Kosmiczna przygoda – „Babilon 5”



Rok 2258, dziesięć lat po wojnie Ziemi z Minbari, podczas której ludzkość znalazła się o krok od zagłady. Konflikt rozpoczął się od nieporozumienia, ale pochłonął mnóstwo ofiar. By zapobiec tego typu incydentom, wynikającym z nieznajomości zwyczajów innych ras, zdecydowano się na budowę stacji kosmicznej Babilon. Trzy pierwsze zostały zniszczone, czwarta zniknęła, jednak piąta rozpoczęła swoją działalność. Ma służyć lepszemu poznaniu się przez różne rasy zamieszkujące wszechświat, nawiązywaniu relacji handlowych oraz pokojowemu rozwiązywaniu sporów.
Na stacji wiele ras ma swoich ambasadorów, a do najważniejszych należą: Delenn (Mira Furlan) reprezentująca Minbari, Londo Mollari (Peter Jurasik) z Centauri, G’Kar (Andreas Katsulas) z Narnu oraz Kosh (Ardwight Chamberlain) reprezentujący Vorlonów. Ta ostatnia rasa budzi ogromną ciekawość wśród wszystkich. Vorloni są bardzo wysoko rozwiniętą cywilizacją, ale pilnie strzegą sekretów i nikogo nie wpuszczają na swoje terytorium. A samego Kosha nikt nie widział bez skafandra…
Stacją kierują Ziemianie. W pierwszym sezonie – komandor Jeffrey Sinclair (Michael O’Hare), a od drugiego – John Sheridan (Bruce Boxleitner). Dzielnie wspierają ich: komandor Susan Iwanowa (Claudia Christian), szef ochrony Michael Garibaldi (Jerry Doyle) oraz szef personel medycznego – doktor Stephen Franklin (Richard Biggs).  
Nikt nie podejrzewa, że niebawem przyjdzie zmierzyć się im z wrogiem, którego potęga przekracza najśmielsze wyobrażenia.


Całą historię wymyślił Joseph Michael Straczynski. Babilon 5 to pięć sezonów (po 22 odcinki każdy), choć pierwotnie serial miał się zakończyć na czwartym. Finałowy odcinek był już nakręcony, gdy Straczynski dostał zamówienie na jeszcze jeden sezon i dokręcił resztę, a finał przeniósł do piątego sezonu. Do tego dochodzi kilka filmów pełnometrażowych, w tym piloty seriali, których nigdy nie nakręcono. Wyemitowano jedynie kilkanaście odcinków Krucjaty (Crusade), której pilotem był film Alarm dla Ziemi (Call of Arms). To bardzo mało, zważywszy, że według planów Straczynskiego miała to być historia tak rozbudowana jak sam Babilon 5. Do tego dochodzą, książki, komiksy, gry… Babilon 5 jest serialem kultowym i po obejrzeniu całości stwierdzam, że zupełnie zasłużenie.

Po pierwsze, niesamowita głębia. Straczynski nie stworzył tylko serialu, on stworzył całe uniwersum, z rozbudowaną historią i kosmosem zaludnionym prze wiele rozumnych ras, mających swoją własną kulturę, tradycje i broń. Zaręczam, że szybko nauczycie się rozróżniać po kształcie okręty Minbari, Cieni czy Centauri, a  charakterystyczne sposoby powitań różnych ras także nie będą wam obce.
A przy tym wszystkim Babilon 5 oferuje widzowi opowiedzianą od początku do końca historię kosmicznej stacji. Fabuła jest doskonale przemyślana i na pozór nieistotne elementy okazują się ważne, a wszystko splata się w logiczną całość. Straczynski ma jednak problem z rozpoczęciem historii. Ekspozycja jest taka sobie, na początku dostajemy wiele różnych wątków, które nijak do siebie nie pasują. Odcinki zdają się opowiadać odrębne historie i dopiero potem okazuje się,  że nie były to żadne zapychacze i miały swoje znaczenie dla akcji. I o ile piętrowa, doskonale przemyślana i rozbudowana fabuła to znak firmowy Babilonu 5, to samo rozpoczęcie historii nie jest najlepsze.
Trzeba też pamiętać, że serial emitowano w latach 1993-1998, więc trochę wody w rzece upłynęło i pewne efekty specjalne nie są takie, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Z charakteryzacją obcych też trzeba się oswoić. Mnie zajęło to tak mniej więcej do dziesiątego odcinka, kiedy zupełnie przestałam zwracać uwagę na oldskulowe elementy, a finał pierwszego sezonu to już było wielkie bum. Nie zmienia to faktu, że pierwszy sezon uważam za najsłabszy, a drugi, trzeci i czwarty to czyste złoto. Jako że piąty dokręcono niejako w ostatniej chwili, czuć, że sporo najważniejszych wydarzeń już się rozegrało. Straczynski wprowadził tu elementy, które miał rozwijać w innych serialach z uniwersum, ale jak już pisałam wyżej, one nigdy nie powstały. Za to samo zakończenie jest cudowne i takie naturalne. Czas upływa, pewne więzi słabną, przychodzi czas by zamknąć drzwi i zgasić światło.


