Rok 2023 w książkach i serialach – podsumowanie
W roku 2023 działo się dość sporo, ale bardziej w życiu realnym niż wirtualnym, więc odbiło się to na aktywności na blogu, a ściślej rzecz ujmując, na jej braku. Ukazało się trochę recenzji, ale zdecydowanie mniej niż w ubiegłym roku. Na szczęście nie odbiło się to na ilości czytanych książek, których nazbierało się całkiem sporo – w sumie 63, a w przeliczeniu na strony 29 262. Gatunkowo klasycznie – najwięcej fantasy, potem uplasowało się science fiction i horror. Średnia długość czytanej przez mnie w 2023 roku książki to 464. Najdłuższą była Trupia otucha Dana Simmonsa – 1040 stron, a najkrótszą Latarnik Henryka Sienkiewicza – zaledwie 32. Największą popularnością wśród innych czytelników Goodreads cieszył się Hobbit J. R. R. Tolkiena, do którego wróciłam w tym roku, a najmniejszą Listy z Miasta Wiatraków Konrada Możdżenia. Cykle książkowe wciąż mają się u mnie świetnie. Zaczęłam dziewięć, a skończyłam dwa.
Najlepsze książki 2023 roku
Dobrych książek w tym roku nie brakowało. Jak zawsze, kolejność jest przypadkowa, a w zestawieniu nie ma tytułów, które czytałam ponownie (patrz – Hobbit).
Steven Erikson Ogrody księżyca
Pierwszy tom Malazańskiej Księgi Poległych to zdecydowanie ten
typ fantasy, który lubię. Skomplikowana, wielowątkowa fabuła, bogowie i potężne
długowieczne istoty ingerujące w losy ludzi, a do tego wielka polityka i skomplikowane
intrygi. Na początku było lekkie oszołomienie i dopiero z czasem zaczęłam
się orientować w głównych wątkach fabularnych, które przecięły się w finale.
Działo się naprawdę dużo, a Erikson wymyślił niezwykle bogaty świat zamieszkany
przez inne rasy, z długą historią i ciekawą mitologią. Jedyny minus to szkicowe
przedstawienie niektórych postaci, bo przy takiej mnogości nie sposób było dać
wystarczająco wiele miejsca bohaterom.
Neal Shusterman Żniwa śmierci
Cykl Żniwa śmierci Neala Shustermana był dla mnie ogromnym
pozytywnym zaskoczeniem. Kompozycja serii jest nietypowa, ponieważ od
kameralnej i w gruncie rzeczy dość typowej dla YA historii o wybrańcach
walczących ze światem, który okazał się nie być tak idealny, jak na to
wyglądało, Shusterman przeszedł do znacznie bardziej rozbudowanej historii
w której SI okazała się bardziej empatyczna od niedoskonałych z natury ludzi.
Robert Holdstock Las ożywionego mitu
Lata czterdzieste XX wieku. Steven, weteran wojenny, powraca do rodowej
posiadłości Oak Lodge położonej tuż obok prastarego lasu Ryhope. Jego ojciec
poświęcił życie na badanie tajemnic puszczy do tego stopnia, że popadł w obłęd.
Teraz starszy brat Christian wydaje się podążać tą samą ścieżką.
Las ożywionego mitu Roberta Holdstocka to powieść fascynująca pod
względem podejścia autora do tematyki mitologicznej. Holdstock sięga po
campbellowski wzorzec monomitu i archetypy Junga, by pokazać las, który staje
się centrum mitotwórczej aktywności.
W jego ujęciu mit nie jest czymś stałym, niezmiennym, lecz bezczasową
opowieścią, dziejącą się zarówno tu i teraz, jak i w zamierzchłej przeszłości
ludzkości. Steven wkraczając do lasu wpada w ścieżki mitu, dopasowuje się do
pewnych konwencji, ale posiada także moc ich zmieniania.
Opowieści i archetypy istnieją od zarania
dziejów, ale zmieniają się i dopasowują w zależności od bohaterów, którzy w
danym momencie są ludziom potrzebni. Bohaterowie, a właściwie ich
przekształcone wersje trafiają do mitów, historie są opowiadane na nowo, ale
wciąż wracają do korzeni. Holdstockowi udało się odtworzyć ten niezwykły rytm
mitu, bezczasowość, wpisanie nowych bohaterów w istniejące od prawieków ramy
narracyjne.
Las ożywionego mitu wymaga od czytelnika znajomości przynajmniej
podstawowych mitów brytyjskich, bo choć motywy mityczne są uniwersalne, jak
odgrywający dość dużą rolę w powieści wątek Dzikiego Gonu, to jednak Holdstock
wywodził się z tego kręgu kulturowego i nawiązania są najsilniejsze. Ciekawa
jest też relacja pomiędzy Lasem ożywionego mitu, a twórczością Tolkiena.
