Okienko – Wrzesień/Październik 2021
Tym razem podsumowanie trochę
nietypowe, bo dwumiesięczne. Wrzesień zakończyłam w stanie lekkiego, a może i
nie tak lekkiego, niedoczasu. Znowu zemściła się moja skłonność do zostawiania
spraw na ostatnią chwilę. I tak zbierałam się do napisania podsumowania
września, że niespodziewanie zaskoczył mnie październik i stwierdziłam, że no
to już nie ma sensu i opiszę oba miesiące razem.
Ikonką jest jak zwykle najpopularniejsze zdjęcie z mojego bookstagrama – bukiecik jesiennych róż z liści.
Książkowo:
We wrześniu i październiku przeczytałam jedenaście książek. Fantastyki,
jak to zazwyczaj u mnie, było najwięcej. Skończyłam trzy cykle – Wilczą
Dolinę Marty Krajewskiej, Trylogię
Wojen Makowych Rebeki F. Kuang i Lustrzannę
Christelle Dabos, przy czym zakończenie historii Ofelii i Thorna będę
wspominała chyba najgorzej. Nie jest to zła książka, ale liczyłam na znacznie
więcej. Poczytałam trochę science fiction – klasycznego i nowszego, i póki co
górą jest to starsze. Zaczęłam też przygodę z twórczością Jakuba Małeckiego –
przeczytałam dwie książki i zdecydowanie chcę więcej.
1. Marta Krajewska Wezwijcie moje dzieci
2. Christelle Dabos Echa nad światem
3. Janusz A. Zajdel Cylinder van Troffa
4. Jakub Małecki Rdza
5. Madeline Miller Pieśń o Achillesie
6. Jakub Małecki Saturnin
7. Andy Weir Projekt Hail Mary
8. Arkadij i
Borys Strugaccy Piknik na skraju drogi,
Ślimak na zboczu
Nie będę się tu za bardzo
rozpisywała, bo recenzja prawie gotowa, ale obie powieści zrobiły na mnie duże
wrażenie. Dobre science fiction się nie starzeje.
9. Robert Jordan Triumf chaosu
Kontynuuję monumentalny cykl Jordana
i tak się już zżyłam z bohaterami, że prawdopodobnie dotrwam do końca. Tak, to
już jest ten tom w którym dłużyzn jest sporo, zwłaszcza na początku, ale o
dziwo, mimo że wiem, iż sporo można by wyciąć, czyta się całkiem przyjemnie.
Końcówka jest za to świetna i nie sposób się oderwać. Wielkim krokami zbliża
się premiera serialu. Trzymam kciuki, żeby się udało (zwiastuny są obiecujące)
i cała saga została szczęśliwie zekranizowana.
10. Guy Gavriel Kay Dzieci ziemi i
nieba
Moje pierwsze spotkanie z twórczością
autora, które oceniam jak najbardziej pozytywnie i może w końcu zabiorę się za Fionavarski gobelin. Dzieci
ziemi i nieba to powieść właściwie historyczna, z lekką tylko domieszką
fantastyki, bardziej obecną w zmienionych nazwach własnych niż w fabule. Inspiracje
renesansową Europą są wyraźne, czego Kay wcale nie ukrywa. Ale wiecie co? Wcale
mi to nie przeszkadza. Mamy tu burzliwe losy kilku bohaterów, które splatają
się na pograniczu kultur, religii i stref wpływów.
11. Rebecca F. Kuang Płonący bóg
Oto jak powinno kończyć się serie.
Finałowy tom Trylogii Wojen Makowych
to nie tylko ostatni epizod historii Rin, szamanki, władającej mocą Feniksa i
jej walki z Nezhą. Walki, której żadne z bohaterów nie może wygrać, bo gdy
dochodzi do konfrontacji, staje się jasne, że ani jedno ani drugie nie chce i
nie potrafi zabić rywala. Oboje mają świadomość, że za rogiem czai się jeszcze
gorszy wróg – Hesperia, chcący zniszczyć kulturę Nikan. Szkopuł w tym, że Nezha
i Rin mają kompletnie inne pomysły na to, jak temu zapobiec.
Płonący bóg to nie tylko zakończenie historii Rin, ale także Trójcy Doskonałych,
którzy dostają w tym tomie sporo miejsca. A wszystko to wpisuje się w szereg
walk toczonych od wieków. Trylogia Wojen Makowych to
także cykl, który nie tylko bardzo mocno podkreśla okrucieństwo wojny (na
dodatek jest zainspirowany historycznymi wydarzeniami), ale i ich tragiczne
następstwa, zwłaszcza dla ludzi najbiedniejszych.
