Lena Oskarsson „Plac dla dziewczynek”
Chętnie czytam skandynawskie
kryminały. Od czasu do czasu lubię zanurzyć się w ich specyficzną, duszną i
pesymistyczną atmosferę. Jednak z Leną Oskarsson jest pewien problem, na który
nie zwróciłam uwagi, wypożyczając książkę z biblioteki. To pseudonim literacki
pod którym ukrywa się polski autor/autorka. Wydaje się to dość oczywiste,
zważywszy, że książka została wydana tylko w Polsce, a i o tłumaczu tego tytułu
w Internecie cisza. Niestety, książka poziomem nie dorównuje oryginalnym
produktom ze Skandynawii.
Miejscem
akcji są okolice jeziora Skiresjön. To zabita dechami okolica, do której nikt
obcy nie przyjeżdża, no chyba, że przez pomyłkę. To też Szwecja, ale nie ta,
którą widać w folderach reklamowych i
którą znamy z „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren. Obraz rajskiego dzieciństwa
jest przeciwwagą dla „Placu dla dziewczynek”. Tu dzieciństwo jest bowiem trudne
i upokarzające, pozostawia rany, których nie sposób uleczyć przez całe życie. Nawet
jeżeli wyjechało się w wielki świat i odniosło sukces.
Senną
atmosferę okolicy przerywa brutalne morderstwo Karin, lokalnej celebrytki,
jednej z tych, którym się powiodło. Lokalna policja prowadzi niezdarne
śledztwo. Na własną rękę mordercy szuka także Zuza Wolny, imigrantka z Polski.
Magister sztuki z fałszywym dyplomem z pielęgniarstwa. Ma w tym własny cel –
pragnie sprowadzić do Szwecji brata cierpiącego na Zespół Downa.
Jak to zwykle w
kryminałach typu skandynawskiego bywa, by wyjaśnić morderstwo, trzeba cofnąć
się do przeszłości i tam poszukać odpowiedzi. A zgadnąć, kto zabił, jest
niezwykle trudno. Ja przynajmniej zostałam zaskoczona.
„Plac
dla dziewczynek” nie jest lekturą przyjemną. Po jakimś czasie czytelnik zaczyna
dusić się w klimacie okolic jeziora Skiresjön. Tutaj nie ma sympatycznych
bohaterów, każdy ma niejedno za uszami. Autorka wręcz obsesyjnie powraca do
erotyki, która przewija się przez całą powieść. Wszyscy bohaterowie skupiają
się tylko na seksie. Akcja wlecze się dość leniwie, więcej miejsca poświęca się
rzeczom zupełnie bez znaczenia dla fabuły. Przydałyby się solidne nożyczki. Nie
sposób jednak odmówić autorce trafności w tworzeniu portretów psychologicznych
bohaterów.
Po
lekturze „Placu dla dziewczynek” stwierdziłam, że równie dobrze mogłabym nie
czytać tej powieści. Zdarzyło mi się przy niej ziewać lub skrzywić z
niesmakiem. Owszem, wyjaśnienie zagadki, kto zabił, jest zaskakujące, ale w
tekście brak było przesłanek, by czytelnik mógł sam odnaleźć mordercę. Poza tym
nie wszystkie wątki zostały domknięte i w efekcie intryga sprawia wrażenie nie
dość przemyślanej. No i powiedzmy sobie szczerze – Zuza Wolny Sherlockiem nie
jest. Ba, nawet do Watsona jej daleko.
Czyli
jednak – jak kryminał skandynawskiego typu to tylko oryginalny.
Autor: Lena
Oskarsson
Tytuł: „Plac
dla dziewczynek”
Tłumaczenie: Zygfryd
Radzki
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 388
Data
wydania: 2012
Komentarze
Prześlij komentarz