Nadchodzi rewolucja – Samantha Shannon „Pieśń jutra”

Mam teraz taki etap, że czytam kolejne tomy zaczętych jakiś czas temu serii. I  – szybkie zerknięcie na podręczny stos książek – w najbliższym czasie tak będzie. A więc dziś o trzecim tomie „The Bone Season”, naszego „Czasu Żniw” Samanthy Shannon. Cyklu, który wzdragam się zaliczać do Young Adult, gdyż rozmachem kreacji zdecydowanie góruje nad innymi powieściami tego typu.
Dodam jeszcze, że niedawno założyłam konto na Instagramie, więc jeżeli ktoś jest chętny do zobaczenia moich fotograficznych wyczynów to zapraszam –  Zarzyczka na instagramie .


Paige Mahoney została nową Zwierzchniczką Londynu. Jednak złamanie tradycji i sprzeciwienie się swojemu mim-lordowi w walce o władzę nie wszystkim się podoba. Jaxon Hall zniknął, ale jego zwolennicy podkopują władzę nowej Zwierzchniczki.
Paige stara się, by Zakon Mimów złożony z przedstawicieli londyńskiego syndykatu i Ramarantów, zbuntowanych Refaitów, podjął efektywne działania w walce o wolność. Tymczasem Sajon ma niebagatelnego asa w rękawie – Tarczę Czuciową, technologię, która może zniszczyć niezależnych jasnowidzów raz na zawsze.

Czasem przy rozpoczynaniu kolejnego tomu serii po przerwie, mam lekki kłopot z ogarnięciem wszystkich wątków. Trochę mi się zapomniało, trochę wyleciało z głowy, ale przy „Pieśni jutra” w ogóle nie miałam takich problemów. Gładko wskoczyłam w świat wykreowany przez Samanthę Shannon.
W tym tomie uwaga zdecydowanie koncentruje się na Paige, jej nowym stanowisku, zadaniach i odpowiedzialności, jaka się z tym wiąże. Obserwujemy zdarzenia z punktu widzenia bohaterki i towarzyszymy jej rozterkom, w których niemałą rolę odgrywają dwaj panowie – Naczelnik i Jaxon Hall. Wielką fanką związku Bladej Śniącej i Naczelnika nie jestem, ale muszę przyznać, że ten wątek jest na tyle zgrabnie poprowadzony, że zanadto się nie złoszczę. Za to Jaxona Halla jest, jak na mój gust, zdecydowanie za mało, ale jak już się pojawi, to kradnie wszystkie sceny dla siebie. Mam takie przeczucie, że kto jak kto, ale Białe Spoiwo jeszcze nieźle namiesza w następnych tomach.
Poznajemy także nieco nowych szczegółów z przeszłości bohaterów, co pozwala na lepsze ukazanie ich motywacji, a samym postaciom dodaje tak pożądanej głębi.

W „Pieśni jutra” znacznie poszerza się zasięg terytorialny akcji. Opuszczamy dobrze znany Sajon Londyn, by przenieść się do Manchesteru i Edynburga. To trochę pokonanie kolejnego schodka w poznawaniu świata wymyślonego przez autorkę. Wreszcie jest okazja, by dowiedzieć się małe co nieco o innych krajach, a poprowadzenie fabuły wskazuje, że w kontynuacji serii inne państwa europejskie okażą się kluczowe dla akcji.
Pojawiają się też zaskakujące wolty fabularne i na scenę wkraczają nowi, niespodziewani gracze. Na razie nie wiadomo o nich zbyt wiele, ale to niespodzianka, która prawdopodobnie rozwiąże się w następnym tomie.

W „Pieśni jutra” Samantha Shannon wielokrotnie nawiązuje do „Roku 1984” Orwella. Nie bez przyczyny, gdyż książka jest przede wszystkim studium totalitaryzmu i mechanizmów jego działania. Najbardziej przerażająco wyszedł zadymiony Manchester z ludźmi harującymi ponad siły (nawet dziećmi) czy robotnikami zamykanymi na całe życie za murami fabryki, by nie zdradzili nikomu tajemnic produkowanych tam technologii.
Autorka koncentruje się na ukazaniu podstawowych mechanizmów działania ustrojów totalitarnych: propagandy, manipulacji, a gdy to nie skutkuje – przemocy. Sajon nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swoje cele. Życie ludzi nie ma w tej grze żadnej wartości.

 Cykl „Czas żniw” Samanthy Shannon cały czas trzyma wysoki poziom. Atmosfera gęstnieje, świat przedstawiony robi się coraz ciekawszy, a w tle pojawiają się kolejni gracze pociągający za sznurki. Ech, tego nie cierpię w kolejnych seriach, że znowu trzeba czekać na kontynuację…


Wydanie
W „Pieśni jutra” urzekło mnie połączenie fioletu z pomarańczem. W ogóle okładki całej serii są tworzone dzięki zestawieniu kontrastowych kolorów. Świetnie to wygląda na półce. Oby kolejny tom szybko dołączył do trojaczków. Czego sobie i Wam życzę.

Wpis bierze udział w wyzwaniu „Czytam fantastykę V” z blogu „Magiczny świat książki”.


Autor:  Samantha Shannon              
Tytuł:  „Pieśń jutra”
Cykl: Czas żniw (The Bone Season)
Tłumaczenie: Regina Kołek  
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 431

Data wydania: 2017

Komentarze

  1. Fiolet to dla mój ukochany kolor, mam ogromną słabość do niego. Poza tym serię tak czy siak zamierzałam przeczytać. Cieszy mnie to, że piszesz, iż całość zachowuje wysoki poziom, bo czasami bywa tak, że pierwszy tom jest "wow", a kolejne robią się jakby wymuszone, lub na siłę przedłużają historię. Zawsze się tego obawiam w różnych seriach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przy seriach, zwłaszcza takich, które odnoszą sukces, zawsze istnieje niebezpieczeństwo,że pisarz zamierza wycisnąć z nich jak najwięcej kasy i dlatego pisze, i pisze, i pisze. "Czasu żniw" to nie dotyczy, przynajmniej na razie. Widać, że autorka ma pomysł na opowiedzenie tej historii. Nic dziwnego - w końcu od początku mówiła, że będzie ona liczyć siedem tomów. Czyli nie jesteśmy jeszcze nawet w połowie. Nie cierpię czekania na ciąg dalszy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zagłada domu Sharpe’ów – „Crimson Peak. Wzgórze krwi”

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Fantastyka jest kobietą – czyli 5 polskich autorek, z których twórczością należy się zapoznać

Co poszło nie tak w serialu „Przeklęta” („Cursed”)