Marcin Pągowski „Zima mej duszy”
„Zima mej duszy” to debiut Marcina
Pągowskiego, który zawiera trzy opowiadania: tytułowe „Zima mej duszy”, oraz
„Audovera” i „Cena ułudy”.
Wszystkie
łączy w jedno główny bohater – Hedaard. Jeżeli ktoś odpuszcza sobie czytanie
tego, co wydawca umieszcza na tylnej okładce, to owszem, zagadka Hedaarda może
być zagadką. Ja zawsze zaczynam od przestudiowania okładki, więc tożsamość
bohatera nie była zaskoczeniem. No i kupiłam tę książkę, bo spodobał mi się
tytuł ;)
Zaczyna
się od „Zimy mej duszy” – czytam i po kilku stronach odczuwam zniechęcenie.
Karczma, bohater w drodze, który z lekka trąci mi Geraltem, jakiś tam trójkąt
miłosny… Na szczęście, potem jest już lepiej. Pągowski oparł swój świat fantasy
przede wszystkim na religii, która przypomina chrześcijaństwo, ale z jednym
wyjątkiem – Mesjasz okazał się zbuntowany. Poza tym – bolączki, reformy,
herezje i wojny w imię jedynej prawdy pozostały takie same. Ale wracam do „Zimy
mojej duszy”. Nadchodzi noc Samhain, pęka granica między światem żywych i
umarłych, po świecie grasuje Vel zwany też Morem i jego zgraja diabelskich
ogarów, a struchlali ludzie zamykają się w czterech ścianach i pod
przewodnictwem Guślarza odprawiają obrzęd dziadów. Także kobieta Hedaarda tej
nocy zrobi coś nieoczekiwanego.
Wielkie
brawa za sięgniecie do mitologii słowiańskiej oraz postać Küki. Ostatecznie,
Polacy nie gęsi i też swoje dziady mają ;)
„Audovera”
to najkrótsze i moim zdaniem najsłabsze opowiadanie z trójki zamieszczonej w
zbiorze. Prosta, kameralna historia pewnego naszyjnika. I kolejna odsłona
Hedaarda i jednej z jego kobiet. Czyta się miło, ale nic poza tym.
„Cena
ułudy” także nawiązuje do mitologii słowiańskiej. Tym razem Hedaard występuje w
roli inkwizytora, który udaje się na prowincję, by zbadać sprawę zaginięcia
brata Kastyna. Miejscowi twierdzą, że w okolicy grasuje strzyga, która może
mieć związek z przeklętym rodem Reczów. Jaka jest prawda i czego naprawdę szuka
Hedaard – tego nie zdradzę. Nie będę wam odbierać przyjemności z lektury.
Widać,
że autor ma wizję świata, który buduje w analogii do naszego. Obficie czerpie
przy tym z rodzimej mitologii. Z okładki wyczytałam, że takie sprawy go
pasjonują, gdyż zajmował się kwestią, w jakiż to sposób nasi przodkowie
walczyli z upiorami. Ba, poświęcił temu pracę magisterską.
Podjął
też całkiem udaną próbę stylizacji językowej na mowę średniowieczną. Fragmenty
„Pisma” nawiązują oczywiście do „Księgi ksiąg” czyli „Biblii”, no ale chyba to
akurat sprawa oczywista. W podobnym stylu napisany jest „Appendix”, na który
składają się fragmenty różnych ksiąg ze świata Heddarda.
Podsumowując,
„Zima mej duszy” to porządne, rozrywkowe fantasy, które nad zagraniczne elfy i
smoki przedkłada rodzime upiory i strzygi. Kto lubi „Wiedźmina” nie zawiedzie
się.
Autor: Marcin
Pągowski
Tytuł: „Zima
mej duszy”
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 324
Data wydania: 2011
Komentarze
Prześlij komentarz