Joanna Jodełka „Wariatka”

Jakiś czas temu na jednym z portali przeczytałam wywiad z Joanną Jodełką. Przypomniałam sobie o nim w bibliotece, gdy natknęłam się na powieść „Wariatka”. Opis brzmiał zachęcająco, więc klamka zapadła – zabieram do domu.
         Joanna, autorka kryminałów, przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Jest w ciężkiej depresji i niespecjalnie chce sobie pomóc. Do momentu, gdy orientuje się, że ktoś próbuje ją zabić. Aby przeżyć, musi dojść do siebie i działać. Co wspólnego z próbą zabójstwa ma wydana po latach jej pierwsza powieść „Zaginęłaś czy ktoś cię zabił, Justyno?”, oparta na prawdziwych wydarzeniach? I kto dokonał znaczących zmian w tekście? Tego Joanna musi się dowiedzieć, zanim będzie za późno.
         „Wariatka” nie jest klasycznym kryminałem. Oczywiście, jest zagadka i zaskakujące zakończenie, ale sporo tu także zabawy formą. Narracja prowadzona jest na trzy sposoby. Po pierwsze, klasyczny narrator trzecioosobowy. Po drugie, narracja pierwszoosobowa, w której Joanna usiłuje poskładać wszystko to, co się wokół niej dzieje. Mamy tu do czynienia ze strumieniem świadomości. Bohaterka nie myśli jasno, skojarzenia pojawiają się i znikają. Niewiele tu logiki, sporo emocjonalnego rozdygotania, które Joanna usiłuje opanować za pomocą szalonego klikania w klawisze laptopa. Ta czynność pozawala jej się skupić, a czytelnikowi zapewnia szalony rollercoaster. I wreszcie, Jodełka znów sięgnęła po narrację w trzeciej osobie, przytaczając rozdziały z książki napisanej przez Joannę, która opowiada o sprawie zaginięcia Justyny Lenart.
         Kilka słów o głównej bohaterce powieści. Z pewnością nie jest typowa i – co ważne – nie jest jednoznaczna. Czy jest wariatką? Może tak, może nie. Nawet po lekturze tego nie wiem. Z pewnością ma swoje grzeszki, niewyjaśnione pozostają okoliczności śmierci jej męża, również logika myślenia i postępowania pozostawia sporo do życzenia. Autorka prowadzi akcję w taki sposób, że choć historia Justyny Lenart się zamyka, to Joanny z pewnością nie.
Podoba mi się wplecienie w książkę wątków autotematycznych. Prosty zabieg – nadanie bohaterce takiego samego imienia jakie nosi autorka książki – mała rzecz, a cieszy i sprawia, że inaczej się na tę powieść patrzy. Sporo tu tekstów w tekście. Jest przecież książka napisana przez Joannę, fragmenty tekstów dziennikarskich, a tytułowa wariatka na kartach powieści nieustannie stuka w swój laptop, co jest niemal magiczną czynnością pozwalającą zaklinać i zrozumieć rzeczywistość.
„Wariatka” ma swój specyficzny rytm. Podczas czytania czułam, jak w miarę lektury przyspieszają trybiki w mózgu Joanny. Jest trochę psychodelicznie, zacierają się granice między świadomym myśleniem, a tym podrasowanym różnymi medykamentami. Bo to także opowieść o samotności, o chorobie psychicznej, która wciąż jest tematem tabu. Gdzieś w tym wszystkim tkwi Joanna – inteligentna kobieta, która zmaga się z chorobą i swoimi demonami.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona „Wariatką”, dlatego że dała mi więcej niż oczekiwałam od kryminału. Joanna Jodełka chętnie eksperymentuje z formą, tworząc książkę, która jak najbardziej jest kryminałem, ale także czymś więcej. Wymyka się sztywnym schematom gatunku, a to rzecz, którą bardzo cenię. „Wariatka” z pewnością nie będzie moim ostatnim spotkaniem z twórczością tej autorką.

Autor:  Joanna Jodełka   
Tytuł:  „Wariatka”
Wydawnictwo: Świat książki  
Liczba stron: 285

Data wydania: 2016

Komentarze

  1. Muszę "pokombinować" jeszcze z polskim kryminałem... bo w sumie na swój ideał jeszcze nie trafiłam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się interesująca przygoda czytelnicza, zabawa z formą i kryminalny klimat przekonują mnie, aby sięgnąć po książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po początkowym wstępniaku pomyślałam, że to bardziej komedia pomyłek niż kryminał. Jeżeli jest tak zakręcony i autorka eksperymentuje z formą, to może być całkiem ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisać o "Wariatce", że to nietypowy kryminał, to nic nie napisać.

      Usuń
  4. Muszę poszukać tej książki w swojej bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Karl Edward Wagner „Kane. Bogowie w mroku”

Niech was Pustka pochłonie – „The Originals” sezon 4

Pożegnanie z braćmi Winchester – recenzja 15 sezonu „Supernatural”

…i do kotła wraca – Sarah J. Maas „Dwór mgieł i furii”

Jak dbam o włosy wurly czyli włosomaniactwo po mojemu