Choć pozornie obaj pisarze rozpoczynają z dość odmiennych stanowisk, to
dostajemy jednak scenę, gdy Keeton niczym Sam zastanawia się nad tym, jak to
znalazł się w jednej z Wielkich Opowieści. Holdstock zostawia czytelnikowi wiele
miejsca do własnej interpretacji i różne klucze, z których może skorzystać.
Robert McCammon Dziedzictwo Usherów
Powieść Dziedzictwo Usherów Roberta McCammona została
zainspirowana klasyczną nowelą Zagłada domu Usherów Edgara Allana
Poe’go. Jak się bowiem okazuje, dom Usherów nigdy nie upadł, a Roderick i jego
siostra nie byli jego ostatnimi przedstawicielami. McCammon sięga po
wszystkie istotne elementy zawarte w noweli Poe’go: dziedziczną chorobę,
przenikanie się literatury i realnych wydarzeń, osobliwy nastrój otaczający
posiadłość Usherów, a przede wszystkim specyficzny związek między rodem a jego
posiadłością. McCammon w wyśmienity sposób buduje nastrój grozy i
narastającego niepokoju.
Pełną
recenzję znajdziecie tutaj:
Dan Simmons Ilion/Olimp
Są książki, które zachwycają i zostają z nami na dłużej. Tak właśnie
jest u mnie z Ilionem i Olimpem Dana Simmonsa.
Nie widzę sensu w rozdzielaniu tych książek, bo jest to jedna historia, którą w
pełni można docenić dopiero po przeczytaniu dwóch tomów. Fabularnie mamy trzy
wątki: ożywionego po wiekach profesora literatury klasycznej Thomasa
Hockenberry’ego, który na zlecenie Muzy opisuje toczoną właśnie przy udziale
bogów olimpijskich wojnę trojańską; żyjących w pozornie idealnej społeczności
resztek ludzkości, która zaczyna odkrywać prawdę o świecie oraz morawców,
rozumnych maszyn przybywających w okolice Marsa, by zbadać niepokojące kwantowe
zakłócenia. Oczywiście w pewnym momencie wszystko te wątki zaczynają się
splatać.
Simmons robi to, co umie najlepiej. Pisze
własną historię w oparciu o istniejące teksty, nadając im nowej głębi i
znaczeń. W tym przypadku kluczem jest
oczywiście Iliada, ale także Odyseja, Eneida, Burza Szekspira,
Wehikuł czasu, twórczość Prousta i wiele innych. I tak, to są powieści,
które wymagają od czytelnika sporo, ale niesłychanie dużo dają też w zamian. To
niesamowite, w jaki sposób autor parafrazuje dawne opowieści, wplatając w nie
historię z klasycznymi motywami science fiction. Bo jest to książka o nigdy
niekończących się mitach, które ludzkość opowiadała już u zarania dziejów, a
gdy nawet ona nie będzie ich już opowiadać, zrobią to za nią ci, których
powołała do istnienia. Opowieści są w tym świecie siłą zdolną tworzyć
wszechświaty, pojawiają się raz po raz, nawet jeżeli zmieniają się imiona
postaci i czasy, one pozostają niezmienne. Tu nie ma końca, nie ma początku, ta
historia wydarzyła się nieraz i wydarzy się ponownie.
Marta Kładź-Kocot Daraena
Deran Tincre, młody uczony, terminuje u mistrza
Pankracego, który nienawidzi Daraeny de Navendorm, księżniczki oskarżanej o
zniszczenie świata. I oto przed Deranem staje bogini, Szamanka Drzewa, i
zaczyna snuć opowieść o prawdziwych losach Daraeny. A wszystko to w świecie,
który lęka się bogów i stale odprawia rytuały mające utrzymać ich z daleka.
Deran poprzez rytuał utrwalania opowieści trafia w mityczny bezczas i staje się
częścią wielkiej historii.
Mity to najważniejszy punkt odniesienia dla
powieści Marty Kładź-Kocot. Sięga ona do wielkich narracji i archetypów, by
opowiedzieć nieco przemeblowaną opowieść o wyborze własnej drogi. Pojawiają się tu motywy i bohaterowie doskonale znani
z mitów i fantasy: wędrówka w poszukiwaniu artefaktu, zaginiony król,
zbuntowana księżniczka, błędny rycerz; a także fragmenty znanych mitów jak ten
o Yggdraasilu czy Sampo. Ale podobnie jak niektóre słowa są lekko
zniekształcone, nabierają nowych znaczeń. To ważne, ponieważ słowa kształtują
rzeczywistość i od nich się wszystko zaczyna. Nawiązania nie są tylko pustymi
ozdobnikami, lecz wzmacniają wielowymiarowość powieści, bo Daraenę można
odczytywać na wiele sposobów. To piękna opowieść, gęsta od znaczeń. Dawno nie
czytałam tak dobrego fantasy, którego korzenie sięgają mitu.