Babilon 5 doskonale miesza elementy przygodowe, niezbędną dawkę humoru ze znacznie ważniejszymi problemami. Właściwie nie ma takich, które by ominął. Stacja jest ludzkością w pigułce. Są wygrani i przegrani – pozbawieni pracy i środków do życia dogorywają w katakumbach. Robotnicy są słabo opłacani i mają kiepski sprzęt do dyspozycji, więc strajkują (a prowadzi ich wyglądający podejrzanie znajomo robotnik z wąsami). Serial pięknie opowiada też o potrzebie tolerancji, a dzięki zestawieniu ludzkiego kodeksu wartości z tradycjami innych planet stawia sprawy na ostrzu noża. Pouczający jest odcinek 1x10, gdy na stacji pojawiają się rodzice wraz z chorym synem. Nie zgadzają się jednak na operację, gdyż według ich wiary rozcięcie ciała oznacza utratę duszy. Gdy doktor Franklin, nie potrafiący zrozumieć takiej postawy, dokonuje operacji wbrew ich woli, zabijają syna. 
Do tego sporo w Babilonie 5 mówi się o terroryzmie i tchórzostwie polityków, którzy pójdą na wszelkie ustępstwa, byle tylko uniknąć wojny. Serial obnaża propagandę władz, które świetnie potrafią manipulować przekazywanymi wiadomościami. Nowomowa także jest obecna, a jakże. Propaganda sukcesu nakazuje przedefiniowanie takich pojęć jak ubóstwo, bieda czy przestępczość. W oficjalnym przekazie biedni i bezdomni zwyczajnie nie chcą pracować, a przestępcy to ludzie chorzy psychicznie.
Przez serial przewija się zatem mnóstwo wątków, które doskonale znamy z historii – powstania i upadki wielkich imperiów, kult jednostki i walka z tyranią, zagrywki polityczne w cieniu których nieważne stają się miliony ofiar, a wreszcie różne powody prowadzące do wojny – pragnienie ekspansji, traktowanie innych ras jak barbarzyńców, których trzeba ucywilizować bądź zniszczyć, a wreszcie pobudki rasowe i religijne.

Osobnym zagadnieniem jest kwestia telepatów, ludzi obdarzonych niezwykłymi zdolnościami. Zwykli obywatele się ich boją – słusznie zresztą – bo jedyną obroną są ich zapewnienia, że nic nie robią. Mało, prawda? Telepaci to nadludzie, a tacy zawsze chcieli przejąć władzę. Wojna wisi więc w powietrzu. Aby ich kontrolować, stworzono pyschopolicję i Korpus, a telepaci, którzy nie chcieli do niego wstąpić, musieli przyjmować leki wygłuszające ich zdolności. To oczywiście nie wróżyło dobrze, a lęk i wzajemna nieufność z obu stron rosła.

Do tego dochodzą dobrze poprowadzone postacie, w tym historia trudnej przyjaźni między przedstawicielami dwóch nienawidzących się ras – G’Kara i Londo Mollariego. Zaczyna się dość niewinnie, od wzajemnych dogryzek, aż dochodzi do tragicznej wojny i masowej eksterminacji, by wreszcie obaj dojrzeli do najwyższego poświęcenia. Piękne.

Całość uzupełnia znakomita muzyka, za którą odpowiada Christopher Franke. Charakterystyczna i znakomicie budując klimat, rozpoczynając od czołówki. Babilon 5 jest serialem absolutnie obowiązkowym dla wszystkich fanów science fiction i jednym z najlepszych seriali, jakie kiedykolwiek oglądałam.


Komentarze

  1. Ja od paru miesiecy nie mam czasu na seriale i chyba zostanę przy Star Treku. Dam może w grudniowe święta pierwszemu aktorskiwmu serialowi że świata Star Wars. Nie słyszałam wczesniej o Babilonie 5 może kiedyś go sprawdzę, bo wydaje się być interesujący.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, nie na darmo mówi się o nim, że to klasyka science fiction :) Ja jakoś do Star Treka nie mogę się zabrać. Może kiedyś :)

      Usuń
  2. Rzadko skuszę się na sci-fi. Ostatnio staram się do tego przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Babilon 5" to absolutna klasyka gatunku. Tylko początek trochę ciężki, ale potem jest znakomicie :)

      Usuń
  3. Gdzieś można obejżeć legalnie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Karl Edward Wagner „Kane. Bogowie w mroku”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

…i do kotła wraca – Sarah J. Maas „Dwór mgieł i furii”

A zaczęło się od kotła – Sarah J. Maas „Dwór cierni i róż”