My Słowianie – Katarzyna Berenika Miszczuk „Szeptucha”

„Szeptucha” Katarzyny Bereniki Miszczuk została uznana w plebiscycie portalu Lubimy czytać za najlepszą książkę 2016 r. w kategorii „literatura fantastyczna”. Dla zainteresowanych dodam, że we wszystkich kategoriach książki na które głosowałam, przegrały. Postanowiłam sprawdzić, co zadecydowało o zwycięstwie „Szeptuchy” w tak bliskiej memu sercu kategorii.

Książkę oparto na prostym koncepcie – Mieszko nie przyjął chrztu. Polska po dziś dzień pozostaje monarchią pod władzą Piastów, wierną swoim słowiańskim bogom. A co ważniejsze, bogowie i demony słowiańskie naprawdę istnieją i mają się bardzo dobrze.
         Główną bohaterką powieści jest Gosława Brzózka zwana Gosią. Właśnie skończyła studia medyczne i od praktyki lekarskiej dzieli ją tylko jedno – roczny staż na wsi u szeptuchy. Kim jest szeptucha? To kobieta, która udziela pierwszej pomocy medycznej i decyduje o tym, czy klient powinien jechać do szpitala czy nie. Pierwsza linia obrony medycznej w Królestwie Polskim.
         Szkopuł w tym, że Gosia nie wierzy w całe to wiejskie leczenie ani bajania o bogach i demonach. Wychowana w wielkim mieście hipochondryczka w ogóle nie zna się na ziołach i panicznie boi się kleszczy (nie tylko ich zresztą). Przyjazd do Bielin odmieni jednak życie Gosi w sposób o wiele bardziej spektakularny niż się jej zdawało. Zagoszczą w nim bogowie, przepowiednie, demony, kwiat paproci, a wreszcie ten jeden, wyjątkowy mężczyzna.

         Fabuła „Szeptuchy” nie jest specjalnie oryginalna. To przede wszystkim romans, i to ten paranormal. Gdy Gosia spotyka na swojej drodze przystojnego i tajemniczego kandydata na żerca, nie sposób nie domyślić się dalszego ciągu. A tysiąc lat na okładce i imię wybranka sprawiają, że łatwo się domyślić, kim on jest.
         Książkę ratuje jednak przymrużenie oka i humor z jakim cała historia została opowiedziana. Gosia jest sympatyczną bohaterką, jej komentarze trafne, i nieraz chichotałam podczas lektury. Także Jarogniewa, Baba Jaga, to kobieta, jakiej nie chcielibyście podpaść.
       Kolejny plus to opowiedzenie historii osadzonej w klimatach słowiańskich. Dobre, bo polskie ;)
         Wady? No cóż, pomysł „Mieszko nie przyjął chrztu i teraz jesteśmy mocarstwem wiernym starym bogom” jest może i chwytliwy, ale należy zdawać sobie sprawę, że gdyby stało się inaczej, sąsiednie państwa rozniosłyby Polskę w proch i pył. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, polecam poczytanie sobie o tym, co stało się ze Słowianami Połabskimi, którzy przy swoich bogach wytrwali do końca. A nadszedł on szybko.  
         Dlatego brakuje mi w książce Miszczuk przynajmniej próby urealnienia takiego rozwoju wydarzeń. Nie wiem, na przykład zawiązania sojuszu z Słowianami Połabskimi, którzy w takiej sytuacji wydają się naturalnymi sprzymierzeńcami. Jednak nie ma o tym ani słowa, podobnie jak o układzie sił w Europie. Autorka wspomina, że Polska jest olbrzymim krajem, jednak o tym, gdzie sięgają jej granice, już nie pisze. Pada też nazwa – Mocarstwo Rosyjskie, w którym niedawno obalono cara. I to by było na tyle geopolityki. Życzyłabym sobie więcej rozmachu.

O mitologii słowiańskiej
         Interesuję się wierzeniami Słowian i z książki Miszczuk nie dowiedziałam się o niej niczego nowego. Ale będę ją chwalić za popularyzowanie tego tematu oraz za zaprezentowaną wizję mitologii. Bardzo bym się zdziwiła, gdyby się okazało, że autorka nie czytała książki Andrzeja Szyjewskiego „Religia Słowian”. Dlatego, że wizja rodzimej mitologii ukazana w jej książce pokrywa się z tą przedstawioną przez Szyjewskiego. Od razu dodam, że uważam to za plus, bo „Religia Słowian” zwraca uwagę na często pomijane wątki, takie jak np. istnienie drzewa kosmicznego, którego strażnikiem był nie kto inny jak Weles. A jego odwzorowaniem miejsca kultu na szczytach gór, takich jak Łysa Góra, która pełni w powieści Miszczuk ważną funkcję. To właśnie tam świętują szeptuchy i żercy. A przy okazji próbują skontaktować się z bogami. No i zabawa musi być.