Wiem, że niektórzy nie lubią Rin. Impulsywnej, działającej bez planu, napędzanej gniewem. Ja też jej nie lubię, bo to nie jest postać sympatyczna, a po wszystkim czego w życiu doświadczyła, nader chętnie sięga po przemoc. Ale ja wierzę w kreację tej postaci, w to, że jest poranionym dzieckiem wojny.
Najlepsze książki przeczytane przeze mnie w ostatnich dwóch miesiącach to Płonący bóg Rebeki F. Kuang i Rdza Jakuba Małeckiego. Mam też książkę, która mocno mnie rozczarowała – Pieśń o Achillesie.
Serialowo:
1. Nawiedzony dom na wzgórzu (The Haunting of Hill House)
Klimatyczny serial wykorzystujący motyw duchów i nawiedzonego domu, by
opowiedzieć historię traumy członków rodziny Crainów. Przed laty Hugh, Olivia i ich dzieci
wprowadzili się do starej, zrujnowanej posiadłości, którą mieli odremontować i
sprzedać z zyskiem. Jednak z czasem zaczęły się dziać dziwne rzeczy, których
kulminacja nastąpiła w noc śmierci Olivii. Równolegle z wydarzeniami
rozgrywającymi się współcześnie serial wraca do przeszłości, w której Crainowie
mieszkali w starym domu.
Bardzo drobiazgowo przedstawieni są poszczególni bohaterowie i ich zmagania z przeszłością. Serial jest niezły, ale mógłby być odrobinę krótszy.
2. 1920.
Wojna i miłość
Polska produkcja przedstawiająca losy
trzech żołnierzy z różnych zaborów, którzy zaprzyjaźnili się podczas I wojny
światowej, a potem ich życie naznaczyła wojna z bolszewikami w 1920 roku. Serial ma fatalną ekspozycję, w przyjaźń
głównych bohaterów widz musi uwierzyć na słowo, bo raptem kilka scen z
pewnością nie wystarcza. Później jest już jednak znacznie lepiej, a serial
wciąga. Duże brawa należą się dwóm aktorom – Wojciechowi Zielińskiemu i
Michałowi Żurawskiemu, którzy grają w tym serialu pierwsze skrzypce. Twórcy
starają się pokazać rozwarstwienie społeczne, racje chłopów (choć ich punktu
widzenia nadal jest stanowczo za mało), brutalność i bezsensowność wojny.
Ciekawie rozwijają też wątek miłosny, który zapowiadał się sztampowo, ale
serial miał odwagę pójść w inną stronę. Nie ma tu wielkich scen batalistycznych
i dobrze, bo te, które są wypadają i tak mocno średnio.
A jak Wam minęły ostatnie dwa miesiące?
Gratuluję wyniku czytelniczego.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAaa, no właśnie Lustrzannę i Wilczą Dolinę mam wciąż do skończenia i jakoś nie mogę się zebrać. Z Wojen Makowych czytałam tylko pierwszy tom i w sumie mi się podobał, ale jakoś wyleciały mi te kontynuacje z głowy, może też jednak przeczytać?
OdpowiedzUsuńZ tych trzech to najbardziej polecam do czytania "Trylogię Wojen Makowych" :) Z seriami trochę tak jest, że jak się przerwie w oczekiwaniu na następny tom to nie zawsze chce się wracać.
UsuńDokładnie, jak się przerwie ciąg, to potem czasem ciężko wrócić ;) Z serialami mam podobnie.
UsuńJa mam dokładnie ta samo. Czekam, czekam, a potem nie mogę się zebrać ;)
UsuńJa dopiero czekam, aż ostatni tom Wojen Makowych "przytupta" na Słowację, ale w tym roku też planuję zamknąć ten cykl. Szczególnie iż zbiera dobre oceny, a przyznaję, że po drugim tomie miałam lekki niedosyt.
OdpowiedzUsuńTrzeci tom to petarda i bardzo dobre zakończenie cyklu.
UsuńTrzy ostatnie jak najbardziej mam na swych listach, z Lustrzanną też planuję się zapoznać, tylko z fantastyką mi ostatnio trochę nie po drodze :D
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie i na nią czas :)
Usuń