Jozef Karika Szczelina
Pisarz Jozef Karika otrzymuje dziwny e-mail podpisany przez Igora, który
twierdzi, że przeżył sceny podobne do tych opisanych w powieści Strach.
W trakcie spotkań z Igorem Karika poznaje jego przerażającą historię, której
zbeletryzowanym opisem jest Szczelina.
Igor przez przypadek natrafił na nagrania z
głosem człowieka, który kilkadziesiąt lat temu na trzy miesiące przepadł w
Trybeczu. To sprawiło, że zaczął zagłębiać się w mroczną legendę tego miejsca.
W Trybeczu od lat dochodzi do tajemniczych zaginięć, a ludzie doświadczają
niezwykłych przeżyć. Skuszony wizją atrakcyjnego materiału na bloga, Igor
postanawia na własną rękę poszukać odpowiedzi.
Nie ma znaczenia, czy Karika zmyślił postać
Igora, czy rzeczywiście spotkał się z kimś takim i czy pozostawał on przy
zdrowych zmysłach. Wplecienie prawdziwych wydarzeń, które łatwo można
zweryfikować (sama wyszukałam w Internecie informacje o Trybeczu) dają Szczelinie
tak pożądany klimat niepokoju. To książka, która wciąga od pierwszych stron
i nie odpuszcza do samego końca. Owo zawieszenie między prawdą a fikcją
popycha w szczelinę, w której rzeczywistość ulega odkształceniom. Prawdziwa
groza czai się w niedopowiedzeniach, w tym, co być może rzeczywiście jest
możliwe.
Feliks W. Kres Tarcza Szerni
Dziewiąty tom Księgi Całości to powrót do kluczowych dla tego
uniwersum wydarzeń i bohaterów znanych z poprzednich części. Wątki się zazębiają,
czuć epickość historii i powolne zmierzanie do wielkiego finału.
Tym jednak, co najbardziej zapada w pamięć jest kreacja Ridarety.
Pełną
recenzję znajdziecie tutaj:
Najlepsze seriale 2023 roku
Z oglądaniem seriali było w tym roku trochę gorzej. Najlepsze tytuły to dla mnie 1899, bardzo intrygujący, ale niestety anulowany po pierwszym sezonie,; Wednesday, na którym świetnie się bawiłam; apokaliptyczne The Last of Us oraz historia narodzin psychopaty w Bates Motel.
Na blogu i w okolicach
Aktywność
na blogu w 2023 roku była kiepska, opublikowałam 19 postów, w większości były
to recenzje książek. Najpopularniejszy
z nich był ten dotyczący książki Roberta McCammona ("Dziedzictwo Usherów").
10 najchętniej czytanych postów na blogu w ostatnim roku
A co czytaliście najchętniej na moim
blogu w ubiegłym roku? Tradycyjnie już największe zainteresowanie wzbudzały
posty dotyczące popularnych seriali. Niezmienne też interesowały was książki fantasy
napisane przez kobiety.
10.Bernard Cornwell "Zimowy monarcha"
A tak wyglądał mój rok na Instagramie.
Co w Nowym Roku?
Nie robię wielkich planów, na
Goodreads standardowo – 52 książki.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Piękny rok. Widzę parę znajomych tytułów. Cixin Liu mnie nie wciągnął, odpuściłem po pierwszej części. U mnie "tylko" 38 książek przez cały 2023 rok (plus dwie czy trzy powtórki), głównie SciFi.
OdpowiedzUsuńU mnie też w tym roku było trochę science fiction, choć niezmiennie fantasy rządzi.
UsuńSporo przeczytanych książek, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że i ten rok nie będzie gorszy.
UsuńGratuluję tylu udanych lektur :) Oby w tym roku było jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję ;) Liczę, że tak będzie.
UsuńTo chyba dobrze, że życie "realne" miało więcej przestrzeni niż to blogowe. ;) :D
OdpowiedzUsuńCudownego i zaczytanego 2024 roku życzę!
Jeżeli dzieje się dobrze, a tak było, to zdecydowanie na plus :)
UsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Ciekawe podsumowanie. Kilka pozycji przeczytałam, parę mam na oku, ale spisałam też na przyszłość dwa tytuły od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spełnią twoje oczekiwania :)
Usuń