nie ma. Ale Wasia buntuje się i chce żyć po swojemu, podróżować, zwiedzać
świat, choć nie jest to takie proste.
Mówisz jak dziecko. Wydaje ci się, że ktokolwiek w całym tym twoim świecie dba o to, czego ty chcesz? Nawet księżniczki nie dostają tego, czego pragną, a co dopiero zwykłe dziewczyny. W podróży nie ma dla ciebie żadnego życia, czeka cię tylko śmierć, prędzej czy później (s. 78).
Te słowa okazują się aż nadto
prawdziwe, bo świat jest dla samotnej dziewczyny śmiertelnym zagrożeniem. Nawet
jej zasługi nie mają znaczenia, gdy wychodzi na jaw, że jest kobietą. Świat ma
tylko jedno określenie dla takich niezależnych kobiet, które pragną żyć po
swojemu – czarownice – i pali je na stosach. Bardzo ciekawa jest pewna subtelna dekonstrukcja baśni dokonana przez
Arden w Dziewczynie z wieży. W
klasycznych baśniach księżniczki są uwalniane z wież przez dzielnych książąt i potem
żyją razem długo i szczęśliwie. Tutaj ślub jest początkiem zamknięcia, które
nigdy nie będzie miało końca. Owo gorzkie rozczarowanie dosięga Wasię, gdy
po latach odwiedza swoją siostrę.
W dzieciństwie marzyła o swojej pięknej siostrze, która mieszkała w pałacu, o Oldze jak z bajki i jej wspaniałym księciu. Ale teraz te dziecinne marzenia skurczyły się do tego: starzejąca się kobieta, majestatyczna i samotna, zamknięta w wieży, która chce uczynić ze swej córki prawdziwą damę, nie bacząc na cenę (s. 311).
Dziewczyna z wieży to także opowieść o przemijaniu, odchodzeniu magii ze świata ludzi. Ona
wciąż jest obecna, jednak pozbawione wiary zwykłych ludzi nadnaturalne istoty
słabną i odchodzą w zapomnienie. Płoszy je dźwięk kościelnych dzwonów. Dotyczy to wszystkich,
nawet tych najpotężniejszych. A w istocie, jeżeli traktuje się je dobrze, jak
Wasia, dba o nich i pamięta o drobnych uprzejmościach, to odpłacają się,
przychodząc z pomocą w najtrudniejszych momentach. Domowik strzeże domu i
rodziny, także bannik pomaga dziewczynie. Tylko ludzie, którzy przynieśli zło
ze sobą, powinni się ich bać.
To się kiedyś skończy, myślała Wasia. Ten cudowny świat, w którym para z łaźni może się okazać stworkiem wygłaszającym proroctwa. Pewnego dnia będą już tylko dzwony i procesje. Po czartach zostanie jedynie mgła i wspomnienia i może ledwie widoczny ruch w kłosach jęczmienia latem (s.291).
Dla mnie jedyną wadą powieści jest
jednak przewidywalność. Już od samego początku autorka zostawiła tak wiele
wskazówek dla rozszyfrowania tożsamości kluczowej postaci, że nie sposób było
się nie domyślić, kim ona jest. Wolałabym być trochę bardziej zaskoczona.
To w gruncie rzeczy drobiazg, bo Dziewczyna z wieży Katherine Arden bardzo
mi się podobała, nawet bardziej niż pierwsza część. Uwielbiam ten surowy klimat, słowiański folklor i budowanie własnej
historii przy wykorzystywaniu baśni znanych z rosyjskiego folkloru. W
końcówce padło kilka ważnych słów, które wskazują, czego może dotyczyć fabuła
finałowej części trylogii, a ja już nie mogę się doczekać.
Autor: Katherine Arden
Tytuł: Dziewczyna z
wieży
Tytuł oryginalny: The Girl in the Tower
Cykl: The Winternight Trilogy
Tłumaczenie: Katarzyna
Bieńkowska
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 511
Data wydania: 2019
Mam w planach tę serię. Myślę, że w tym wypadku przewidywalność nie będzie mi przeszkadzać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Kolejna seria, którą polecam :) W baśniach na pewną przewidywalność można przymknąć oko ;)
UsuńNiedźwiedź i Słowik jest dokładnie na trzecim miejscu na mojej liście do kupienia z wysokim priorytetem, pozwoliłam więc sobie nie czytać zbyt dokładnie bo nie chcę sobie zepsuć przypadkiem zabawy :)
UsuńSą tylko lekkie spoilery ;) A tak z ciekawości - co jest na pierwszych dwóch miejscach listy?
Usuń