Świat czterech kobiet – Joanna Bator „Gorzko, gorzko” (recenzja)

 

Berta wychowywana jest tylko przez ojca, który od dzieciństwa szkoli ją w przygotowywaniu mięsnych wyrobów. Oprócz pracy dziewczyna namiętnie pochłania podrzędne romanse i marzy o wspaniałym życiu w złotej Pradze. Gdy na jej drodze staje przystojny wędrowny handlarz, który z niejednego pieca chleb jadał, naiwna dziewczyna przepada z kretesem.

Niechciana córka Berty, Barbara, wychowuje się w niemieckim sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne. Potem przychodzi II wojna światowa, a Barbara trafia do polskiej rodziny. Zawsze chowa się po kątach, przekonana, że na nic w życiu nie zasługuje i chomikuje fanty na czarną godzinę.

Za to Violetta – przez V i dwa t – ma zupełnie inne oczekiwania. Nigdy nie zadowala się tym, co ma, marzy się jej wielki świat i przystojny gwiazdor, który wreszcie dostrzeże jej ukryty potencjał i zakocha się bez pamięci. Violetta nigdy nie żyje tu i teraz, zawsze czeka na coś, co ma nadejść, zatraca się w złudzeniach i własnej wyobraźni, wiecznie kogoś gra. Do wspaniałego świata, który na nią czeka, nie pasuje córka Kalina, więc zostawia ją pod opieką babci Barbary.

To właśnie Kalina postanawia odkryć nieznaną historię rodzinną, pisaną nie przez mężczyzn, którzy byli nieobecni, lecz przez kobiety.

Gorzko, gorzko Joanny Bator to saga rodzinna rozpisana na cztery pokolenia i portrety czterech zupełnie różnych bohaterek. Mimo odmiennych charakterów w ich losach przeplatają się te same wątki, doświadczenia, traumy. Jest w tym pewne fatum, bo nawet bez znajomości historii rodzinnych i postanowień, że nie powtórzy się błędów matek, córki kończą tak samo. Bator kreuje świat powtórzeń i zapętleń, w którym pojawiają się te same miejsca (nawet jeśli w międzyczasie w związku z wojenną zawieruchą zmieniły nazwy), kolejni członkowie rodzin, te same tematy i motywy. Jest w tym pewien fatalizm podkreślany przez nadawanie postaciom znaczących nazwisk. To od razu nakierowuje czytelnika na rolę, jaką pełnią w opowieści. Czy będą ulotni i piękni jak maj, czy niosący nieszczęście i nie potrafiący się odczepić jak bida czy też niczym papugi przeniosą na innych swoje własne traumy. Trochę w Gorzko, gorzko jest też realizmu czy może myślenia magicznego. Tutaj duchy wrzeszczące za ścianą czy ofiary składane w postaci pączków są częścią rzeczywistości, ale nadają tej prozie specyficzny klimat.

Całość została mocno osadzona w konkretnym czasie historycznym i miejscu. W tle zachodzą procesy przemianowywania dawnych niemieckich nazw na polskie, odchodzenie w niepamięć dawnych mieszkańców. A wszystko to na Dolnym Śląsku – w Unisławiu, Sokołowsku czy Wałbrzychu. Wielka historia nie jest tematem tej powieści, ale w oczywisty sposób wpływa na losy bohaterek.

Gorzko, gorzko, błagały na dwa głosy Barbara i Kalina, zaklinając nie tylko osy, ale wszystkie złe moce, które chciałyby nas użreć teraz i w przyszłości i na wieki wieków amen (s. 549).

Gorzko, gorzko – owo zaklęcie, którego Barbara uczyła Kalinę, nie pomogło w uniknięciu dramatycznych chwil. I nie tylko im, bo Bator w szerszym tle przedstawia także losy innych bohaterek – służącej, matki, która straci wszystkich synów na wojnie czy kobiet zamieszkujących w kamienicy przy placu Górnika. Mężczyźni w ich życiu, jeżeli już zostają na dłużej, są raczej przeszkodą niż pomocą, a kobiety jakoś próbują sobie z nimi radzić.

Książka Bator jest ciekawa także pod innym względem, bo w tej kobiecej sadze właściwie nie ma miłości. A przynajmniej nie jest ona taka, do której się przyzwyczailiśmy. I nie chodzi tylko o relacje erotyczne, ale także, a może przede wszystkim, miłość matczyną. Ona trwa gdzieś w niedopowiedzeniach.

Bator zdecydowała się na zabieg pisania fragmentów dotyczących poszczególnych bohaterek w nieco inny sposób. Najbardziej charakterystyczny jest związany z Violettą, bo zmanierowany, rozedrgany, przesadnie ekscytujący, dokładnie taki jak sama bohaterka. A przy okazji typowy dla tanich pisemek zajmujących się sensacjami. Styl rozdziałów Barbary jest suchy, niemal reporterski. To proza bardzo sensualna, nie brak w niej erotyzmu czy naturalistycznych opisów uboju zwierząt i szykowania z nich kiełbas.

Gorzko, gorzko Joanny Bator to historia czterech kobiet, skomplikowanych relacji między nimi i światem. Nie brak tu poczucia fatalizmu, a w świetnie skonstruowanych bohaterkach niejedna z nas odnajdzie kawałek siebie.


Autor: Joanna Bator

Tytuł: Gorzko, gorzko

Wydawnictwo: Znak

Liczba stron: 654

Data wydania:  2020

Komentarze

  1. Przeczytanie tej książki planuję już od dłuższego czasu i na pewno kiedyś to zrobię.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tylko marzyciele mogą uratować światy – Laini Taylor „Muza Koszmarów”

Królowa zrodzona z rycerskich marzeń – Feliks W. Kres „Pani Dobrego Znaku” (recenzja)

Z bezmiaru eonów wypełzają – „Koszmary” H. P. Lovecraft, Hazel Heald

Tylko metal ocali świat – Grady Hendrix „Sprzedaliśmy dusze” („We Sold Our Souls ”)

Los jest nieubłagany – Bernard Cornwell „Excalibur”