Juraj Červenák „Czarnoksiężnik. Władca wilków”
Od czasu do czasy lubię powędrować w
mniej znane rejony fantastyki. W tym przypadku wabik był prosty – mitologia
słowiańska. Nigdy nie zdarzyło mi się czytać słowackiego fantasy, więc sięgając
po „Władce wilków” Juraja Červenáka nie miałam pojęcia, czego się spodziewać.
Historia
jest dość prosta i oparta na doskonale znanych z innych powieści fantasy
schematach. Główny bohater, Rogan, to samotny wilk, legenda walk z Awarami.
Tropi bandę Krwawych Psów, którzy przed laty wymordowali jego rodzinę. Po
drodze dołącza do niego Mirena zwana Osą – wiedźma oraz łowczyni biesów,
wojownik Wielimir, a w końcu Gorywałd, wilk Czarnoboga, przywódca demonicznej
sfory z zaświatów.
Gorywałd
to najbardziej charakterystyczny z bohaterów, z sarkastycznym poczuciem humoru.
I mogę tylko rzec – szkoda, że pojawia się tak późno.
Mirena
zapowiadała się na całkiem ciekawą postać, ale jej potencjał nie został w pełni
wykorzystany. Była kreowana na niezależną i pyskatą wiedźmę, ale ostatecznie
skończyła jako dama w opałach, która czeka na wybawienie przez rycerza.
Konstrukcja tej bohaterki przypomina Yennefer z sagi A. Sapkowskiego. Zresztą Červenák
już we wstępie przywołuje „Wiedźmina” jako jedno ze źródeł swej inspiracji – i
to widać.
Historia
Rogana nie jest specjalnie zaskakująca i oparta na świetnie znanych kliszach.
To ścieżka bohatera, który musi poznać siebie, odkryć swoje pochodzenie
(niezwykłe, rzecz jasna) i wypełnić przeznaczenie dla którego się urodził.
Przechodzi przez najgorszą z prób – śmierć, by odrodzić się na nowo.
Co
zatem jest wartością dodaną? Na pewno odniesienia do słowiańskiej mitologii. Coraz
więcej twórców z niej korzysta, więc Červenák nie ma wcale takiego łatwego
zadania. Przestrzeń skupiona wokół Wielkodębu, zaświaty rządzone przez Morenę
(szkoda, że nie zdecydowano się na swojską Marzannę) i Weles jako ich strażnik
mają swój urok, choć nie poświęcono im zbyt wiele miejsca. Natomiast
wykorzystanie dualizmu Czarnoboga i Białoboga jako głównej osi akcji mnie
osobiście niezbyt się podoba, gdyż jest to teoria, która nie ma potwierdzenia w
źródłach. Zastanawia mnie także, dlaczego zaświaty nazywane są Nawą? Czy nie
powinna raczej być to Nawia?
Podsumowując,
bogowie słowiańscy u Červenáka podobają mi się średnio i są niezbyt
dopracowani. Lepiej ma się sprawa z demonami. Zwłaszcza niezbyt rozgarniętym
mgławcem, który ma sporo uroku. Także Baba Jaga daje radę.
Osadzenie
akcji w historycznym, ale mało znanym czasie, także okazało się dobrym
posunięciem. Rozkwit imperium Karola Wielkiego, wojny Słowian z Awarami i
narodziny małych państewek słowiańskich – ciekawy i mało znany okres w dziejach
do którego świetnie pasuje magia i dawni bogowie.
Červenák
już we wstępie informuje czytelnika, że znacznie przeredagował obecne wydanie,
wyciął zbędne opisy, dodając tym samym dynamizmu. Nie uważam tego za zbyt
szczęśliwe rozwiązanie. Po pierwsze, sama idea jest dla mnie dość dziwna.
Rozumiem, że pisarz się rozwija, jego styl ewoluuje, ale po kiego grzyba
poprawiać książkę, która już została wydana i funkcjonuje na rynku zamiast
skupiać się na nowych dziełach? Po drugie, czasami aż się prosi o jakiś solidny
opis, budowanie klimatu, a nie gnanie akcji na oślep do przodu. Wydaje mi się,
że w poszukiwaniu tempa autor nieco przeszarżował.
Świat
Rogana jest brutalny. Mord i bezprawie są na porządku dziennym, tortury nad
słabszymi wymyślne, flaki i jelita latają po całej okolicy, a bohaterowie z
upodobaniem używają słów powszechnie uznawanych za obelżywe. Choć mrożących
krew w żyłach opisów brak, jest to jednak fantasy przeznaczone dla starszego
czytelnika.
„Władca
wilków” to średniak. Osoby choć trochę zaznajomione z mitologią słowiańską nie
dowiedzą się wiele nowego. Z zalet - czyta się szybko, książka jest króciutka i
ani się obejrzałam, a dotarłam do końca. No i jest Gorywałd.
Autor: Juraj Červenák
Tytuł: „Władca wilków”
Tłumaczenie: Agata
Janiszewska
Cykl: Czarnoksiężnik
Wydawnictwo: Instytut
Wydawniczy Erica
Liczba stron: 376
Data wydania: 2012
Komentarze
Prześlij komentarz