         Jedno można śmiało powiedzieć o Słowianach – umiemy się dobrze bawić. Nieważne, czy to święto wiosny, czy zmarłych, obowiązkowe tańce przy ognisku muszą być.
         K. B. Miszczuk, „Szeptucha”, s. 84.

         A teraz kilka słów o stworzeniu świata.

         Przypomniałam sobie piękną legendę o powstaniu świata. Zgodnie z nią to właśnie Weles stworzył lądy, wyławiając piasek z dna morza. On zapoczątkował powstanie kontynentów, na których dzisiaj żyjemy. To z tego powodu zasiada na tronie pod drzewem kosmicznym, które wyrosło jak pierwsze.
K. B. Miszczuk, „Szeptucha”, s. 378.

         Taki opis jest zgodny z folklorem Słowian, w których to Diabeł (głównym antagonistą w powieści jest właśnie mroczny pan Nawi, Weles, więc całkiem pasuje) wyłowił ziemię z morskiego dna. Potrzebował przy tym pomocy Boga, ale to temat na inną opowieść. Być może dałoby się tu podpiąć powieściowego przeciwnika Welesa – Świętowita. Tak właśnie, badacze odchodzą od zapisu Światowid na rzecz Świętowita.

         Także warstwa demonologiczna powieści wygląda nieźle. Płanetnicy z wierzeń słowiańskich rzeczywiście walczyli ze smokami (czy też żmijami) w chmurach, a na ziemi podrywali piękne panny. Rusałki wabiły mężczyzn do tańca i zabijały, a poświęcony im rusałczy tydzień był czasem orgii. Utopce mogły być zarówno dobre jak i złe, pomagać lub szkodzić ludziom.
         To oczywiście tylko kilka przykładów, ale widać, że autorka odrobiła lekcję z mitologii.

         Podsumowując, „Szeptucha” to typowo rozrywkowa literatura, lekka i zabawna, osadzona w alternatywnej historii Polski.

Wpis bierze udział w wyzwaniu „Czytam fantastykę V” z blogu „Magiczny świat książki”.



Autor:  Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł:  „Szeptucha”
Cykl: Kwiat paproci   
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 416

Data wydania: 2016

Komentarze

  1. Słyszałam wiele dobrego o tej książce, aczkolwiek ja raczej nie sięgnę, bo nie za bardzo przepadam za tym gatunkiem.

    Pozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadam za romansami, ale "Szeptuchę" ratuje humor i nawiązania do mitologii słowiańskiej.

      Usuń

      Usuń
  2. Do tej port czytałam zazwyczaj same pochlebne recenzje tej książki (ale to chyba typowe dla polskich autorek). Interesuje sie historia i wprost uwielbiam folklor. Jednak wychowana na książkach historycznych nie znajdę to nic nowego wiec jednak sie nie zdecyduje. Napisałaś jednak rewelacyjna recenzje która sie czytało z zainteresowaniem. Blog dodaje do obserwowanych. Zapraszam rownież do mnie
    Pozdrawiam

    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń
  3. "Szeptucha" jest przewidywalna i naiwna, jak każda książka Miszczuk, którą czytałam. Jednak z drugiej strony, to całkiem przyjemna rozrywka, wzbudzająca we mnie emocje rodem z czasów nastoletnich, dlatego poświęciłam tej pozycji parę godzin i przeczytałam kontynuację. Pewnie po kolejne książki też sięgnę, gdy będę miała ochotę odpocząć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam żadnej powieści Miszczuk, ale zaciekawiło mnie zwycięstwo "Szeptuchy" w plebiscycie Lubimy czytać, i to jeszcze w kategorii fantastyka. A że nie lubię być niedoinformowana, postanowiłam nadrobić zaległości. No i cóż - dochodzę do wniosku, że ta seria (bo jestem właśnie w trakcie czytania drugiego tomu) jest moim guilty pleasure. Czasem warto przeczytać coś lekkiego :)

      Usuń
  4. Krążę tak wokół tej "Szeptuchy" i tak jakoś nie jestem wciąż przekonana. Wygrała w tym plebiscycie, ale równocześnie widziałam mnóstwo narzekań na ten akurat wynik. Zresztą mnie z wynikami plebiscytu jakoś było nie po drodze, też wszystkie moje typy przegrały, niektóre dość spektakularnie (specjalnie jeszcze raz sprawdziłam - w fantasy moja książka czwarta od tyłu, w sf - druga od tyłu :P). Ale... no to może być przyjemna lektura. I podoba mi się sięganie do słowiańskiej mitologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w klubie - chyba przyniosłyśmy pecha naszym faworytom ;) Większość nie zawsze ma rację, najlepiej przeczytać i samemu się przekonać. Dla mnie to lekka, przyjemna i niezobowiązująca lektura, ale jeśli pytasz, czy moim zdaniem zasłużyła na zwycięstwo w kategorii fantastyka - nie, absolutnie nie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)

Gang Brekkera - Leigh Bardugo „Szóstka wron” („Six of Crows”)