„Poldark” 2015


       Jeżeli BBC produkuje kolejny kostiumowy serial, to możecie być niemal pewni, że wcześniej czy później go obejrzę i radośnie poinformuję Was o tym na blogu. Przystępując do oglądania, nie znałam tej historii. Wiedziałam, że jest to ekranizacja początkowych tomów sagi Winstona Grahama, a autor wysmażył ich o Poldarku aż dwanaście. Z tego co wiem – nie wydano ich w Polsce, ale jak serial dobrze się przyjmie, myślę, że jest szansa publikację z filmowymi okładkami.

         Ross Poldark wraca po do domu po przegranej przez Wielką Brytanię wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Tu czeka go wiele przykrych niespodzianek. Został uznany za zmarłego, jego ojciec nie żyje, majątek jest obrazem nędzy i rozpaczy, a ukochana Elizabeth, która miała czekać na jego powrót, właśnie szykuje się, by poślubić innego mężczyznę, nota bene, kuzyna Rossa, Francisa Poldarka.
         Jak widać, bohater od początku ma pod górkę, ale wcale nie zamierza wyjechać i zapomnieć o przeszłości. Co zresztą zadowoliłoby wielu. Poldark zostaje i podejmuje próbę odbudowania majątku i dawnej pozycji. Niespodziewanie dla samego siebie znajduje miłość (jak wiadomo klin najlepiej wybijać klinem) w osobie najętej do służby chłopskiej córki Demelzy. Zyskuje także wielu wrogów, w tym najbardziej wpływowego i zaciętego, który trzyma w garści co najmniej pół Kornwalii – George’a Warleggana.  
         Na pozór nie jest to historia specjalnie oryginalna. Trójkąt miłosny, rywalizacja z zaciętym antagonistą, podnoszenie się z ruiny – to tematy jakie świetnie znamy i nie raz widzieliśmy. Jednak „Poldark” podaje je w tak zadziwiająco świeży i lekki sposób, że wcale nie miałam wrażenia, że oglądam coś wtórnego.
         Na pewno duża w tym zasługa aktorów. Pierwsze skrzypce gra Aidan Turner w roli Rossa Poldarka. Z pewnością kojarzycie go z roli pięknego krasnoluda Kiliego w „Hobbicie”. Tutaj jest trochę bohaterem romantycznym – z rozwianym włosem, w rozchełstanej koszuli walczy sam przeciwko wszystkim o lepsze życie nie tylko dla siebie i swojej rodziny, ale także dla zwykłych ludzi, za których czuje się odpowiedzialny i którym pomaga wyjść z opresji, nawet jeżeli przy okazji musi wejść w konflikt z prawem. Do tego ma niewyparzony język i nie potrafi ukrywać tego, co myśli. Czyli wszystkie te cechy, które lubię. A do tego jest przystojny, co absolutnie nie przeszkadza ;) Swoją drogą, jego blizna jest chyba najmniej szpecącą ze wszystkich filmowych blizn jakie widziałam.
         Bardzo dobre wrażenie zrobiła też na mnie Eleanor Tomlinson jako Demelza. Możecie ją kojarzyć z roli w „Białej królowej” i „Śmierci w Pemberley”. Ale jej burza rudych włosów tak mnie zmyliła, że długo nie mogłam skojarzyć, skąd ja znam tę twarz. Udanie pokazała przemianę nieufnej i nieokrzesanej chłopki w żonę szlachcica. Przy czym wpadki wciąż jej się zdarzają, co sprawia, że lubię ją tym bardziej.
         Pierwsza ukochana Rossa, Elizabeth, grana przez Heidę Reed, jak dla mnie jest strasznie sztywna, ale chyba taka była koncepcja tej roli. W każdym razie pasuje, ale wcale się nie dziwię, że Ross wybrał Demelzę.
         Na koniec nie sposób wspomnieć o antagoniście głównego bohatera, bez którego serial nie byłby tym samym. Jack Farthing w roli George’a Warleggana jest odpowiednio nadęty, nieprzyjemny i knujący w cieniu. A przy tym w kilku scenach udowadnia, że pod tą nieprzyjemną otoczką kryją się jakieś pozytywniejsze uczucia, co pozwala myśleć o nim cieplej.
Jednak największą zaletą „Poldarka” są zdjęcia. Ten serial jest po prostu piękny, a fotosy z niego powinny sprzedawać biura podróży oferujące wycieczki do Kornwalii. Każdy odcinek raczy nas niesamowitymi ujęciami klifów, słońca wędrującego po niebie, tajemniczych wrzosowisk. Nawet pranie suszące się na sznurze wygląda niezwykle malowniczo.
Serial nie koncentruje się tylko na cudownym życiu wyższych sfer. Pokazuje, że nawet w starych rodach o upadek i bankructwo było niezwykle łatwo. Niech zatem nikogo nie zwiedzie sztafaż ociekających przepychem bali. Był to świat szalenie niestabilny. Z drugiej strony pokazuje zazwyczaj pomijaną w serialach kostiumowych biedniejszą stronę społeczeństwa. Górników, którzy choć pracują, nie są w stanie wyżywić rodziny. A gdy próbują poradzić sobie w niedozwolony sposób (np. przez kłusownictwo) czeka ich za to wyrok śmierci. Oto co wyższe sfery nazywają sprawiedliwością i przeciwko czemu buntuje się Ross Poldark. Za co lubię go jeszcze bardziej.

         „Poldark” ogrywa znane schematy w zaskakująco świeży sposób, co w połączeniu z pięknymi krajobrazami Kornwalii i dobrą grą aktorów pozwala oglądać ten serial z przyjemnością. A przed nami drugi sezon. I jeszcze parę książek do zekranizowania ;) 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Fantastyka jest kobietą – czyli 5 polskich autorek, z których twórczością należy się zapoznać