Krajobraz po zwycięstwie nazistów – „Człowiek z Wysokiego Zamku” („The Man in the High Castle”)
Serial Człowiek z Wysokiego Zamku to
ekranizacja prozy Philipa K. Dicka pod tym samym tytułem. Zaznaczam, że nie
czytałam książki, bo ja ogólnie za prozą Dicka nie przepadam, więc poniższa
recenzja dotyczy tylko i wyłącznie serialu. Został on wyprodukowany przez
Amazon, do tej chwili liczy trzy sezony, a finałowa, czwarta odsłona serii,
będzie miała premierę najprawdopodobniej jesienią tego roku.
Człowiek z Wysokiego Zamku przedstawia alternatywną wersję historii świata, w
której II wojnę światową wygrali
naziści. To oni jako pierwsi skonstruowali bombę atomową i użyli jej na terenie
USA. W efekcie Stany zostały podzielone na dwie strefy okupacyjne kontrolowane
przez zwycięzców – Niemcy i Japonię. Wielka Rzesza zdecydowanie dominuje
nad Cesarstwem, które nie dysponuje niszczycielską bronią. Kruchy pokój jest
poważnie zagrożony, gdy Hitler zaczyna podupadać na zdrowiu. Jego następcy i
doradcy nie widzą potrzeby dzielenia się owocami zwycięstwa z Japończykami.
W tym świecie, gdzie alianci ponieśli
sromotną klęskę, pojawiają się jednak
tajemnicze filmy, które pokazują zupełnie inną rzeczywistość. Są one powiązane
z tajemniczym Człowiekiem z Wysokiego Zamku i niezmiernie fascynują samego
Hitlera. Obergruppenführer John Smith ma za zadanie odnaleźć filmy i Człowieka
z Wysokiego Zamku. W tym celu do ruchu oporu przenika jego agent, Joe Blake, i
udaje się do Canon City, miasta położonego w strefie neutralnej.
Tam spotyka Julianę Crain z San
Franciso, miasta pozostającego pod rządami Japończyków. Dziewczyna dostosowała
się do nowej rzeczywistości, przejęła japońską mentalność. Mieszka ze swoim
chłopakiem Frankiem Frinkiem, choć nie zdecydowała się jeszcze na założenie rodziny.
Frank jest bowiem Żydem, a choć Japończycy nie przestrzegają spraw czystości
rasowej tak jak Niemcy, to w każdej chwili mogą go zabić. Życie Juliany zmienia
się w chwili, gdy Kempeitai (japońskie gestapo) zabija jej siostrę, związaną z
ruchem oporu. Na chwilę przed śmiercią oddaje ona Julianie film. To kronika
przedstawiająca zwycięstwo aliantów nad nazistami. Dziewczyna rzuca wszystko,
podszywa się pod siostrę i jedzie do Canon City, gdzie ma się spotkać z agentem
ruchu oporu. Jej ścieżki krzyżują się z Joe, a między tą dwójką szybko
zaiskrzy. Blake zaczyna mieć wątpliwości, czy jego współpraca z nazistami to
słuszna decyzja. Ale skrywa on o wiele więcej tajemnic.
Człowiek z Wysokiego Zamku jest absolutnie cudowny pod względem wizualnym. To
jeden z najładniejszych seriali, jakie widziałam. Gra w nim wszystko – od
kostiumów, dopracowanych po przysłowiowe spinki do mankietów, po poszczególne
lokacje, wnętrza mieszkań, a także panoramiczne ujęcia miast, wyposażonych w
elementy charakterystyczne dla ideologii zwycięzców. Na terenach Ameryki
opanowanych przez nazistów panoszą się swastyki (także w roli elementów
ozdobnych), a Japończycy w San Franciso zaprojektowali parki na swoją modłę,
pełno tu ulicznych straganów i japońskich billbordów. Specjaliści od efektów
specjalnych spisali się na medal. Akcja Człowieka
z Wysokiego Zamku rozgrywa się w latach sześćdziesiątych, a ja uwielbiam
styl retro, więc lepiej być nie mogło. Strona
wizualna jest tak niesamowita, że czasem przyćmiewa główną intrygę. Bo kreacja
świata przedstawionego pochłania widza bez reszty.
