Planeta inna, lecz ludzie tacy sami – Kim Stanley Robinson „Czerwony Mars” („Red Mars”)

 


Mars od wieków fascynuje ludzkość. Jego kolonizacja staje się koniecznością dla przeludnionej, targanej konfliktami i niemal pozbawionej już surowców naturalnych Ziemi. Na Czerwoną Planetę wyrusza starannie wyselekcjonowana setka osób. Mają oni być pionierami, którzy przygotują nowy świat. Każdy z nich ma inne marzenia, plany i poglądy. Gdy na Marsie pojawia się coraz więcej ludzi, rozdźwięki przybierają na sile.

Czerwony Mars Kima Stanleya Robinsona to pierwsza część Trylogii marsjańskiej. Pierwsze polskie wydanie to już biały kruk, na szczęście wydawnictwo Vesper pokusiło się o wznowienie. Czerwony Mars to książka napisana z rozmachem, jej akcja obejmuje kilkadziesiąt lat. Robinson zdecydował się też na dość nietypowy zabieg, ponieważ początkowy rozdział z istotnym dla całości wydarzeń momentem, w linii czasowej powinien znaleźć się znaczenie później. Pozornie mogłoby się wydawać, że w ten sposób autor chce pokazać główne motywacje postaci, jednak tak nie jest. Oddając głos różnym bohaterom, patrząc na wydarzenia na Marsie różnymi oczami, wyraźnie widać, jak wielka jest różnica między tym, co sami o sobie sądzimy, a tym, jak nasze postępowanie odbierane jest przez innych.

W Czerwonym Marsie jest sporo typowego dla hard science fiction żargonu, drobiazgowych opisów Marsa, ale koniec końców najważniejszy jest człowiek. To właśnie ludzie, a nie sama Czerwona Planeta, pełna przecież przeróżnych niebezpieczeństw, okazują się dla siebie najzaciętszymi wrogami. Autorowi dobrze udało się uchwycić fakt, że nawet z dala od Ziemi niektórzy ludzie nie oderwą się od swoich korzeni, od kultur i religii, które ich ukształtowały, co będzie skutkowało nieustannymi napięciami. Na to nakładają się różne wizje rozwoju. Niektórzy nie dbają o nic, poza zyskiem, inni chcą zachować Mars w możliwie niezmienionym stanie. A do tego dochodzą narastające konflikty z Ziemią. Gdy ludzie na Czerwonej Planecie budują swoje własne społeczeństwo, siłą rzeczy coraz mocniej oddzielają się od macierzystego świata. Zaczynają budować własne mity i opowieści, zmieniają się. Do tego tygla Robinson dorzuca wynalezienie kuracji, która znacznie przedłuża życie. To dobra wiadomość, ale niekoniecznie dla zmagającej się z gigantycznym przeludnieniem Ziemi. Mars wydaje się być idealnym rozwiązaniem, sposobem na pozbycie się kłopotów, ale ludzie uważający Czerwoną Planetę za dom mają już inne plany. Tym samym książka zahacza o kwestie kolonializmu, który ma się doskonale nawet w przestrzeni kosmicznej.   

Nawet nie mając wyobraźni, nie sposób nie dostrzec naszej potęgi. Może dlatego wszystko staje się ostatnio takie dziwne, może z tej właśnie przyczyny wszyscy mówią teraz o posiadaniu, o władzy, o walce… Wysuwają jakieś żądania. Ludzie sprzeczają się, jak ci starzy bogowie na Olimpie, ponieważ są obecnie niemal tak samo potężni jak byli tamci (s. 519).  

Do tego dochodzi konflikt o dostęp do surowców, w które Mars obfituje. Nowi koloniści traktują planetę po prostu jako kolejne miejsce dobrze płatnego kontraktu. A gdy się okazuje, że nie tak łatwo będzie z niego wrócić, stają się rozgoryczeni. Ludzie nie mający nic do stracenia, stają się niebezpieczni, a Mars dojrzewa do rewolucji.

Czerwony Mars Kima Stanleya Robinsona to książka charakteryzująca się dużym rozmachem, rozpisana na wielu bohaterów i szereg lat, pokazująca narodziny i rozwój nowej społeczności. Ma drobne wady, jak niemal cudowne rozwiązywanie pojawiających się problemów naukowych, ale jako całość oceniam ją bardzo wysoko i z pewnością sięgnę po kolejne tomy.  

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Vesper.  


Autor: Kim Stanley Robinson      

Tytuł: Czerwony Mars

Tytuł oryginalny: Red Mars

Tłumaczenie: Ewa Wojtczak

Wydawnictwo: Vesper

Liczba stron: 919

Data wydania: 2023

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Gang Brekkera - Leigh Bardugo „Szóstka wron” („Six of Crows”)

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4