Życie jak partia szachów – Dan Simmons „Trupia otucha” („Carrion Comfort”)
Chełmno,
rok 1942. Saul Laski jest więźniem hitlerowskiego obozu. Lecz to nie będzie
najgorszy koszmar, jakiego doświadczy. Zetknie się z przerażającym złem, bez
trudu łamiącym wolę człowieka i dokonującym gwałtu na jego umyśle. Saulowi
udaje się przetrwać, ale tych przeżyć nigdy nie zapomni.
Charleston, rok 1980. Trójka starych przyjaciół spotyka się, aby podsumować swoje osiągnięcia w Grze. Na pozór wydaje się to nieszkodliwym zajęciem, szybko jednak okazuje się, że pod niewinnym kryptonimem ukrywa się zdobywanie punktów za zbrodnie dokonywane za pomocą pionków, osób kontrolowanych przez trójkę starych przyjaciół. Posiadają oni szczególną umiejętność, Talent, jak sami go nazywają, dzięki któremu mogą przejmować kontrolę nad umysłami innych ludzi. W Charleston dochodzi do serii morderstw. Natalie, córka jednej z ofiar, miejscowy szeryf i Saul Laski, który zetknął się już z osobami obdarzonymi Talentem, łączą siły, by powstrzymać te groźne istoty.
Trupia otucha to jedna z wcześniejszych powieści Dana Simmonsa. Rozpisana na ponad tysiąc stron historia ma wiele wątków i bohaterów. Gatunkowo nie jest to horror, bo choć zawiera elementy nadprzyrodzone, o wiele więcej tu thrillera i scen rodem z powieści sensacyjnej. Simmons reinterpretuje w niej mit wampira. Osoby obdarzone Talentem nie są ani zabójczo piękne ani nieśmiertelne. Choć sami wierzą, że dzięki Żerowaniu przedłuża się ich życie, to jednak nie jest to eliksir nieśmiertelności. Bardzo ciekawym zabiegiem było wprowadzenie rozdziałów pisanych z perspektywy tych złych. Melanie Fuller wydaje się nieszkodliwą staruszką, zmęczoną zabijaniem i pragnącą wycofać się z Gry. Szybko jednak okazuje się, że to tylko maska, która zwodzi czytelnika. Melanie nie ma żadnych skrupułów, jeżeli coś nie idzie po jej myśli. Narzeka na współczesny świat i przemoc, bez mrugnięcia okiem zabijając dzieci. Nieprzeciętna moc deprawuje, a wampiry z Trupiej otuchy nie potrafią się jej oprzeć. Tym co je różni, jest zakres potrzebnej im władzy. Jednym wystarczy kontrolowanie niewielkiej ilości osób, inni wpływają na międzynarodową politykę, a jeszcze inni chcieliby traktować cale narody jako pionki. Terminologia szachowa pojawia się nieprzypadkowo, jedną z rozrywek wampirów jest bowiem granie ludzkimi szachami i finałowa scena konfrontacji na szachownicy robi piorunujące wrażenie. Simmons obrazowo opisuje Żerowanie jako gwałt na umyśle, gorszy od fizycznej przemocy, a najbardziej przerażający jest fakt, że ofiary się od niego uzależniają. Wiedzą, że robi im krzywdę, ale są jak narkomani, pragną więcej.
Ubolewam nad natężeniem przemocy we współczesnym świecie. Zdarza mi się autentycznie popadać w rozpacz, tonąć w tej bezdennej otchłani bez przyszłości, którą Hopkins nazwał trupią otuchą. Śledzę amerykańskie krwawe jatki, przypadkowe zamachy na papieży, prezydentów i niezliczonych innych ludzi, i zastanawiam się, czy osób obdarzonych Talentem jest po prosu dużo więcej, czy też rzeźnia stała się współczesną codziennością (s. 30).
W Trupiej otusze Simmons zastanawia się także nad mechanizmem rodzenia się przemocy. Wplecenie w fabułę obozów koncentracyjnych, gigantycznych fabryk śmierci, jest punktem wyjścia dla takich rozważań, a przemocy i morderstw jest w tej książce naprawdę sporo. Interesujące jest w tym kontekście postrzeganie wampirów nie jako jednostek wybitnych, nadludzi, jakim mienili się hitlerowcy, lecz upośledzonych ewolucyjnie, którzy zatrzymali się na etapie typowym dla gatunków niższych. I rzeczywiście, choć często postrzegamy współczesność jako wyjątkowo brutalną epokę, to jednak jest ona najbezpieczniejszą z dotychczasowych.
Zdecydowanie najciekawszym z protagonistów jest Saul Laski, którego wendeta jest dobrze napisana i umotywowana. Natalie wypada dużo słabiej pod tym względem, bo choć też motorem napędowym jej działań jest zemsta, to poza nią nie ma zbyt wiele osobowości. Dzięki niej Simmons pokazał jednak rasistowską rzeczywistość początku lat osiemdziesiątych.
Simmons pisze zazwyczaj długie, obszerne powieści. Nie mam nic przeciwko temu, ale czytając Trupią otuchę trafiłam na momenty, które wydawały się niepotrzebne, niczego nie wnoszące. Wciąż czyta się tę powieść bardzo dobrze, akcji jest sporo, ale mniejsza objętość w tym przypadku by nie zaszkodziła. Jednak finalnie Simmons wychodzi obronną ręką, tworząc ciekawy miks gatunkowy w którym zastanawia się nad tkwiącą w ludzkim gatunku skłonnością do przemocy.
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Vesper.
Autor: Dan Simmons
Tytuł: Trupia otucha
Tytuł oryginalny: Carrion Comfort
Tłumaczenie: Wojciech
Szypuła
Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 1037
Data wydania: 2023
Temat bardzo ciekawy, ale wampiry to nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńTu są mocno nietypowe wampiry, więc może ci się spodobać :)
Usuń