Jest to serial całkiem nieźle
zagrany, choć prawdziwe perełki znajdziemy w nim na drugim, a nie na pierwszym
planie. Alexa Davalos jako Juliana Crain z początku mnie nie przekonywała, bo i
decyzje podejmowane przez nią do specjalnie logicznych nie należały. Jednak z
czasem przyzwyczaiłam się do jej powściągliwości w grze i uważam, że koniec
końców dość dobrze odnalazła się w tej roli. Luke Kleintank jako Joe Blake też
z czasem rozwinął się w ciekawszą postać, gdy okazało się, jak wiele tajemnic
skrywa. Ale uważam, że lepszy aktor mógł z tej roli wycisnąć zdecydowanie
więcej. Natomiast zakończenie ich wspólnego wątku to coś naprawdę
niespodziewanego. Rupert Evans jako Frank Frink radzi sobie zdecydowanie lepiej
niż powyższa dwójka, a jego kolejne przemiany są dobrze umotywowane i zagrane.
Jednak prawdziwą gwiazdą serialu jest Rufus Sewell jako Obergruppenführer
John Smith. Przykładny mąż i ojciec dwójki dzieci, wiodący spokojne życie na
uroczym osiedlu domków jednorodzinnych. Ale także bezwzględny nazista, dla
którego morderstwa i torturowanie ludzi są na porządku dziennym, a i manipulowanie innymi nie jest
mu obce. Mamy tutaj do czynienia z najbardziej niepokojącą nutą w całym
serialu. Smith jest nazistą i ma mnóstwo krwi na rękach, ale odczuwa też jakże
ludzkie wyrzuty sumienia. Jest to człowiek rozdarty między nazistowską
ideologią, a własnymi pragnieniami, próbą czynienia tego, co słuszne.
Równie wybitną kreację stworzył Joel De La Fuente jako inspektor Kido, pracujący
w Kempeitai. Jest to postać bardzo zbliżona pod względem charakteru do Johna
Smitha. Twardy,
bezwzględny, robi to, co trzeba i nie wzdraga się przed niczym, by osiągnąć
cel. Ale nie jest wcale tępym służbistą, w decydujących momentach podejmuje
działania, które niekoniecznie przypadłyby do gustu zwierzchnikom.
Znakomity w tym serialu jest także Brennan Brown jako Robert Childan,
handlujący amerykańskimi dziełami sztuki. Człowiek, który wielbi kulturę zwycięzców,
Japończyków, i robi wszystko, by im dorównać.
Człowiek z Wysokiego Zamku poraża przedstawioną wizją świata. Przede wszystkim dlatego,
że jest on bardzo podobny do tego, jaki znamy z naszej historii, a twórcy po
mistrzowsku potrafią pokazać, że naprawdę niewiele trzeba, by to co znamy,
nabrało złowrogiego wydźwięku. Życie
Smitha na przedmieściach przypomina amerykańskie lata sześćdziesiąte. Piękne
domki, wspólne śniadania, uroczy sąsiedzi, którzy jednak witają się słowami Sieg heil! A niejako przy okazji twórcy
podrzucają, że jest to kraj, w którym wymordowano Żydów i inne mniejszości
etniczne, a ten sam los czeka kaleki i nieuleczalnie chorych, którzy w nowym,
stworzonym przez Niemców świecie, nie mają prawa bytu.
I najbardziej przerażające w tym serialu jest to, jak łatwo ludzie godzą
się z takim stanem rzeczy. Jak szybko zapominają, że kiedyś było zupełnie
inaczej. Większość
ani myśli stawiać oporu nazistom. Są przekonani, że to nic nie da i skoro rzecz
osobiście ich nie dotyczy, nic ich nie obchodzi, co dzieje się z innymi. Dobro
i zło to pojęcia niezwykle relatywne. Juliana jako jedyna podejmuje wysiłek, by
zawsze postępować dobrze. I to właśnie stanowi o jej wyjątkowości.
Twórcy doskonale rozumieją, jak wielką rolę w kształtowaniu poglądów
odgrywa propaganda i jak łatwo dzięki telewizji i innym mediom manipulować
ludzkimi umysłami. Wprowadzona
w drugim sezonie postać Nicole Becker, która kręci propagandowe filmy, pozwala
zajrzeć do kuchni takich produkcji. Ważne są symbole, niszczenie ich i
budowanie nowej rzeczywistości. Ogromną rolę odgrywa młode pokolenie, które
przesiąka propagandowymi bzdurami do tego stopnia, że zaczyna szczerze w nie
wierzyć. I rzeczywiście przejmująca jest scena, gdy młody bohater dobrowolnie
idzie na śmierć, bo wierzy, że tak trzeba, ba, że jest to właściwe i przynosi
mu chlubę.
