Dan Simmons „Piąty Kier” („The Fifth Heart”) – recenzja

 

Rok 1893. Amerykański pisarz Henry James przeżywa poważny kryzys. Czuje się samotny, a jego twórczość nie jest doceniana. Od samobójczej śmierci ratuje go niespodziewane pojawienie się Sherlocka Holmesa. Wciąga on pisarza w sprawę dotyczącą śmierci Clover Adams. Wszyscy sądzą, że było to samobójstwo, czy aby jednak na pewno? Śledztwo doprowadzi dwójkę detektywów do spisku o światowym zasięgu. A gdzieś w cieniach majaczy największy wróg Sherlocka Holmesa – profesor Moriarty.

Piąty Kier to kolejna z powieści Dana Simmonsa, która rekonstruuje konkretną epokę, a do faktycznych wydarzeń i postaci dopisuje fikcyjne wątki. Tym razem punktem kulminacyjnym jest Wielka Wystawa Światowa w Chicago. Na kartach powieści roi się od historycznych postaci. Pierwsze skrzypce gra Henry James, ale pojawiają się tu także Mark Twain, Theodore Roosevelt, Henry Adams i długo by jeszcze wymieniać. Simmons przyzwyczaił we wcześniejszych powieściach do niezwykle starannie odmalowanego tła i nie inaczej jest i tym razem. Dodatkowo w fabułę powieści wplecione są postacie znane z historii o Sherlocku Holmesie, a w finale czeka bardzo ciekawy twist. Piąty Kier bardzo dużo łączy z wiktoriańskimi powieściami nie tylko jeżeli chodzi o wybór tematyki, ale i samego sposobu pisania. Tempo jest tu dość wolne, bardzo dużo uwagi autor poświęca szczegółom. I tu tkwi właśnie największa wada powieści. Nie ma takiego balansu jak w znakomitym Terrorze i momentami akcja zwalnia aż za bardzo.

Pomysł na to, by głównymi bohaterami uczynić Henry’ego Jamesa i Sherlocka Holmesa jest intrygujący. Z jednej strony znajduje się bowiem pisarz, z drugiej bohater literacki, który niespodziewanie okazuje się osobą z krwi i kości. Charakterystyki obu bohaterów są dobrze nakreślone i wbrew pozorom trochę ich łączy. Przede wszystkim dorastanie w cieniu swych bardziej inteligentnych i sławniejszych braci. Henry James jest w trudnym momencie swojego życia. Stracił bliską osobę, a twórczość nie przyniosła mu uznania i pieniędzy. Dlatego decyduje się pisać sztuki teatralne, porzucając tematy, którymi naprawdę chciałby się zajmować. Sherlock Holmes wydaje się w tej wersji mniej antyspołeczny i skuteczniej potrafiący chować się za maskami, ale inteligentny jak zawsze i wspomagający swój niesamowity umysł narkotykami.

Henry James nie poważa historyjek o Sherlocku Holmesie, która uważa za pełne idiotyzmów. Sam Sherlock zgadza się z nim. Zabawne są fragmenty w których konfrontuje się z dziełami Arthura Conana Doyle’a, inspirowanymi przez doktora Watsona, odsłaniając całkiem inne wersje przedstawionych wydarzeń. Bo Piąty Kier jest także opowieścią o literaturze, tworzeniu, różnych warstwach pisarskiej mistyfikacji.

Ale my jesteśmy Bogiem dla świata i postaci, które tworzymy, panie James. I przez cały czas knujemy przeciw nim intrygi: uśmiercamy je, okaleczamy, sprawiamy, że tracą wszelkie nadzieje i ukochane osoby. Spisujemy tak każdego dnia (s. 510).

Cóż to bowiem znaczy istnieć? Sherlock Holmes, postać literacka, u Simmonsa podejrzewa, że nie istnieje. Mark Twain i Henry James rozważają, jak się zachować, jeżeli są tylko fikcyjnymi konstruktami stworzonymi przez jakiegoś pisarza wiele lat po ich śmierci. Osoby fikcyjne mogą żyć w ludzkich umysłach, stać się w jakiś sposób prawdziwe dzięki opowieściom w których występują. Dlaczego? Oto zagadka godna umysłu Sherlocka Holmesa.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Vesper.

Autor: Dan Simmons   

Tytuł: Piąty Kier

Tytuł oryginalny: The Fifth Heart  

Tłumaczenie: Marek Król

Wydawnictwo: Vesper

Liczba stron: 619

Data wydania: 2023

Komentarze

  1. Bardzo jestem ciekawa tej książki. Fajnie, że autor poświęca dużo uwagi na szczegóły. Najpierw jednak w kolejce jest "Ilion".

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Są elementy, które mnie intrygują w tej książce, czyli wiktoriańskie tło i słynni bohaterowie, ale też obawiam się nieco tego poziomu meta, kiedy wspomniane postaci są samoświadome. Nie wiem czy nie zepsułoby mi to frajdy z lektury. Przygodę z twórczością Simmonsa zacznę pewnie od "Terroru", bo tę książkę już mam. Widziałam też serial, który bardzo mi się podobał. A potem zobaczymy jak rozwinie się znajomość z pisarzem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Terror" i dylogię "Hyperiona" polecam. To moje ulubione powieści Simmonsa. "Piąty Kier" tak dobry nie jest.

      Usuń
    2. Dzięki za informację. W takim razie zacznę z górnej półki znajomość z jego twórczością :)

      Usuń
  3. Zapowiada się naprawdę interesująco :) Chyba się skuszę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie ♡
    Wspaniała recenzja, o książce niestety nie słyszałam, ale bardzo chętnie poznam ją bliżej :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś mi się zdaje, że mi podejdzie taka książka. Seria o Hyperionie mnie jakoś nie przekonuje.

    Kasia Dudziak, Kasine bziki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyperion nie jest łatwą książką, więc rozumiem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Kosmos już nigdy nie będzie taki sam – „The Expanse”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

„Poldark” – recenzja sezonu czwartego (ze spoilerami)