Marek Krajewski „Erynie”

Marek Krajewski to już doskonale znana marka w polskich kryminałach. Tym razem jednak nie będzie spotkania  z Breslau i Eberhardem Mockiem. Akcja powieści osadzona została we Lwowie tuż przed wybuchem II wojny światowej, a główny bohater to komisarz Edward Popielski. Jednak mimo tych zmian klimat pozostał bardzo podobny.
         Lwów, kolorowy i charakterystyczny, z własną gwarą, stylem życia, wydaje mi się nawet ciekawszym miastem niż Wrocław. Widać, że autor odrobił prace domową. Byłoby bowiem dziwne, gdyby lwowiacy nagle jak jeden mąż zaczęli przemawiać piękną polszczyzną. Również szczegóły topograficzne pomagają wczuć się w akcję.
         Popielski to kolejny bohater, który do ideałów nie należy. Nawet nie bardzo wiadomo, czy można go polubić. Jedno jest pewne: to chodząca indywidualność i z pewnością można się go przestraszyć. Sam bohater opisuje swoje życie w następujący sposób:
Moje życie jest uporządkowaną funkcją okresową, której minima – obżarstwo, pijaństwo i rozpusta oraz maksima – głodówki, abstynencja i celibat – następują po sobie z matematyczną regularnością.
         Lwowem, w którym czuć już duszący niepokój nadciągającej wojny, wstrząsa wyjątkowo odrażająca zbrodnia – brutalne zabójstwo dziecka. Komisarz Popielski, na którego wszyscy liczą, nie pali się do rozwiązania sprawy. O mord opinia publiczna oskarża Żydów, wzmagają się nastroje antysemickie. Śledztwo, którego podjął się w końcu bohater, zaważy na całym jego dalszym życiu, w którym niebagatelną rolę odegrają Erynie – greckie boginie, personifikacje zemsty. Były ich trzy – Alekto (Niestrudzona), Tyzyfone (mścicielka, która szczególnie zajadle ścigała zabójców) oraz Megajra (Wroga). 
         Nie jestem fanką kryminałów i czytam właściwie tylko te, które wychodzą spod pióra Marka Krajewskiego. „Erynie” oferują mroczną, zawiłą intrygę, świetną klamrę czasową spinającą w całość historię oraz zaskakujące zakończenie. Tu nie ma cukierkowych, radosnych zakończeń, w których bohater odnajduje mordercę, przy okazji poznaje piękną kobietę i żyją razem długo i szczęśliwie… Jest inaczej, nie „po amerykańsku”, niepokojąco i mrocznie. Nie pozostaje nic innego tylko czytać.

Autor: Marek Krajewski  
Tytuł: „Erynie”
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 272
Data wydania: 2010

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Karl Edward Wagner „Kane. Bogowie w mroku”

A zaczęło się od kotła – Sarah J. Maas „Dwór cierni i róż”

Raz na zawsze król – Bernard Cornwell „Zimowy monarcha”

Gdzie się podziała Klementyna Kopp? - Katarzyna Puzyńska „Dom czwarty”