Człowiek z Wysokiego Zamku ukazuje ciekawe połączenia różnych kultur. Ameryka
opanowana przez nazistów to w dużej mierze ta Ameryka, którą pamiętamy z naszej
historii, wyłączając wszechobecne symbole hitleryzmu. Znacznie ciekawsza jest
sytuacja na terenach okupowanych przez Japończyków. Oni uważają swoją
kulturę za zdecydowanie doskonalszą. W przeciwieństwie do nazistów interesują
się amerykańskimi dziełami sztuki, ale uważają je za prymitywne. Mają do nich
mniej więcej taki stosunek jak biali koloniści do rękodzieła miejscowej
ludności. Polecam scenę, gdy Childan odwiedza bogate, japońskie małżeństwo. I
początkowy entuzjazm szybko przekształca się w szok, gdy zostaje potraktowany
jak tresowana małpka i obiekt badań. A takich ciekawych scen, pokazujących
przenikanie się kultury amerykańskiej i japońskiej, znajdziemy w tym serialu o
wiele więcej.
Dodatkowym smaczkiem jest
przedstawienie Strefy Neutralnej, która jako żywo przypomina Dziki Zachód, tyle
że samochody zastąpiły konie. Ale prawo silniejszego, szeryfowie i łowcy nagród
są jak najbardziej obecni.
Człowiek z Wysokiego Zamku to serial, który warto obejrzeć. Porażająca i pieczołowicie odtworzona
wizja świata, w którym alianci ponieśli klęskę, wciągająca akcja i trochę
prawdy o ludzkiej naturze. Zakończenie trzeciego sezonu było znakomite i czwarta odsłona serii
wskoczyła na wysokie miejsce wśród serialowych premier, na które czekam w tym
roku.
Mam w planach ten serial, bo dużo dobrego o nim słyszałam. Ty również wymieniasz elementy, które z wielkim prawdopodobieństwem również docenię. Najpierw jednak chciałabym zapoznać się z książką, która od dłuższego czasu leży na półce i czeka na swoją kolej. Jestem ciekawa, dlaczego nie polubiłaś się z twórczością Dicka?
OdpowiedzUsuńDick to jeden z tych pisarzy, którzy śmiertelnie mnie nudzą. Po prostu. Więc już nawet nie zabierałam się za książkowy oryginał, tylko zaczęłam od serialu. Czasem trzeba zgrzeszyć ;)
UsuńRozumiem, no czasami tak się zdarza :)
UsuńAle tobie nie odradzam lektury, może akurat się spodoba :)
UsuńNa to liczę, bo książkę już mam :)
UsuńW takim razie czekam na opinię :)
UsuńO, a ja czytałam, ale... nic już nie pamiętam :P Niby słyszałam coś, że to dobry serial, ale chyba pierwszy raz czytam całą recenzję... No i zainteresowałaś mnie, może obejrzę!
OdpowiedzUsuńObejrzyj, myślę, że ci się spodoba :)
UsuńNie słyszałam o tym serialu i niestety nie mam na nie czasu...
OdpowiedzUsuńŻycie to trudna sztuka wyboru. Ja uwielbiam i książki, i seriale :)
UsuńSerial jest naprawdę bardzo dowolną interpretacją książki, mocno pozmieniano w niej elementy świata przedstawionego... również cała atmosfera jest zupełnie inna...
OdpowiedzUsuńWedług mnie serial jest przegenialny, nie mogę się doczekać 4 sezonu. Ciekawe jak poradzono sobie z zakończeniem i wyjaśnieniem niektórych wątków.
Przyznam się, że tak po cichu chciałabym, żeby jednak Joe Black znów się pojawił ;)
choć i Franka przywróciłabym do życia...
Jeżeli nie w tej rzeczywistości, to spokojnie mogą pojawić się w innej. Pożyjemy, zobaczymy :)
UsuńTez jestem ciekawa, jak im wyjdzie finał. Czekam niecierpliwie :)